IV

14 4 29
                                    

— Dziękuje. Jak mówiłeś, zostawiam Cię. Dzięki za odpowiedź. — Szarooka uśmiechnęła się tylko, odchodząc powoli.

— Okej. Wiedz tylko, że jeśli wydasz to jeszcze komuś, to dobrze się to nie skończy. — Ostrzegł Ray i popędził do siebie.

— Dobrze... — Odpowiedziała z uśmiechem niewidocznym dla chłopaka i również poszła w swoją stronę.

W tym czasie ciemnowłosy położył się na swoim łóżku i myślał o wszystkim. Została godzina do ciszy nocnej. Kiedy to żaden rudy kojot lub ktoś inny im nie przeszkodzi. Uśmiecha się na samą myśl, kiedy to wraca do rzeczywistości. 

Gdyby mógł, to oddałby wszystko, aby to mieć Normana na wyłączność. Kocha go i jest zazdrosny, nawet kiedy to nieświadomie posyłają sobie z Emmą uśmieszki. Może to bez powodu się gotuję, ale sam fakt, że tak się dzieje. Nie chcę stracić ukochanego...

Wtedy jego telefon wibruję w kieszeni.

Wyciąga go i wchodzi w źródło wibracji, jakim to jest Librus. Czyta wiadomość, której treść informuję o kolejnej, trzydniowej wycieczce w tym tygodniu. Uśmiecha się, może znowu będzie miał pokój z profesorem? Ma nadzieję.

Mają wyjeżdżać już jutro o godzinie, kiedy to mają pierwszą lekcję, więc zaczyna się pakować do większego, oczywiście czarnego plecaka (to już dla Raya taki tam szczegół). Kiedy po jakoś czterdziestu minutach skończył, znowu usiadł i popatrzył na godzinę. Jeszcze dziesięć minut... Jak dobrze!

Ma gdzieś te minuty i po prostu wstaję, wślizgając się do pokoju białowłosego, który kiedy to usłyszał naciśniecie klamki, to aż podskoczył w fotelu. Siedział przed tym nad pracą domową uczniów z innej klasy, a teraz się kompletnie rozproszył.

Fioletowooki usadowił się więc na kolanach profesora, jak to miał w sumie swoim zwyczaju i podniósł palcem wskazującym jego brodę, aby ich twarze były na równi i pocałował go. Kiedy wyższy chciał się oderwać, to ten tylko pogłębił pocałunek, który Norman już zmuszony był oddać, co zrobił.

— Tak bardzo Cię kocham... — Powiedział, kiedy to odsunęli się od siebie w końcu.

— Za to ja Ciebie nawet mocniej. — Odpowiedział tylko na to nauczyciel.

Nastaję cisza. Chwila głębokiego patrzenia w swoje oczy. W końcu niższy odwraca wzrok.

📖

Nastał poniedziałek, co cieszy pierwszy raz Raya. Znowu wycieczka. Domyśla się nawet, co to wykombinował Norman, aby mieli pokój razem. Tym razem mają może tylko dwie noce, ale to nadal więcej czasu z jego ukochanym! Właśnie wysiadają z autokaru.

Cała wycieczka szła spokojnie do hotelu, w którym to spędzą najbliższe dni. Do środy. Wtedy zaczęło się dobieranie pokoi. Ray został przydzielony z jakimiś chłopkami, którzy średnio go obchodzili...

Kiedy jednak weszli, z okiem pana Normana, okazało się, że łóżka są źle policzone i dla jednego nie starczy łóżka. Ray udał, że wzdycha, widząc jak to kolegujący się przyjaciele, nie potrafią się rozdzielić... 

Wyższy uśmiechnął się, biorąc klucze i informując nauczycielki, że weźmie go do siebie. Z takim zadowolonym wyrazem twarzy, zaczęli się rozpakowywać, oczywiście tylko prowizorycznie.

— Dziękuję Nor. — Zaczął Ray, jednak przerwano mu. 

— Nie masz za co. To przyjemność... Szkoda tylko, że Emma znowu nie obleję łóżka. Chociaż dzisiaj jest impreza. Ktoś na pewno wniesie jakieś alkohole, jak i drinki, więc może znowu zawita do nas. — Uśmiech na jego ustach się nawet nieco powiększył.

— Definitywnie. Chyba się wybiorę na tę imprezę. — Zadecydował fioletowooki.

— Ja będę tutaj. Nie zamierzam tam iść, nie lubię też zbytnio imprez... — Mruknął pod nosem tylko niebieskooki.

— Dobrze! — Wtem w połowie słowa do pokoju wchodzi Emma.

Informuję ona, że za dziesięć minut już kolacja, a potem ta cała impreza. Wychodzi z chamskim uśmiechem do nikogo innego jak to Raya. Chłopak wzdycha, przymilając się do ukochanego.

— Ray, nie teraz, jeszcze ktoś nas zobaczy... — Mruknął, odsuwając niższego od siebie.

— Kiedy poznam Twoich rodziców? — Pyta znikąd ciemnowłosy, przedłużając ostatnią literę zdania.

— W święta, dobrze? — Odpowiedział w końcu po chwili białowłosy.

— Okej! — Zrozumiał ciemnowłosy i całuję go w brodę, kierując się do kuchni, widząc przed tym godzinę. Po chwili jego kochanek idzie za nim.

Kiedy zasiadają do kolacji, obok niego wciska się rudowłosa, która od razu pyta:

— Znowu wam oblać łóżko?

— Podziękuję... — Oznajmił chłopak, zaczynając konsumpcję.

(N/A: Przepraszam, że taki krótszy rozdział....)

[✒️] Le jardin de la tentation - NorRayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz