Pierwsze kilogramy

691 28 1
                                    

Cięcie stało się codziennością i tak radziłam sobie nawet z najmniejszym smutkiem. Wracając jednak do Any... Zaczęłam stawiać sobie limity. Na początek 900kcal. Trudno było się przestawić z 2000 kalorii, ale jakoś dawałam radę. Stwierdziłam, że skoro mam dużo czasu w wakacje to dołożę do treningu nóg także 6 weidera na brzuch. To była katorga. Brzuch przy każdym ruchu dosłownie palił. Było mi niedobrze. Zrozumiałam więc, że jestem po prostu ulana i nie mam za grosz kondycji. Kłębiło się we mnie tyle myśli, że wariowałam. Przez kolejny tydzień męczyłam się z tymi treningami i jadłam 900 kalorii. Mimo, że byłam wyczerpana wychodziłam także na godzinę na rolki. One też dość spalały i modelowały nogi. Kiedy zważyłam się po 2 tygodniach diety nie dowierzałam 57 kg! A ważyłam 62. To był jakiś cud. Poczułam, że mam kontrole nad sobą, nad swoim ciałem... Że mogę wyglądać jak chce, jeśli się tylko postaram. Miałam nadzieje, że w końcu będę mogła ubierać krótkie spodenki i sukienki. Byłam po prostu zmotywowana. Zapomniałam na chwile o moim złamanym sercu.

Założyłam zeszyt i zrobiłam sobie rozpiskę dziennych ćwiczeń i kalorii. Zmierzyłam obwód ud i łydki. Narzuciłam sobie więcej ćwiczeń i starałam się jak najmniej jeść. Poza tym kupiłam sobie tabletki na odchudzanie. To już była obsesja!

Poza KontroląOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz