23. CHASE ATLANTIC

978 37 27
                                    

— Nie pierdol, że on u ciebie spał! — okrzyknęła Nora.

Asher pojechał około dwunastej, kiedy bracia zapowiedzieli, że za dwadzieścia minut będą. Zaprosiłam więc North, ale chwilę potem, powiedzieli, że mieli awarię auta i będą do dwóch godzin w domu.

Stwierdziłam, że powinna wiedzieć o tym co łączy mnie i Levingtona. Znaczy, nie do końca. Te intymne rzeczy, takie jak mój przyjazd do Ashera po kłótni w domu, czy wieczór w jego aucie podczas deszczu. To było coś "naszego", czego nie chciałabym mówić nikomu. No dobra, Aaron wiedział, ale on zawsze o wszystkim wiedział, niezależnie czy tego chciałam, czy nie. Po prostu zaczęłam ufać Leatherwood na tyle, że zasługiwała by wiedzieć.

Skinęłam głową z zaciśniętymi ustami, powstrzymując uśmiech, który cisnął mi się na usta.

— To nic wielkiego, przyjaciele z korzyściami. Nic więcej. — wzruszyłam ramionami.

Brunetka wybuchnęła śmiechem. Poklepała mnie w udo, po czym wróciła do kamiennej twarzy.

— A mnie wcale nie rozdziewiczył Phantom McConel. — uniosła jedną brew, a ja pokręciłam głową z politowaniem.

— A skąd mam wiedzieć — wyrzuciłam rękoma — nie było mnie tam!

Zadziorny uśmiech wpłynął na usta niebieskookiej.

— Było bardzo.... bardzo... bardzo...

— Dość — uniosłam ostrzegawczo palec w stronę Nory. Nie chciałam sobie tego wyobrażać.

— Jestem za to ciekawa, jak będzie wyglądało, kiedy wy pierwszy raz się ze sobą prześpicie. — na moją twarz wpłynął grymas, a ona wzruszyła ramionami. — No co? Ash jest gorący, a ty to już w ogóle. Będzie iskrzyć!

Parsknęłam śmiechem i ukryłam twarz w dłoniach. Uwielbiałam za to North. Była szalona i nie hamowała się ze słowami. Myślę, że stwarzałyśmy całkiem niezły duet.

— Skąd wiesz, czy kiedykolwiek się prześpimy ze sobą?

Wytrzeszczyła oczy w moją stronę, ale uśmiech jej nie opuszczał.

— On cie rozbiera wzrokiem! O ile się zakładamy, że wali konia z myślą o tobie?

— Fuj Nora, jesteś obrzydliwa! — dziewczyna wręcz zarechotała na moją odpowiedź, a moje obrzydzenie na twarzy mówiło samo za siebie.

Obydwie po wstępnej namowie poszłyśmy do kuchni, by zaparzyć sobie herbatę. Brunetka usiadła przy wyspie kuchennej, a ja stanęłam obok szafki, w której Agnes pochowała rzeczy do sporządzenia herbaty.

— Jak się czujesz? — zapytała po chwili, a ja westchnęłam ciężko.

Jak się czułam? Zmarnowana. Problemami z jedzeniem, naciskiem ze strony Emothiego, naciskiem ze strony braci i ojca w stosunku do jedzenia, nauką, by zdać wszystkie egzaminy i z dobrym i wystarczającym wynikiem skończyć trzecią klasę. Byłam zmęczona, po porostu zmęczona. Relacja z Asherem to była jedyna dobra rzecz, na tamten moment. Tylko obawy związane z nią psuły to wszystko. Obawy, że kiedykolwiek poczułabym coś więcej.

— Jest dobrze. — powiedziałam bez wyrazu, naciskając guzik na czajniku elektrycznym.

— A twoja twarz? — zapytała, a w jej głosie wyczułam cień smutku i żalu.

Oczywiście, że się obwiniała. Uważała, że to wszystko mi się przydarzyło przez nią, że to ona zawiniła. Co prawda, to między innymi przez Norę dostałam po twarzy, od jej byłego. Nie winiła jej, wszystkie decyzje, które decydowały o moich losach, podejmowałam ja. Znaczy prawie wszystkie, bo mój ojciec nie dawał za wygraną w próbach kontrolowania mojego życia. Dalej chciał to robić, ale nie dawałam się. Nora nie zawiniła, bo to ja kazałam jej rozesłać zdjęcia, które dostała cała szkoła, upokarzające O'kelliego. Pisałam się na wpierdol, a potem go dostałam. On dostał dziesięć razy większy, ale to już tylko szczegół.

LOVE DOESN'T EXISTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz