C-19

57 6 0
                                    

Nie poszłam do szkoły. Duszności nie mijały, nie łapałam powietrza, nie umiałam normalnie funkcjonować. Tak było kilka dni i kiedy już miałam pewność, że to nie minie, a do tego straciłam smak pojechałam do szpitala. Wzięli mnie na oddział, ale nie na pediatrię. Oni wmówili mi, że mam rozwolnienie i dali mnie na oddział biegunkowy. To był jakiś pierdolony żart. Dusiłam się, bałam się, że jak zasnę to już się nie obudzę, a oni tak po prostu wmówili mi, że mam biegunkę i faszerowali kroplami na żołądek. Serio?

Najlepszym faktem było to, że zrobili mi 4 testy na covida i żaden nie wykazywał jego obecności. Dopiero za 5 razem okazało się, że mam tego wirusa, w którego do tamtej pory nie wierzyłam...
Przenieśli mnie do izolatki i wysłali mnie na kilka badań. Wyniki były świetne. Z płucami było niby wszystko okej. Pamiętam, że to był najgorszy okres mojego życia. Czułam ogromną przykrość kiedy modliłam się do Boga o umiejetność, która wszyscy powinni umieć- o oddychanie...

Załamałam się. Płakałam dzień w dzień. Leżałam w szpitalu i modliłam się, a z każdą kolejną godziną traciłam nadzieje, że kiedykolwiek będzie dobrze. Nie umiałam chodzić, stać, biegać. Byłam roślinką, walczącą o każdy oddech. Nie jadłam, nie czułam smaku więc po co jeść. Chudłam...

Jeśli tak ma być Boże to zabierz mnie do siebie ja już nie daje sobie rady. Tak kiedyś powiedziałam, bo już nie umiałam dalej się modlić. Ostatniego dnia szpitala przyszła do mnie pani doktor.
-Przypuszczamy, że masz ubytki w płucach. Niestety na to nie ma rady.- Powiedziała
-Co? Będę mogła uprawiać sport, jeździć konno? Przejdzie mi to?!- Zapytałam z łzami w oczach.
-Wybacz, ale raczej nie.- Wtedy wyszła, a ja już nie miałam siły nawet na płacz. Wysłałam tylko chłopakowi i znajomym, że dostałam taką informacje... Teraz kiedy o tym piszę nie umiem powstrzymać łez. Było to bardzo trudne.

Po kolejnych badaniach jednak okazało się, że wcale nie mam żadnych ubytków. Wypuścili mnie bo wszystkie badania były dobre, ale ja nadal się dusiłam i nie funkcjonowalam. Do domu odwiózł mnie chłopak i później przez 2 miesiące robiłam inhalacje, które nie przynosiły rezultatów

Poza KontroląOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz