VIII

12 3 15
                                    

Nastał w końcu dzień. Trzeci, ostatni już dzień wycieczki. Mimo, prawie że nieprzespanej nocy ze strony Normana, ten jakoś dawał radę. Musiał z samego rana jednak wypić kawę, której to mało co i tak nie wylał. Pił tak, dopóki nie wstał jego śpiący królewicz.

— Wstałem! — Powiedział głośno, wstając od razu do siadu. — Och. Nie śpisz? — Spytał, przecierając oczy.

— Od piątej nie... — Mruknął, patrząc na zmartwionego jego stanem Raya.

— Mój biedaczek... — Mówiąc to, podszedł do niego i przytulił od tyłu.

— Tak... Spać mi się chcę, ale tylko trochę. — Znowu mruknął, ziewając zrezygnowany.

— Rozumiem to... — Opowiedział niższy i pogłaskał ukochanego po głowie.

Wtem, fioletowooki wzdycha i powolnie idzie do walizki, wyjmuję ubrania, które ubiera, korzystając z tego, że Norman jest tyłem. Kiedy profesor się odwraca, Ray zarumienił się i zakrył.

— Nie patrz! — Urywa.

— Widziałem Cię dosłownie nago... — Wyższy tylko przewraca oczami.

— Och. W sumie racja... Zapomnij. — Urwał znowu, wkładając ciemny golf, po czym czarne spodnie.

— Swoją drogą... Dzisiaj mamy jakieś tam wyjście na kręgle. Każdy idzie, podzielimy was jakoś. — Wytłumaczył, kończąc już swoją spokojnie pitą kawę.

— Kręgle? Pewnie znowu będę ostatni. Nie umiem grać, totalnie. — Westchnął.

— Oj tam, nie trzeba tu wygrać. Liczy się zabawa, Ray... — Dodał do swoich słów białowłosy.

— Liczy się też, aby wygrać. Nie chcę być pośmiewiskiem... — Mruknął pod nosem fioletowooki i odwrócił wzrok.

— Nie pozwolę na to, abyś był. — Odpowiedział na spokojnie Norman.

Nim Ray się obejrzał, ten był już za nim i położył dłonie na jego spiętych ramionach. Zaczął je delikatni masować, na co niższy się nieco rozluźnił.

— Już... Starczy. — Powiedział pewny siebie, odwracając się przodem do ukochanego.

Uśmiechnął się lekko i pocałował go w nos, wychodząc z pokoju. Wybiła godzina budzenia. Kiedy więc fioletowooki czekał na Emmę przed jej pokojem, drugi budził uczniów. Kiedy ta wyszła już ubrana, ciemnowłosy przywitał się i powolnie ruszyli na dół.

— Ray! — Zaczęła, podbiegając do niego.

— Tak? — Spytał, patrząc na nią.

— Słyszałeś, że będą kręgle? — Zapytała, biorąc talerz na płatki, wraz z przyjacielem.

— Tak... Nor mi powiedział. — Powiedział ciszej, odwracając wzrok i nalewając sobie mleka.

— Och! Super... — Mruknęła, czekając, aż to reszta się zbierze i zaczęła jeść.

— Przegram. — Oznajmił i również zabrał się za jedzenie.

— Nie narzekaj, będzie fajnie! — Dodała, nadal jedząc.

Ray już nie odpowiedział. Jadł jedynie, zadowolony, z każdej kolejnej chwili wśród przyjaciół i co najważniejsze, Normana. Uśmiechnął się do białowłosego, który siadał właśnie na swoim miejscu, zaczynając jak to reszta, jeść.

Kiedy to w końcu fioletowooki z rudowłosą skończyli jeść, popędzili do swoich pokojów się spakować na te całe, wręcz znienawidzone przez Raya kręgle.

📖

— Strike?! Kolejny? — Zielonooka położyła dłonie na ustach, widząc, jak jej przyjaciel zbija wszystkie kręgle.

— Meh... To nic nie zmienia. — Mruknął, siadając obok niej.

— Zmienia, wygrywasz! — Powiedziała, wstając. Jako iż była po Rayu, teraz przyszła kolej na nią.

— Oj tam... — Przewrócił oczami, patrząc, jak ta rzuca kulę.

Popatrzył na ekran, na którym pokazał się po drugim rzucie napis „spare". Na ten widok uśmiechnął się lekko, patrząc na finalną już ilość punktów. Sam dostał sto siedem, Emma dziewięćdziesiąt trzy, a reszta go nie obchodziła. Przybił z nią piątkę, a ich gra się skończyła.

Wtedy zobaczył Normana, który kierował się ku niemu. Jego uśmiech sprawiał, że w żołądku niższego dwoiły i troiły się motylki. Uśmiechnął się sam, z lekkimi wypiekami. Ten tylko popatrzył na niego i lekko poklepał po ramieniu.

— Brawo. — Pochwalił białowłosy.

— Dziękuję panu... — W połowie słowa zająknął się, uśmiechając się głupio. — Postarałem się. — Dodał cichutko.

— Zasługujesz na coś... Potem coś wymyślę. — Odparł wyższy.

— Dobrze. Skoro pan tak bardzo chcę... — Mruknął, poddenerwowany już sytuacją niższy.

— To do zobaczenia potem, Ray. — Powiedział i poszedł dalej, po chwili już wkładając swój płaszcz i zmieniając buty na te wyjściowe.

Fioletowooki zrobił to samo. Stanął w parze z Emmą, klasycznie. Po przeliczeniu ich wszystkich poszli powoli ku ponownie hotelu. Mieli jeszcze dużo czasu do obiadu, a więc pokierowali się do swoich pokoi, żegnając się ze sobą przy rozłące.

— Ray. — Rozległ się głos, kiedy to nauczyciel wszedł do środka prawie że zaraz po nim.

— Hm? — Mruknął tylko zaciekawiony ciemnowłosy.

— Twoja nagroda... Co byś chciał? — Spytał, zamykając drzwi.

— Nie mam pojęcia... — Jęknął cicho, patrząc, jak to wyższy podchodzi coraz bliżej niego. — Naprawdę nie wiem... — Mruknął, nagle dziwnie cały czerwony.

— Czerwony jesteś... Przenieść Ci jakieś leki? Może się rumienisz? — Zapytał, pełen troski.

— Hej! Odejdź trochę! — Pisnął, odpychając ukochanego od siebie.

— Definitywnie rumieniec. — Podsumowuje białowłosy, uśmiechając się chamsko.

[✒️] Le jardin de la tentation - NorRayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz