Epilog [część pierwsza]

551 32 8
                                    

*

Zmarszczyła brwi czując jak słońce pada na jej twarz. Blisko rok po Grand Prix Abu Zabi kończącym sezon 2022, ponownie tam się znalazła. Tym razem nie była już pracownikiem Red Bulla, a Ferrari oraz kto inny stał na najwyższym stopniu podium, degradując jej brata do drugiego wicemistrza świata.

Ceremonia dekoracji odbywająca się poprzedniego wieczora była dla wielu osób pełna łez. Holenderka miała wrażenie że Horner popłakał się ze złości, że Maxowi nie udało się obronić tytułu, mimo całosezonowej walki z Charlesem oraz Lewisem. Może i po testach przedsezonowych nie wielu stawiało ma stajnie z Brackley, a także Hamiltona, twierdząc, iż teraz to George jest liderem zespołu, udowodnili hejterom, że ci są w błędzie.

Holenderka widziała zapłakaną twarz Leoni, gdy Lewis dojechał do mety. Sama nie wyglądała lepiej i pluła sobie w twarz za nie użycie wodoodpornego tuszu. Łzy dwudziestosześciolatki nie wynikały z tego, że Maxowi się nie udało, a z tego, iż to Charles był przed nim. 

Pomimo dobrego startu na początku sezonu, Monakijczyk drugie miejsce miał zapewnione na siedem wyścigów przed zakończeniem rywalizacji. Max do ostatniego wyścigu toczył wewnątrz zespołową walkę z Checo, a Hamilton tylko powiększał przewagę nad Holendrem oraz kierowcą Ferrari, ostatecznie sięgając po upragniony ósmy tytuł. Leclerc do Lewisa tracił równe czterdzieści sześć punktów. Red Bull również nie wybronił mistrzostwa jako konstruktor- to przypadło Mercedesowi, za którym było Ferrari.

Otarła łzę z policzka, uśmiechając się szerzej. Siedmiolatka stojąca obok niej nadal płakała, patrząc na Monakijczyka stojącego na tym samym stopniu podium co rok wcześniej. Tym razem miał więcej udanych wyścigów i gdyby nie trzy błędy, możliwe byłoby, iż rywalizowałby z Lewisem do ostatniego Grand Prix, tak jak Max dwa lata wcześniej. 

Dwudziestosześciolatek podniósł do góry trofeum, które chwilę później odstawił, chwytając szampana. Potrząsnął butelką, następnie otwierając ją i oblewając Lewisa oraz Maxa naprzemiennie. Maggie zaśmiała się, gdy Alaine skrzywiła swoją minę, czując jak kilka kropli alkoholu spada na nią, kiedy to Lewis polewał nim zebranych pod podium. 

**

Szła wraz z Charlesem przez opustoszały tor. Allie wróciła do hotelu wraz z Maxem oraz Kelly, która nie miała ochoty na szwendanie się po klubach, na co bliźniak Holenderki przystał. Początkowo brunetka chciała zaprzeczyć i nie zgadzać się na to, by obarczać brata oraz jego partnerkę opieką nad swoją córką- tym bardziej, iż był to intensywny dzień- jednak Charles z Maxem mieli wszystko dogadane. Po części Margaret była świadoma, że kiedy jej bliźniak nie wygrywa- mało co sprawia mu radość, przez co zazwyczaj nie rozmawia z nikim do końca następnego dnia. 

Zmarszczyła brwi, gdy Monakijczyk zatrzymał się w pewnym momencie. Nie wiedziała, dlaczego Leclerc uśmiecha się przebiegle, gdyż w ich związku to ona robiła za tą sprytną. 

- Maggie... Znamy się jakiś czas i jesteś dla mnie ważna...- zaczął, patrząc na brunetkę.

- Jeżeli chcesz ze mną zerwać to zrób to bez owijania w bawełnę- przerwała szatynowi.

- Co? Nie! Skąd ci to przyszło do głowy?- zapytał, po czym zastanowił się.- Dobra faktycznie to mogło źle zabrzmieć.

- Brawo.

- Wracając. Jesteś dla mnie ważna. Jesteś moim tlenem, moją ostoją, moją wredną mendą z problemami z agresją, moim wsparciem, moim promieniem słońca w pochmurny dzień, moją motywacją, moją potęgą. Jesteś powodem, przez który chcę być lepszą wersją samego siebie, przez który nie poddaję się, kiedy jest gorzej, przez który wiem, że każdy miewa chwilę słabości, ale może je przezwyciężyć- powiedział, patrząc na Holenderkę.- Kocham twój uśmiech, kocham twoje oczy i tą głębię, jaką w nich widzę, kocham twój śmiech, kocham twój charakter, kocham twoje wady, kocham ciebie i Allie. Nienawidzę, gdy jesteś smutna, gdy płaczesz, gdy masz zły humor, a ja nie wiem jak ci go poprawić, gdy źle się czujesz, a nic ci nie pomaga- rzekł, stając bliżej brunetki.- Więc, Maggie...

Charles zrobił dłuższą przerwę, a przez zaszklone oczy dwudziestosześciolatka i tak mało co widziała. Nigdy wcześniej nie usłyszała czegoś takiego od osoby, którą kochała do tego stopnia, iż mogłaby dla niej zabić. Może i nie potrafiła rozmawiać o tym co czuje, przez co częściej okazywała to drobnymi gestami, ale na tyle na ile umiała starała się przekazać swoje uczucia Monakijczykowi.

- Margaret Emilio Verstappen, wyjdziesz za mnie?- zapytał, klęcząc na jednym kolanie, na środku pieprzonego Yas Marina Circuit. Łzy jeszcze bardziej przysłoniły jej widoczność, a z jej gardła wydobył się cichy szloch. Starała się na bieżąco wycierać roztwór wodny chlorku sodu wypływający z kanalików łzowych.- Jeżeli nie...

- Kurwa, oczywiście- wydusiła z siebie, obejmując Monakijczyka, który zdążył wstać z nawierzchni toru i spojrzeć na nią z przerażeniem w oczach. Leclerc pocałował Holenderkę, po czym wsunął na jej palec pierścionek.

- Wiem, że nie mogę znaleźć nikogo tak dobrego jak ty. Potrzebuję byś została...-szepnął, uśmiechając się pod nosem.

Bo Maggie znalazła osobę, która była jej oparciem, nie chciała jej zmieniać oraz tą którą faktycznie kochała...

***

Popatrzył na lekko uśmiechniętą Holenderkę oraz swoją mamę, ściskającą brunetkę. Cieszył się, że najważniejsze kobiety w jego życiu mają dobry kontakt- chyba nie zniósłby złej krwi między nimi. 

Gdyby parę lat wcześniej ktoś powiedziałby mu, że jego narzeczoną będzie siostra jego rywala z toru, mająca bagaż negatywnych doświadczeń z poprzedniego związku- wyśmiałby go. Jednak obecnie mógł cieszyć się wspólnym życiem z Holenderką, która choćby w minimalnym stopniu nie przypominała jego byłych. Brunetka szybko analizowała sytuację, co pomagało mu szybciej wyłapać popełnione w  wyścigu błędy. 

Alaine traktował jak swoje dziecko. Wiedział, że na pomoc Pierre'a w wychowywaniu dziewczynki Margaret nie miała co liczyć. Był zbyt skupiony na Kice, by pamiętać o tym, aby wysłać chociażby głupie życzenia urodzinowe poprzez wiadomość. Cierpieli na jego zachowaniu, dziadkowie Allie- i nie jest tu mowa o Sophie raz Josie. Zresztą widział, iż nawet jego mama traktuje małą Holenderkę jak własną wnuczkę, co powodowało uśmiech na jego twarzy. 

Na swoim koncie- jeżeli mowa o karierze- miał dwa pierwsze wicemistrzostwa świata. Nadal pozostawał mu niedosyt i pragnienie tego najważniejszego tytułu, jednak uważał, iż Lewis w pełni na niego zasłużył, tym samym ustanawiając nowy rekord, przebijając ten należący do Michaela Schumachera. Nie zmieniało to faktu, iż w przyszłym sezonie celował w pierwsze miejsce z jeszcze większym uporem.

- Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale... Nie spierdol tego. Pasujecie do siebie- wymamrotał Arthur, wsuwając dłonie do kieszeni jeansów. 

- Nie zamierzam- uśmiechnął się szerzej, gdy Maggie podeszła w jego stronę.

Jesteś powodem, dla którego wierzę w miłość. Trudno mi było zaufać i boję się, że to spierdolę...- powiedziała, patrząc na Charlesa.- Ale mimo to, warto podjąć to ryzyko.

- O Boże, zaraz cukrzycy od waszej gadaniny dostanę- jęknął niezadowolony Arthur, po czym poszedł do swojej rodzicielki. Maggie objęła średniego z braci Leclerc, śmiejąc się pod nosem.

Bo Charles znalazł osobę, która rozumiała go, jego pracę, która stanowiła dla niego oparcie i była jego lepszą połową...

*

Pierwsza część epilogu za nami.

Co sądzicie?

Fragmenty wytłuszczonym drukiem oraz napisane jednocześnie kursywą są przetłumaczonymi fragmentami na język polski z piosenki The Kid Laroi- Stay, która również pojawia się w tytule.

I Need You To Stay| Ch.Leclerc/P.GaslyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz