Ruszyliśmy do lasu, biegliśmy tylko przez chwilę gdy wujek i tata zaczęli się dziwnie zachowywać. Nie wiedziałam o co mogło im chodzić aż do momentu w którym poczułam straszny odór .
- Co tak śmierdzi - zapytałam
- To tylko padlizna niema się czym przejmować kochanie - wyjaśnił tata
-Zapewne jakieś zwierzęta się tłukły - dodał wujek
Nigdy nie spotkałam takiego zapachu i nie byłam pewna czy to padlizna. Nawet stara tak nie śmierdzi. A więc co to mogło być ? Nie wiem i chyba w sumie nie chcę wiedzieć.
Biegliśmy dalej. Nie mogliśmy nic upolować i to wszystko była moja wina. Nie potrafiłam biegać cicho już po jednym kilometrze dyszałam jakbym przebiegła co najmniej maraton. Wszystkie zwierzęta uciekały aby mnie usłyszały, a na dodatek ten smród nie odstępował nas nawet na krok.
Wnet dostrzegłam zająca. Był jakieś 100m od nas. Zeszłam niżej tak żeby mnie nie zauważył. Tata i wujek to zauważyli więc się odsunęli na bok żeby dać mi szansę.
Prawie położyłam się na ziemi, czułam już jak trę po niej brzuchem. Zając odwrócił głowę, wtedy ja zaczęłam się skradać robiłam to PRAWIE bez szelestnie. Schowana w trawie zbliżyłam się na 10 metrów. Zając patrzył się dokładnie w moją stronę ale ja nawet nie drgnęłam. Najwyraźniej mnie nie zauważył bo znów odwrócił głowę. To był jego ostatni błąd.
Wykorzystując moment rzuciłam się na niego. Przez to że spaprałam wyskok bo rozproszył mnie smród który się nagle nasilił. To zamiast dziesięciu metrów skoczyłam tylko pięć. Zmarnowałam taką piękną okazje, ale mimo to postanowiłam że się nie poddam.
Rzuciłam się w pogoń za zdobyczą. Odbijałam się od drzew, biegłam z całych sił, skakałam, można rzec że leciałam. Nie mam bladego pojęcia ile tak przebiegłam. Gdy wykonałam ostatni skok w końcu mi się udało. Zagryzłam zająca ...
- Gdzie ja jestem - zaczęłam mówić sama do siebie
Znowu poczułam, tak jak mówił tata i wujek smród padlizny.
Ale ...
Gdy ...
Odwróciłam wzrok on stał za mną.
Dwu metrowy. Cały we krwi. Z pyska wystawały mu resztki jakiegoś zwierzęcia. Po jego żółtych oczach można było poznać że ma wściekliznę. T-To był wielki, zdziczały łoś zabójca.
Arta z wyglądem łosia macie na samej górze. Rysunek został wykonany przez :
Zając sam mi wypadł z pyska. Zaczęłam uciekać najdalej jak się dało starałam się ze wszystkich sił unikać drzew a ten potwór goniąc mnie po porostu je taranował. Biegłam i biegłam przy tym wołając a raczej błagając o pomoc.
Wtedy z obu stron na raz wyskoczył mój tata i wujek. Jednak mimo to ja się nie zatrzymałam, zrobiło to dopiero drzewo. Po uderzeniu miałam aż mroczki przed oczami. Słyszałam jakieś świsty, najwyraźniej musiałam się bardzo rozpędzić. Podniosłam się i zobaczyłam dwa wilki walczące z o dziesięć razy większym od siebie zdziczałym łosiem.

CZYTASZ
Po wilczemu Eijiro Kirishima x Oc
RomansaLaura Fel to 16 letnia dziewczyna z podwójnym darem . Jej marzeniem jest zostać uczennicą U.A. słynnej szkoły dla bohaterów. Ma wspaniałą rodzinę, która ze wszystkich sił jej pomaga . Gdy dziewczynie udaje się osiągnąć upragniony cel los stawia na j...