Dzisiaj Dzień Kobiet, a ty właśnie siedzisz w laboratorium z Brucem dochodzi już 17:00 a ty całkiem inaczej wyobrażałaś sobie ten dzień. Bruce: Wszystko ok? Y/N: Co? Bruce: Pytam, czy wszystko ok. Y/N: Aaa... Tak oczywiście, że wszystko ok. Bruce: To dobrze. Y/N: Znaczy... Nie jest wszystko ok. Bruce: Zamieniam się w słuch. Bruce zdjął okulary i położył je na stole. Y/N: Chodzi o to, że dzisiaj jest Dzień Kobiet, a ja jestem kobietą. Bruce: Spostrzegawcza jesteś hah. Y/N: Zabawne. Bruce: Kontynuuj Y/N: Myślałam, że Tony da mi dzisiaj wolne i nie będę musiała kończyć za niego tego, co tu robimy, bo nawet nie wiem, jak to nazwać bo ja tylko podaję ci przedmioty. Podeszłam dzisiaj rano do niego i zapytałam, czy mogę, chociaż skończyć o 13:00 a on spojrzał na mnie, zaśmiał się rzucił jakimś żarcikiem i poszedł. Bruce: A może on zapomniał, jaki dziś dzień. Y/N: Dlaczego wy faceci nie umiecie zapamiętać, chociaż jednej daty. Bruce: Czyżby Loki też zapomniał? Y/N: Najwyraźniej tak. Ciągle sprawdzam telefon, jak idiotka, żeby zobaczyć głupią wiadomość z życzeniami, ale nic nie ma. Położyłaś głowę na stół w akcie desperacji. Tony: O Y/N przyłapałem Cię na spaniu w pracy. Y/N: Nie śpię. Tony: Aaa tak tylko leżysz. Wiesz chciałem Cię już wypuścić z tego laboratorium Dextera, ale chyba zmieniłem zdanie. Postanowiłaś to przemilczeć, bo masz już na tyle zepsuty humor, że nie masz siły się kłócić z mistrzem dogryzania panem Tonym Starkiem. Tony: O nie wierzę Y/N nie chcę się kłócić. Zaskoczyło mnie to. Bruce: A te pączki co je trzymasz to dla nas, czy to prezent na Dzień Kobiet dla Pepper? Y/N: To oczywiste, że to dla Pepper, a nie dla nas, więc nie rób sobie nadziei. Tony: Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. Wiecie od rana miałem takie dziwne przeczucie, że coś mi umknęło. I Tak te pączki były dla Was, ale już nie są Pepper pewnie jest na mnie wściekła, a to może trochę pomóc, zanim wymyślę nam plany na wieczór. Pewnie wysypie mi je na głowę, krzycząc, że jest na diecie, ale potem jej przejdzie. Bruce: Krzykiem też można spalić trochę kalorii. Tony: Co nie? Powinna być wdzięczna, że o nią tak dbam. Y/N: Chłopak roku. Tony: Dobra Y/N możesz już iść. Nie będę taki okrutny w końcu to też twoje święto. Y/N: Boże dziękuję! Tony: Do Boga mi daleko. Wybiegłaś stamtąd, jakby goniło Cię stado wygłodniałych psów. Droga do domu zleciała Ci bardzo szybko i sama byłaś w szoku, że już stoisz przed drzwiami. Weszłaś do środka z nadzieją, że Loki pamiętał o twoim święcie, ale miałaś też małą obawę, że się rozczarujesz. Rozejrzałaś się za nim, ale nigdzie nie dostrzegłaś jego sylwetki. Znalazłaś go w kuchni nakładającego spaghetti na talerze. I zrobiło Ci się tak ciepło na sercu, że Loki coś dla Ciebie ugotował, i to nie byle co potrawę, którą ty przyrządziłaś dla niego pierwszego dnia, gdy Loki był w twoim domu. Loki przestraszył się widząc Cię stającą tuż za nim i prawie wszystko wylądowało na podłodze. Loki: Y/N JUŻ JESTEŚ?! Y/N: Tony wypuścił mnie wcześniej. Przepraszam, że Cię przestraszyłam nie powinnam się tak skradać, ale do twarzy Ci w tym fartuchu. (a tam zielony fartuch z napisem Kiss The Cook). Loki: Nic nie szkodzi bardzo cieszę się, że Cię widzę. Czy mogłabyś tu chwilę zaczekać? Y/N: Mogłabym hah. Loki: Świetnie. Loki ucałował Cię w czoło, a następnie poszedł z talerzami. Gdy wrócił zdjął fartuch, pod którym miał czarny garnitur podszedł do Ciebie i zasłonił Ci oczy. Zaczął prowadzić Cię w kierunku salonu. Y/N: Loki boję, że się o coś potknę. Loki: Nie masz się o co bać, bo prowadzi Cię zaufana osoba. Y/N: Ta od razu mi lepiej haha. Loki: Ejj, bo skręcę w kierunku tarasu, a jak już tam będziesz to zamknę drzwi. Y/N: Już jestem cicho. Gdy już dotarliście na miejsce Loki odsunął krzesło i delikatnie pomógł Ci na nim usiąść, krzycząc przy tym, żebyś nie otwierała oczu. Następnie zabrał ręce z twoich oczu, odsłaniając Ci widok pięknie zastawionego stołu oraz świec i usiadł naprzeciwko Ciebie.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Y/N: Lokiii jestem pod wrażeniem. Wszystko wygląda pięknie, a to spaghetti pachnie bosko. Dziękuję. I do tego wyglądasz cudnie. Przepraszam, że jestem w jeansach i wyglądam okropnie, ale nie miałam pojęcia, że szykujesz romantyczną kolację. Loki złapał twoją dłoń. Loki: Wyglądasz pięknie jak zawsze. Y/N: Dziękuję jesteś kochany. Po zjedzeniu posiłku, które było bardzo pyszne Loki wybiegł z salonu, czego się nie spodziewałaś, po czym wrócił z kwiatami oraz z małym podarunkiem, czego bardziej się nie spodziewałaś. Twój ukochany wręczył Ci najpierw kwiaty, a potem małe pudełko i nalegałbyś otworzyła. W środku był śliczny naszyjnik, który już zawsze będzie przypomnał Ci o Lokim.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Loki zawiesił Ci go na szyi, a następnie powiedział, że Cię kocha. Ujęłaś jego twarz dłońmi oraz złączyłaś was w namiętnym pocałunku. Gdy się od siebie odkleiliście powiedziałaś: Y/N: Ja też Cię kocham Loki. Trochę się bałam, że zapomniałeś, jakie dzisiaj święto. Loki: Nie mógłbym zapomnieć o święcie mojej księżniczki. Y/N: A mogę być twoją królową? Loki wziął Cię na ręce i zaczął iść w stronę sypialni. Loki: Zaraz będziesz moją królową.