Chłopak uśmiechnął się w ten swój sposób i poszperał trochę na tablecie.
— Kurwa mać — telefon Nory zaczął wibrować.
— Co? — zwróciłam wzrok ku dziewczynie.
— Ojciec dzwoni — warknęła i przyłożyła urządzenie do ucha. — Co, tato? Nie? W Infernus. Co!? Ale czemu? Nie obchodzi mnie to! Ale... Okej, pa.
Byłam zdezorientowana. Ta rozmowa przetoczyła się tak szybko, że nic z niej nie zrozumiałam.
— Co? — zwrócił się do niej brunet.
— Ojciec dzwonił, że ciotka Beatrix przyjechała i muszę się stawić w domu, natychmiast - westchnęła ciężko.
— Zadzwonię po brata, może po mnie przyjechać — wzruszyłam ramionami.
— Odwiozę cię — usłyszałam głos Ashera za plecami.
— To nie problem? — posłałam mu pytające spojrzenie.
Chłopak pokręcił głową, a Nora zabrała swój płaszcz z wieszaka.
— Strasznie was przepraszam, ale ten wiedźmin, jebany, da mi szlaban, jak nie będę w domu za chwilę —mówiła narzucając na siebie nakrycie.
— Spoko, Nora. Nie ma sprawy — posłałam dziewczynie uśmiech.
— Jak będziesz już miała dziarę, to chce być pierwszą osobą, która ją zobaczy — zaznaczyła palcem, a Asher zmarszczył brwi.
— To ja będę pierwszą osobą, idiotko.
— Zamknij się.
— Nie płacisz mi za moją pracę, a do tego mnie wyzywasz, weź spierdalaj, co? — Nora posłała mu środkowy palec i chwyciła za klamkę.
— Przecież wiesz, że cię uwielbiam, Ash. Ale teraz naprawdę nie mam czasu. Trzymajcie się, buźka pa! — zniknęła za drzwiami szybciej, niż zdążyłaby odpowiedzieć.
Zostaliśmy sami. Zajebiście.
Odwróciłam się w stronę Ashera, który dłubał coś w urządzeniu.
— Mam. Myślę, że ci się spodoba — obrócił iPada w moją stronę, a na ekranie widniał rysunek.
Był to motyl, który z prawej strony miał normalne skrzydło, a z drugiej był czerwony wąż, uformowany na kształt skrzydła.
Patrzyłam na to ze zdumieniem, bo tak bardzo pasował do mnie, że wewnętrznie tryskałam radością.
— To prowizorka, ale będzie minimalistyczny, jak te, które masz na ręce — obrócił znów tablet w swoją stronę.
— Podoba mi się — powiedziałam z wielkim bananem na ustach, a chłopak odwzajemnił mój uśmiech.
— Gdzie byś go chciała? — zapytał, kiedy miał już wydrukowane odbitki, w takim rozmiarze, o którym mu wspomniałam.
— Myślałam o miejscu nad łokciem, na prawej ręce — wskazałam dokładne miejsce, a on przybliżył się do mnie i przyłożył kalkę do wskazanego miejsca.
Tatuaż nie był duży i był minimalistyczny. Dokładnie taki, jak chciałam.
Z jednej strony się ekscytowałam, ale z drugiej stresowałam, bo dawno nie towarzyszył mi ten ból, przy robieniu tatuażu.
CZYTASZ
LOVE DOESN'T EXIST
Teen FictionNailea Forbes, to silna i niezależna szesnastolatka. Mimo jej ciężkiej przeszłości próbuje mierzyć się z teraźniejszością. Wyznaje jedną, bardzo ważną zasadę. Miłość nie istnieje, i wytrwale się jej trzyma. Asher Levington, to chłopak, który również...