16. EMOTHIE FORBES

1.3K 35 32
                                    

Ty podszedł do mnie zamykając mnie w szczelnym uścisku.

— Nie będę pytać. Po prostu dobrze, że jesteś — ucałował mnie w głowę i puścił.

Uśmiechnęłam się delikatnie, co nie zmieniało faktu, że w głębi chciałam wyć.

— Gdzie Claire?

Brat westchnął i wygładził się po swoich, zmierzwionych, czarnych włosach.

— Aaron się wkurwił i ją odprawił do domu — skinęłam głową.

— Co się stało, kiedy wyszłam? — kierowaliśmy się na schody.

— Ojciec praktycznie odrazu poszedł i zamknął się w swoim gabinecie, więc ja i Miller odrazu tam poszliśmy, a Oliver uspokajał sytuację.

Kolejny raz skinęłam głową.

Jak ja, kurwa, nie mam ochoty tu być.

Nie chciałam pytać, o czym rozmawiali z ojcem. A bardziej wykrzykiwali, bo napewno normalnej rozmowy nie było.

Weszłam do swojego pokoju, gdzie siedział Aaron. Odrazu podniósł głowę, gdy usłyszał otwieranie drzwi i po chwili przywarł do mnie swoim ciałem.

— Pierdolony chuj.

Podświadomie się uśmiechnęłam.

Przynajmniej nie jestem w tym gównie sama.

Blondyn się w końcu ode mnie odsunął.

Zaliczyłam dzisiaj tyle przytuleń, że będę miała dość na następny rok.

No chyba, że te od Leviego, to mogę się przytulać ile wlezie.

Ty usiadł na fotelu w moim pokoju, a ja i Miller na łóżku.

Dziesiątą minutę ciszy przerwał w końcu mój brat.

— Co dalej?

Właśnie.

Co będzie dalej? - wirowało w mojej głowie.

Podniosłam na czarnowłosego wzrok i wzruszyłam ramionami.

Kompletnie spierdoliłam ten dzień.

Chyba lepiej by było, gdybym się nie odzywała, a problem zrobiła, gdy wszyscy się rozjadą do domów.

— Dwie opcje — odezwał się w końcu Aaron. — Albo wynajmiemy płatnego mordercę, albo sami zajebiemy skurwysyna.

Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową.

— Chcesz mi ojca zabić? — zmarszczyłam brwi.

— A ty nie? — posłał mi pytające spojrzenie.

Ty parsknął śmiechem.

— Nie powiedział mi — pretensja w moim głosie była bardzo wyczuwalna. — Ukrywał to przede mną, a gdyby nie Emothie to pewnie nigdy bym się nie dowiedziała.

— Gadaliśmy z nim przez jakieś pół godziny. Szczerze? Nie widziałem w nim tego co półtora roku temu. Nie rzucał ciągle sprośnymi tekstami i miał do nas chociaż ćwierć szacunku.

Wytrzeszczyłam oczy spoglądając na brata.

Emothie z szacunkiem? Słaby żart.

— Chyba nie mówisz poważnie, nie? — patrzyłam na stuprocentowo poważnego brata z szokiem w oczach.

Aaron zacisnął usta w linię i pokiwał głową.

— Sam w to, kurwa, nie uwierzyłem na początku — wyrzucił rękoma.

LOVE DOESN'T EXISTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz