40

468 31 10
                                    

*

Mógł śmiało powiedzieć, że wiele rzeczy zaskakiwało go. Od momentu zakończenia sezonu praktycznie wszyscy obejmujący stanowisko szefa zespołu, ogłosili swoje odejścia bądź zmiany teamów. W zasadzie tylko Wolff i Horner pozostali na swoich posadach. Mimo to nie narzekał na nowego szefa, z którym znał się jeszcze z Saubera. Jedyne co go zastanawiało to to, czy będzie miał coś przeciwko współpracy jego oraz Margaret, ponieważ był świadom, iż nie wszystkim odpowiada kiedy w zespole pracowników jest jakaś para ściśle pracująca ze sobą, a do tego zaliczał się on wraz z Holenderką, która aktualnie rozmawiała z przyjacielem i swoim bratem w kuchni.

Grudzień szybko nadszedł. Nim się obejrzał, powoli zaczynał wracać do rutynowych treningów, chociaż nadal nie były w pełnym wymiarze godzin. Dziwił się, iż Maggie szybko wdrożyła się w obowiązujące w Ferrari reguły oraz zasady. Jemu samemu zajęło to pewien czas, podobnie jak Carlosowi, chociaż oni mieli ich nieco mniej, aniżeli Holenderka. 

Czuł spokój, odkąd ostatecznie skonfrontował się z Charlotte, po powrocie z Abu Zabi. Monakijka źle przyjęła informację o tym, że Leclerc jest w nowym związku- w dodatku z Margaret. Nie rozumiał, dlaczego Sine miała problem do Verstappen, co wyjaśniło się nieco później- w konflikcie Maggie-Pierre była po stronie Francuza, głównie przez znajomość z Kiką oraz jej kuzynką, czego Monakijczyk nie wiedział. Uczucie spokoju wzmocniło się, gdy wymienił zamki w drzwiach, a drugi komplet przekazał Verstappen.

- Kurwa, Max pierdolnę ci!- krzyknęła z kuchni brunetka, a po chwili wybiegła za kierowcą Red Bulla z pomieszczenia. Holender przeskoczył przez kanapę, a Holenderka zatrzymała się przed nią.- Łeb ci ukręcę!

- Daj spokój! To tylko trochę wody!- krzyknął.

- Idioto, tam były rozpuszczone elektrolity dla Allie!- powiedziała podniesionym głosem Maggie, rzucając w brata poduszką.- Trzymajcie mnie, bo zaraz mu krzywdę zrobię- warknęła. Monakijczyk wstał z fotela, na którym siedział, po czym przyciągnął brunetkę do siebie. Spokojnie pogładził kilka razy jej plecy dłonią, czując jak jej mięśnie rozluźniają się.- Czy ty Max czasami myślisz?

- Nie zawsze i nie za bardzo. Szczególnie po sezonie- odpowiedziała za Verstappena Kelly, która weszła do mieszkania.- Bierz rzeczy i jedziemy. Musisz się jeszcze geniuszu spakować. Ja tego robić nie będę- powiedziała Brazylijka, uśmiechając się w kierunku Monakijczyka i bliźniaczki swojego partnera.- No ruszaj się- ponagliła. 

Charles zaśmiał się pod nosem widząc, jak z niezadowoloną miną szatyn wychodzi za swoją dziewczyną. Kilka minut później, gdy Maggie uspokoiła się już, również Mick pożegnał się i wyszedł, wcześniej przytulając przyjaciółkę. Cisza jaka zapanowała w mieszkaniu brunetki, była wręcz dziwnie kojąca. 

Cieszył się, że miał przy sobie Margaret. Mimo tego, iż jak każdy człowiek miała swoje wady, kochał ją z nimi. Były częścią osobowości brunetki, której nie dało się odłączyć. Owszem momentami denerwowało go, że Holenderka miała tendencję do przesadnego perfekcjonizmu. Sam jednak lepszy nie był i wiedział to. 

Bo kochał Maggie taką jaka była. Potrzebował jej by zostać...

***

Obserwowała z jaką uwagą Charles słuchał tego co mówiła do niego jej córka. Monakijczyk kiwał głową w geście zrozumienia, nawet wtedy, gdy dziewczynka myliła jakieś słówko i używała niderlandzkiego.  

Maggie skłamałaby mówiąc, że nie czuje spokoju. Po zawirowaniach w ciągu ostatnich kilku miesięcy, stanowiło to przyjemną odmianę. Mimo wieloletniego związku z Gasly'm, śmiało mogła powiedzieć, iż przy nim cały czas była czujna w wielu kwestiach, a w szczególności po tym jak Red Bull cofnął go ponownie do juniorskiego zespołu, biorąc w jego miejsce Alexandra Albona. Może i nie wiedziała jak potoczy się jej współpraca ze swoim partnerem- przecież wcześniej też nie była świadoma, że wszystko może spierdolić się jak pogoda w Londynie. Nastawiała się pozytywnie, bo wychodziła z założenia, iż negatywne podejście przekreśla wszystko. 

Uśmiechnęła się, gdy Alaine przytuliła Leclerca. Była szczęśliwa, że dziewczynka akceptowała jej chłopaka, ponieważ nie była w stu procentach pewna czy tak będzie- zważywszy na to jak zareagowała na Franciscę. 

- Zmykaj do łóżka, bo jest już późno- powiedział kierowca Ferrari, a mała Holenderka pobiegła do swojego pokoju krzycząc "Dobranoc". 

Margaret poszła za córką i widząc, że ta leży w swoim łóżku, zgasiła światło. Następnie skierowała się do sypialni spowitej mrokiem, gdzie zapaliła lampkę, stojącą na szafce nocnej. Uśmiech na jej twarzy stał się jeszcze szerszy, gdy poczuła na swoich biodrach ręce Charlesa. 

- Kocham cię- mruknęła, przymykając oczy.

- Ja ciebie też- odpowiedział Leclerc, następnie całując szyję Holenderki.

Monakijczyk powodował w niej uczucia, których nie czuła przy Gasly'm. W końcu była pewna, że komuś na niej zależy, że ma osobę, której może zaufać, że jest z kimś kto nie zostawi jej, kiedy będzie źle. 

Kochała go, choć znali się niecały rok, a ich poznanie nie zapowiadało, iż połączy ich coś więcej. Kochała go, pomimo towarzyszących mu wad. Kochała go, bo akceptował ją taką jaką była i nie próbował jej zmieniać. Kochała go, ponieważ wiedziała, że nie ucieknie, gdy coś nie pójdzie po ich myśli, a stanie z nią ramię w ramię i zmierzy się z tym. 

Bo kochała Charlesa takim jakim był. Potrzebowała go by zostać...

*

Dość mocno krótszy rozdział w porównaniu z tymi jakie piszę.

Pojawiające się powtórzenia zwrotu "Kochała go.." są zabiegiem celowym.

Co sądzicie?

Informacja: Epilog podzielony będzie na dwie części.

I Need You To Stay| Ch.Leclerc/P.GaslyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz