17. GABINET FORBESA

1.3K 33 29
                                    

Obudził mnie dzwoniący telefon, który przed pójściem spać włączyłam do życia.

Było dużo powiadomień z czasu, kiedy byłam z Levingtonem. W tym kilka wiadomości od Tommiego i kilka nieodebranych połączeń od Nory.

Phantom: Ty, kurwa, o co biega, że rządowi wpierdalają mi się na chatę?

Phantom: Pytali o ciebie, ale wszystkiego się wypierałem.

Phantom: JAK MASZ JAKIEŚ KREDYTY NA MOJE NAZWISKO TO LEPIEJ TO WYCOFAJ! ALBO KURWA OPŁAĆ!

Odczytałam je po obudzeniu, co trochę poprawiło mój humor. Chwyciłam telefon w rękę i odpisałam McConelowi.

Nai: Wszystko opłacone. Kupiłam klub ze striptizem w Las Vegas i musiałam wziąć pożyczkę, ale mam nadzieje że się nie gniewasz :)

Na ekranie wyskoczyły trzy kropki, które po chwili zniknęły, ale zaraz pojawiła się wiadomość.

Phantom: KURWA! Zawsze marzyłem o prywatnym burdelu, trzeba było tak odrazu, to nie stresowałbym się tak, idiotko.

Parsknęłam cichym śmiechem.

Nai: Wybacz.

Przypomniało mi o dzwoniący telefonie wibrowanie urządzenia, które się nasiliło, więc przeciągnęłam słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.

— Dobry losie, w końcu odebrałaś! — dziewczyna odetchnęła z ulgą.

— Jeśli rządowi cię nawiedzili wieczorem, to przepraszam! — pisnęłam w szybkim tępie.

— Nie sądziłam, że znajomość z tobą będzie o tyle trudna, że typy w garniakach będą mi pukać do drzwi. Mimo to, nie narzekam! — wybroniła się, a ja zachichotałam.

— To nic wielkiego, Nora. Tata nie wiedział gdzie jestem, więc wujkowie mnie szukali.

Spanikowałam i wymyśliłam to na poczekaniu.

— W garniturach?

— Byli po dosyć ważnym spotkaniu biznesowym — byłam perfekcyjna w kłamaniu.

Czy czuje wyrzuty sumienia, że okłamuje moją potencjalną przyjaciółkę? Zdecydowanie, ale czy mam inne wyjście? Zdecydowanie nie.

— Już się martwiłam, że coś ci się stało.

— Wszystko jest w porządku, Nora — mój głos sygnalizował, że się uśmiecham. — Teraz zbytnio nie mogę rozmawiać, ale...

— Dobrze, dobrze! Tylko mam jedną sprawę — przerwała mi entuzjastycznym głosem.

— Jaką?

— Czy ci wujkowie... No wiesz — zmarszczyłam brwi. — Są wolni?

Miałam ochotę uderzyć się z otwartej ręki w czoło.

— Udam, że to pytanie nie padło — rozłączyłam się, nie czekając na odpowiedź.

Następnie odrzuciłam swój telefon w głąb łóżka i zakryłam twarz dłońmi.

Będę musiała zejść na dół i zmierzyć się z ojcem i każdym po kolei. Nie miałam ochoty widzieć Aarona, mimo że nie mogłam się na niego złościć.

Ojciec dowiedział się, że problemy z jedzeniem wróciły. Aż spodziewam się pierdolonego szlabanu.

Westchnęłam i skierowałam się do szafy. Przyodziałam na siebie wielki dres, który należy do Leviego.

Wciąż pachniał nim, więc stwierdziłam, że doda mi otuchy w zmierzeniu się z rodziną.

Rozczesałam włosy i po chwili namysłu na wycofanie, wyszłam z pokoju.

LOVE DOESN'T EXISTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz