XIX

19 4 17
                                    

Mija wieczór i reszta dnia. W tym czasie mijają ich tematy  narkotyków, matematyki i ogólnie... Wszystkiego. Jednak mija bardzo miło. Ray przez większość czasu uśmiechał się jednak, co było troszkę dziwne. Jednakże mimo wszystko Norman nie narzekał. 

Kiedy to w końcu wyższy pokierował się do siebie, a ciemnowłosy został sam. Jednak tylko zamknął pokój i czym prędzej poszedł spać. Mimo że przez szczerze dłuższy czas (aż do pierwszej) nie mógł zasnąć, to w końcu jednak mu się udało.

Niestety, skutkowało tym, że obudził się ze totalnym zgonem. Dosłownie mówiąc... Przybiegł nieco spóźniony na jego pierwszą godzinę, fizykę — jednak mieli zastępstwo z nikim innym jak jego ulubionym nauczycielem. Uśmiechnął się, przepraszając za spóźnienie i usiadł do Emmy w ostatniej ławce. Zaczęli cicho rozmawiać, dopóki nie podszedł do nich profesor.

— Widzę, że nie interesuje Was moja lekcja. Może chcesz powiedzieć o budowie kondensatora Emma... Albo Ty, Ray? — Patrzy na dwójkę ukradkiem, pochylając się.

Przez tej głupi gest, jego koszula lekko zaczęła przylegać do jego ciała, a już szczególnie na brzuchu, przez co było go widać. Ray lekko się zarumienił na ten widok... Jednak starał się zachować spokój. Mimo to, jego wnętrze szalało...

— Przepraszamy najmocniej, panie profesorze... — Wymusili jakoś z siebie jednocześnie.

— Niech będzie. Nie gadajcie już na lekcji, możecie to zrobić na przerwie. Wracając jednak do lekcji... — Odszedł o kilka kroków, znowu, aby widzieć całą klasę.

Zaczął więc znowu rozmawiać o tym całym kondensatorze. Nie obchodziło to Raya zbytnio jednak... Emmy w sumie też, bo zaczęła rysować po marginesach. Pewnie rozumiała temat, z resztą tak, jak Ray. Oboje byli bardziej od przedmiotów ścisłych. Tylko jednemu z nich jakoś dziwnie nie szła matematyka... Szczegół.

— To zadanie rozwiąże więc Ray. — Powiedział pełen spokoju niebieskooki, kiedy to wymieniony chłopak wstał. 

Zabrał marker i szybko rozwiązał zadanie, dziwiąc nieco swojego chłopaka. Ten mu podarował tylko krótkie oklaski i brał po tej małej przerwie innych. Nie obchodziło to już potem praktycznie nikogo, poza tymi pytanymi osobami. Uśmiech wkradł się na usta fioletowookiego, kiedy ten patrzył na wybierającego prawie po kolei uczniów nauczyciela... Ot co wybierał.

— Ray, stop... Robisz to zbyt oczywiście. Przecież to tak bardzo widać i zaraz się jeszcze komuś wyda... — Zaczęła szeptem Emma.

— Ja? Zbyt oczywiście? Nie mogę już patrzeć? — Pytał, bez odpowiedzi, przez co westchnął głośno.

— Tak. Ty, zbyt oczywiście... Oraz możesz, ale nie takim rozmarzonym wzrokiem... — Oznajmiła, przewracając oczami.

— No... Dobrze. — Westchnął cicho.

📖

Ray popatrzył w górę, w oczy Normana. Bał się. Okropnie się bali... Jednak całowanie się w toalecie było dla nich jedynym, czego teraz właściwie chcieli. Była to wszystko wina Normana, bo zachciało mu się czułości w szkole... Jednak Ray nie narzekał.

Niższy też chciał zaznać, a wręcz łaknął trochę miłości od ukochanego w tym piekielnym miejscu. No dobra... Może nie w ciemnym rogu rzadko używanej przez innych toalety, ale lepsze to, chociaż, niż nic. W końcu odsuwają się od siebie z cichym dyszeniem. Uśmiech pojawia się na ustach dwójki, kiedy tak dyszeli.

— Kocham Cię... — Powiedział z nieco trudem Ray, kładąc dłonie na żuchwę drugiego mężczyzny.

— Ja Ciebie też, Ray. — Odpowiedział mu białowłosy, biorąc swoje dłonie na talię niższego chłopaka.

Ciemnowłosy mruknął tylko na ten gest, całując delikatnie czoło niebieskookiego, przez co musiał stanąć na placach, co w oczach Normana byli przesłodkie. Po tym popatrzył w dół, a słysząc, jak ktoś idzie, dwójka weszła razem do jednej kabiny. Mimo że ten ktoś poszedł umyć ręce, to oni i tak woleli się schować, niż to zostać przyłapanym przez chłopaka...

— Nor... — Jęknął, kiedy ten ktoś się ulotnił, a Ci wyszli ogólnie z toalety.

— Tak? — Spytał, będąc już na korytarzu.

— Nieważne. — Mruknął cicho pod nosem fioletowooki.

Jako że klasa Raya miała teraz znikąd okienko, a była lekcja, to oznaczało, że każdy poszedł do sklepu lub to gdzieś indziej. Jednak nie on sam.

Ciemnowłosy popędził ze swoim ukochanym do pokoju nauczycielskiego. Czemu nie, w końcu? Norman może wymyślić na szybko, czemu ten tam jest, a po drugie... Skoro ma okienko, to dobrze, że jest z ukochanym, a do tego jeszcze nauczycielem. Czekał więc tu na swoją ostatnią przerwę, jak i lekcję.

— Ładnie tu macie! — Zaczął, od razu po wejściu do pomieszczenia.

— Formalność, Ray. — Popatrzył na niego Norman, podchodząc do swojej szafki, z której to wyjął plik papierów.

— No dobrze, może być, panie profesorze... — Jęknął niezadowolony, odraczając wzrok. — Oboje wiemy, jak tego nie lubię. — Dodał, wzdychając ciężko.

— Wiem. Niestety trzeba... — Oznajmił mu jedynie białowłosy.

[✒️] Le jardin de la tentation - NorRayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz