Wtuliłam się w tors chłopaka, który bardzo mocno mnie trzymał przy sobie.
— Lee... — mówił kojąco. — Co się dzieje?
Dusiłam się łzami dziesięć minut temu. Moje policzki były całe mokre. Cała się trzęsłam, bo nie miałam żadnego ciepłego okrycia. W pośpiechu nawet nie wzięłam kurtki. Jedynie zdążyłam założyć buty.
Nic nie odpowiedziałam, po prostu się do niego tuliłam.
Odsunął się ode mnie i ściągnął swoją bluzę.
Nie miał kurtki, bo pewnie w takim pośpiechu wychodził z domu, że jej zapomniał.
Założył ją mnie, a sam został w koszulce na krótki rękaw.
— Pojedziemy do mojego mieszkania, dobrze? — ucałował mnie w głowę i uchwycił moją twarz w rękach, bym na niego spojrzała.
Kiwnęłam głową i odsunęłam się od bruneta. Objął mnie ręką i skierował do swojego auta.
Mój wzrok był zamglony, uszy tłumiły każdy nowy dźwięk. Było mi tak cholernie przykro.
Straciłam dużą szansę, a o mały włos i straciłabym kolejną.
Ale nie zadałam sobie jednego, bardzo ważnego pytania.
Czy wyjechałabym?
Miałam tutaj każdego. Najlepszego przyjaciela, który był ze mną od urodzenia. Braci. Ciocię i wujka i Charli. Nowych przyjaciół. No i ojca.
Ale tam? Tam bym miała szansę na lepszą przyszłość. A już samo to, że chcieli mnie tam, to wielkie osiągnięcie. Emothie dostał szansę swojego życia. Mimo, że był rozwydrzonym bachorem, to dostał szansę oraz z niej skorzystał.
Mój ojciec chciał mi to odebrać.
Gdybym wyjechała do Szwecji, to jedyną osobą, na którą byłabym zdana, to Emothie. Może się zmienił przez te półtora roku, ale wcześniejsze relacje moje i jego, nie były najlepsze. Dogryzaliśmy sobie i byliśmy dla siebie wredni. Tak go zapamiętałam, a z wyglądu niewiele się zmienił. Bałabym się mieć tylko jego w oparciu. Od zawsze był ze mną Aaron, Ty i Oliver. Na ciocię Lo, wujka i ojca, też mogłam liczyć. Wiedzieli o moich fobiach, lękach i przeszłości. Zawsze byli obok.
Przykro mi. Twój stary od ośmiu miesięcy ukrywał szansę na lepsze życie, więc jesteś w dupie, Nai.
— Lee, jesteśmy — powiedział spokojny głos bruneta, kiedy zgasił silnik.
Na tak długo zamknęłam się w swojej głowie, że nie zorientowałam się, kiedy dotarliśmy pod blok.
Odwróciłam się w stronę chłopaka, w którego oczach malowało się zmartwienie. Nie chciałam, żeby się nade mną użalał.
Levi wyszedł z auta, a po chwili podszedł i otworzył drzwi od mojej strony.
— Potrafię chodzić — westchnęłam, kiedy wyciągał do mnie ręce z uśmiechem.
— Zapomnijmy na chwilę o tym fakcie, okej? — oplotłam go ramionami za szyję, a on uniósł mnie, trzymając ręce pod moim tyłkiem, ale to nie było w jakimkolwiek akcie obmacywania.
Położyłam głowę na ramieniu chłopaka, na którym znajdowały się moje ręce. Zakluczył samochód i skierował się do windy, bo byliśmy na podziemnym parkingu.
Kliknął guzik z cyfrą piętra, ciągle trzymając mnie na rękach.
— Nie jest ci zimno? — pokręciłam głową, a chłopak zaczął składać bardzo delikatne całusy na mojej ręce, którą miał przy twarzy.
CZYTASZ
LOVE DOESN'T EXIST
Teen FictionNailea Forbes, to silna i niezależna szesnastolatka. Mimo jej ciężkiej przeszłości próbuje mierzyć się z teraźniejszością. Wyznaje jedną, bardzo ważną zasadę. Miłość nie istnieje, i wytrwale się jej trzyma. Asher Levington, to chłopak, który również...