I

14 3 32
                                    

Lekcja rozpoczęła się niedługo po tym, jak to Emma skończyła opowiadać o swoim śnie. Dzwonek wręcz wbił się w jej ostatnie słowo, jednak mimo to, ta rozpakowała się i z uśmiechem słuchała już nauczyciela. Natomiast Ray był zestresowany jutrem.

Patrzył pusto na tablicę, na której to ktoś rozwiązywał przykład. Przepisywał go jako tako, jednak nie wszystko. Był zdenerwowany. Zły w cholerę. Na siebie. Nie mógł znieść tego... Jednak wtedy wyrwała go z rozmyśleń przyjaciółka:

— Hej Ray. Czemu wyszliście z Normanem z pokoju razem? — Spytała.

— Nie? Nie wyszliśmy, a co dopiero razem... — Odpowiedział, kłamiąc.

— Widziałam was przecież. — Przerywa mu rudowłosa.

— No dobra. W takim razie to nie ważne... — Mruknął cicho bardziej do siebie, niżeli przyjaciółki.

— No weź Ray! — Uniosła głos, przez co usłyszał ich nauczyciel. Ta od razu zakryła więc usta, patrząc zawstydzona na białowłosego.

— Czy ja wam przypadkiem nie przeszkadzam? — Spytał od razu Norman.

— Nie, skąd! — Odpowiedziała pośpiesznie, zdejmując dłonie z ust, zapisując to, co aktualnie pisał.

— Mam nadzieję. Oby mi się to nie powtórzyło... — Dodał, patrząc na załamanego nią Raya. Uśmiechnął się do niego i wrócił do pisania.

Fioletowooki położył się jedynie na ławce i ignorował już wszystko. Poza Emmą, która próbowała wyciągnąć od niego informacje poprzez zgadywanie. Jednak kiedy w końcu nie zgadła po raz chyba setny, w końcu opowiedział jej:

— No dobra! — Zaczął. — Mięliśmy tamtej nocy... Namiętność. Nie chcę o tym więcej mówić. — Wyszeptał, rumieniąc się ciemnowłosy.

— Och... — Z warg zielonookiej wydobył się cichy niby jęk. — Rozumiem... Tego to bym się nie spodziewała. — Dodała, nie mówią już nic. Jednak czuć w jej głosie było, że ta się rumieni i to dość mocno.

Ray usiadł normalnie i spojrzał przez okno nieopodal. Patrzył tak, dopóki to ta cholerna lekcja się nie skończy. Jednak długo nie mógł myśleć, bo samo usłyszenie głosu Normana dawało mu retrospekcje tego, co działo się poprzedniej nocy. Rumieni się na każdą coraz bardziej, kiedy to w końcu macha głową i patrzy na piszącego coś na kartce, przy biurku.

Wtedy wyższy podniósł wzrok, patrząc po klasie, w końcu zawieszając wzrok na niższym Rayu, który to odwrócił wzrok, kiedy ich spojrzenia się spotkały. Udawał potem, że piszę... Wtedy, w końcu uratował go dzwonek. Ciemnowłosy z prędkością światła wyszedł i pobiegł do sali, gdzie mieli następną lekcję.

📖

Lekcję dobiegają końca, a Ray zdaje się unikać ukochanego. Unikał go w szkole, stara się nie spotkać go, idąc do akademika i aktualnie, o czasie ciszy nocnej, stoi przed jego drzwiami i chcę jedynie wrócić do siebie... Nie chcę z nim się spotkać. Przecież go kocha...

Puka i wchodzi, jednak wydaję się przybity. Usiadł mimo to na łóżku i popatrzył na zmywającego tusz do rzęs ukochanego... Po chwili zwrócił wzrok na ziemię.

— Ray... Unikałeś mnie, czy coś się stało? — Zapytał, odwracając się do ciemnowłosego po skończonej czynności.

— Nie mogę na Ciebie popatrzeć bez retrospekcji o poprzedniej nocy... Ja... — Urywa, machając głową.

— Spójrz na mnie. Masz śliczne oczy, proszę Cię. — Poprosił, co uczynił niższy. Popatrzył prosto w jego oczy, rumieniąc się na kolejne obrazy w jego głowie.

— Och... Ustają po chwili. — Doszedł do wniosku, wyjmując telefon. — A teraz napiszę do mamy... Tylko co jej napisać? Wie, że jestem gejem, ale... To głupie. —  Dodał. 

— Dobrze... — Norman starał się ukryć stres. — Napisz, że chcesz zaprosić swojego chłopaka na obiad. Może jeszcze to, że to nie jest do końca zwykły chłopak... — Dokończył.

— Mhm... Już! — Unosi się lekko, przytulając wyższego chłopaka. — Stresuję się. Chcę teraz zapalić. — Odpowiedział fioletowooki.

— Rzuciłeś już palenie ostanio chyba... — Próbuje pocieszyć Norman.

— Co z tego? Moja matka na sto procent nas nie zaakceptuję! — Uniósł się ponownie niższy. 

— Spokojnie. Ważne, że się kochamy, racja? — Zapytał Raya jego ukochany.

—  Racja... — Odpowiedział pytany. 

[✒️] Le jardin de la tentation - NorRayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz