— Nailea chodź tu.
Moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Spojrzałam na swoją rączkę, na której pojawiła się gęsia skórka.
Odłożyłam swój tablet na bok i rzuciłam się biegiem do ogrodu zimowego, w którym on przesiadywał.
Stukot moich czarnych trampek o deski w domu odbijał się jak głucha cisza, która mnie nawiedzała, gdy opiekun ze mną przesiadywał. Przed wejściem do pomieszczenia zwolniłam, bo on nienawidził gdy biegałam, więc spokojnie przeszłam przez próg i podniosłam głowę, na miejsce w którym on stał.
Brązowe włosy, idealnie zaczesane do tylu na żel. Metalowe tęczówki, odstraszające tym, jak bardzo raziły. Czarny schludny sweter i identycznego koloru spodnie garniturowe. Zawsze nienagannie i profesjonalnie ubrany.
— Nailea. — odrazu podniosłam na niego głowę, rozumiejąc, że się zawiesiłam.
— Przepraszam.
Zacisnął usta w cienką linię, a jego źrenice rozszerzyły się.
— Czy byłaś dzisiaj na zajęciach z baletu? — surowy ton owiał moje całe ciało.
Nie. Nie byłam. Dziewczynki nie mogły mnie zobaczyć z siniakami i zadrapaniami. Jest ich za dużo, żeby pomyślały, że upadłam lub skaleczyłam się. Poprosiłam więc wujka Westona, który zawsze mnie na nie zawozi, że źle się czuje i nie chcę jechać.
W moich oczach zrodziło się przerażenie. On wiedział o tym. On o wszystkim wie.
— P-przepraszam. — wyjąkałam.
Parsknął śmiechem bez krztyny humoru.
— Nailea, zadam ci jedno pytanie i oczekuje na nie zgodnej z prawdą odpowiedzi. — jego wyraz twarzy znów wrócił do obojętności. — Dlaczego nie byłaś na dzisiejszych zajęciach z baletu?
Łzy mnie zapiekły pod powiekami.
— B-bo...
— Nie jąkaj się. — warknął sfrustrowany moim zachowaniem.
Wzięłam głęboki wdech, by łzy się cofnęły.
— Mam za dużo siniaków. — powiedziałam po chwili. — Pani i dziewczynki by zobaczyły.
Jego źrenice się zwęziły.
— W tym momencie będziesz miała jeszcze więcej.
Łzy wróciły i automatycznie spłynęły po moich policzkach. Ręce i nogi zaczęły się trząść, a ja nie znalazłam na to rady. Oczywiście, że on to widział.
— Nie wolno ci płakać, rozumiesz? — po tych słowach, mój policzek spotkał się z wielką ręką.
Obróciłam głowę w bok, a ból był tak wielki, że łzy płynęły i płynęły.
— Będę posłuszna, obiecuję. — wyjąkałam łapiąc się za policzek.
— Oczywiście, że będziesz, bo wyostrzę kary, Nailea.
Zerwałam się z przerażeniem. Oddychałam głośno i nierównomiernie. Moje policzki były mokre od łez.
— Lee? — usłyszałam stłumiony głos, którego mój słuch nie chciał wyostrzyć.
Nie przyjmowałam żadnych bodźców. Siedziałam otumaniona z pełnymi łez oczami. Czułam gorąc, mimo że moją skórę pokrywała gęsia skórka.
— Lee, mówię do ciebie. — potrząsnął moim ramieniem, ale nie zareagowałam.
Wgapiałam się pusto przed siebie i próbowałam wyrzucić z głowy wspomnienia. W pewnym momencie złapałam się za policzek, który wtedy został naruszony, tą obrzydliwą, wielką ręką.
— Kochanie... — tym razem jego głos był wręcz błagalny.
Chłopak znalazł się przede mną i uchwycił moje policzki w dłonie, a kciukami przetarł łzy, spływające po nich.
— N-nie mogę płakać. — wydukałam.
— Musisz na mnie spojrzeć, dobrze? — obrócił moją głowę w jego stronę i próbował przywołać mój wzrok na swoją twarz.
Tak też zrobiłam. Powoli powiodłam wzrok na Ashera. Przestudiowałam w ciszy każdy kawałek jego twarzy. Lekko krzaczaste brwi, które potrafią wyginać się w zabawny sposób. Wyostrzone rysy twarzy. Zaostrzona szczęka, na której nie ma żadnego zarostu. Miękkie i pełne usta, które wtedy przybrały lekko sinawy kolor. Nos, ostry, ale nie szpiczasty. Wręcz idealny. I te oczy. Najpiękniejsze, jakie kiedykolwiek widziałam. Gorzka czekolada, która została roztopioną i wlana w te tęczówki. Znajomy błysk, który nigdy nie gasł. W duszy się uśmiechnęłam, że dokładnie w tamtym momencie mogłam na niego i jego idealną twarz, patrzeć.
— Obiecuje, że nie będę się sprzeciwiać. — pociągnęłam nosem, a mój głos brzmiał jak nieobecny.
Nachylił się do mnie i musnął delikatnie moje czoło, a później obdarzył mnie troskliwym spojrzeniem.
— Lee, jestem tutaj. Ja, Levi... — poczułam jego ból w głosie. — Mów co się dzieje.
Potrząsnęłam gwałtownie głową. On nie mógł wiedzieć, on nie mógł wiedzieć kim była Nebula.
Nie czekał długo. Wciągnął mnie na swoje kolana i objął ramionami w talii. Trzymał tak blisko, że czułam jakbym nie mogła oddychać, ale nie chciałam się odsuwać. Po prostu chłonęłam bliskość, którą mi dawał. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi, a on przeczesywał palcami moje poplątane włosy.
— Tutaj jesteś bezpieczna. — wyszeptał, kiedy pociągnęłam nosem. — W moich ramionach zawsze będziesz bezpieczna, mój mały chaosie.
No i rozryczałam się na dobre. Łzy ciekły, a ja nie potrafiłam temu zaradzić.
Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale z pewnością bardzo długo, bo dopiero kiedy szeptał mi do ucha słowa, że zawsze przy mnie będzie, kiedy tylko będzie trzeba, a nawet kiedy nie będzie trzeba, wtedy się uspokoiłam.
Złamie ci kiedyś serce, wiem to.
Podniosłam głowę i uchwyciłam policzki bruneta, który posłał mi smutny uśmiech.
— Nie chce, żebyś sobie coś o mnie pomyślał... — wyszeptałam, ale on mi natychmiastowo przerwał i wcisnął mocny pocałunek w moje usta.
— Już wszystko jest dobrze, mała. Wszystko będzie dobrze.
Dlaczego ci nie wierzę?
Happy End nie jest nam pisany, wiem to.
Odwzajemniłam uśmiech Leviego i zaczęłam składać bardzo delikatne pocałunki na jego twarzy. Na nosie, policzkach, kącikach ust i na każdej możliwej części tej idealnej twarzy.
On zareagował na to cichym śmiechem i przytulił mnie mocniej, kładąc nas na łóżku, gdzie on leżał na mnie, a ja trzymałam ręce w jego włosach.
Tamta noc zakończyła się, kiedy usnęliśmy, a ja zaznałam spokoju. Udało mi się odwrócić jego uwagę od mojego snu i ataki paniki. Nie umiałam mu powiedzieć. Jeszcze nie. Tamten moment nie był dobry.
Tym zostaliśmy. Przyjaciółmi z korzyściami, tylko zawsze jedna osoba czuła coś więcej.
[</3]
Do następnego
interci.
instagram - intercido_ tam ogłaszam każdy rozdział!
903 słowa.
CZYTASZ
LOVE DOESN'T EXIST
Teen FictionNailea Forbes, to silna i niezależna szesnastolatka. Mimo jej ciężkiej przeszłości próbuje mierzyć się z teraźniejszością. Wyznaje jedną, bardzo ważną zasadę. Miłość nie istnieje, i wytrwale się jej trzyma. Asher Levington, to chłopak, który również...