W moim życiu nastał dziwny czas. Czas lęku przed przybraniem na wadzę. Kiedyś nie obchodziło mnie czy przytyłam. Teraz kiedy wskoczył mi kilogram więcej wpadałam w jakąś paranoje. Tak było w kółko. Moja psychika robiła ze mnie totalną idiotkę. Ćwiczyłam coraz więcej, a jadłam coraz mniej. Nie raz pokłóciłam się o to z mamą. W końcu doszło do tego, że musiałam chodzić do psychologa szkolnego. Niezbyt mi się to uśmiechało. Wygadałam się tam, że jest mi przykro kiedy koledzy X-a mnie wyzywają. W sumie tylko tyle powiedziałam. Wiedziałam, że w taki sposób na chwile ich uciszę.
Co do Damiana to było coraz lepiej. Snapowaliśmy. Dzięki niemu się uśmiechałam. Nie obchodziło go czy jestem pomalowana, czy nie. Ideał po prostu. Planowaliśmy spotkanie. Miałam nadzieje, że nastąpi ono jeszcze w lato.
Kiedy mój wf-ista się dowiedział, że mam psychologa szkolnego powiedział, że będzie mnie ważyć co czwartek na sksach. Nie no serio? Przecież nic mi nie jest. Dlaczego się wszyscy tak wtrącali? Nie mieli swojego życia?
W szkole wyrzucałam swoje śniadania. Zawsze robiłam to po kryjomu, bo nie chciałam żeby ktoś potem to gdzieś rozpowiedział. Wtedy to by był ferment już na całą szkołę. Plusem było to, że nie byłam zapisana na obiady. Nie musiałam przynajmniej wymyślać sposobów żeby myśleli, że zjadłam.
CZYTASZ
Poza Kontrolą
Teen FictionJak stracić kontrole w ciągu 2 miesięcy? Jak doprowadzić się do takiego stanu? Opowieść o tym jak straciłam na wadze przez chorobę.