Rozdział Ósmy

67.3K 4.1K 732
                                    

Victoria chyba nigdy wcześniej nie była szczęśliwsza. Po powrocie do domu przywitała rodziców całusem w policzek, pospiesznie zjadła obiad i pobiegła do swojego pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i rzuciła się na łóżko, twarzą w poduszki. Na początku zaczęła się śmiać, później się rozpłakała. Cały czas jednak miała dobry humor.

Nie mogła uwierzyć, że to, co się stało było prawdziwe.

Spędziła prawie 2 godziny w towarzystwie tylko i wyłącznie tego cudownego mężczyzny. Zastanawiała się, czy jest dla niego w jakiś sposób wyjątkowa. Rozmyślała nad tym, czy chociaż raz pomyślał o niej inaczej, niż o zwyczajnej uczennicy. Nie, na pewno nie. Przecież na 100% już nie raz udzielał korepetycji innym dzieciakom.

Ale to, co stało się później... Nawet nie wiedziała, co o tym powiedzieć. Jensen Quinn odwiózł ją do domu. Motorem. Założył jej kask. Pozwolił jej się objąć. I przez całą drogę była do niego przytulona.

Chyba jeszcze nigdy nie wyobrażała sobie takiego scenariusza.

Kiedy już się trochę uspokoiła i przeszła jej ochota na śmiech i płakanie w tym samym czasie, nadeszła środa. W szkole nie miała czasu napisać do Dakoty. Dopiero po południu usiadła przed komputerem i wysłała przyjaciółce wiadomość. Opisała wszystko ze szczegółami, a dopiero potem zauważyła, że jej kuzynka nie jest dostępna. No cóż, musiała poczekać.

W międzyczasie postanowiła pouczyć się do jutrzejszego testu z geografii. Powoli zaczynała mieć już dosyć tego przedmiotu, ale nie mogła przecież dostać ze sprawdzianu złej oceny. Nie po tym, co zrobił dla niej Jensen!

Minęła godzina, kiedy odezwała się Dakota.

Dakota: OMG! I po tym wszystkim naprawdę myślisz, że on nic do ciebie nie czuje?!

Victoria: Dokładnie tak.

Dakota: To jest niemożliwe! No chyba że chce tylko zyskać twoje zaufanie, a potem zgwałcić i porzucić w rowie...

Victoria: Idiotka! Nie mów tak!

Dakota: A kim jest ten Jamie? Podoba ci się?

Victoria: Jako przyjaciel mógłby być całkiem... no cóż... super.

Dakota: Przystojniejszy od Jensena?

Victoria: Hahaha, pytanie retoryczne?

Dakota: Jesteś niemożliwa...

Victoria: Przystojniejszy od Tylera...

Dakota: Spieprzaj! Idę na kolację, wracam za jakieś 20 minut.

Victoria wróciła do geografii. Powtarzała każdy temat po kolei, przypominając sobie słowa, jakimi opisywał to Jensen. Dzięki wielu nawiązaniom do swoich podróży, ciekawostkach, które jej opowiadał, dziewczyna zapamiętała dużo więcej, niż kiedy uczyła się sama.

Wciąż lekko znudzona przeglądała książkę na łóżku, gdy usłyszała krótki dźwięk dobiegający z komputera. Dakota. Zaraz jej odpisze, tylko dokończy temat o Europie Zachodniej. Po paru minutach nastolatka zwlekła się z materaca i ponownie usiadła przed komputerem. Dakota nic nie napisała, a w powiadomieniach wciąż znajdowała się informacja, że dostarczono jakąś wiadomość.

Zajrzała do skrzynki odbiorczej i omal nie zakrztusiła się własną śliną.

Jensen Quinn: Jak tam humorek przed jutrzejszym testem?

Victoria (do Dakoty): RATUJ NAPISAŁ DO MNIE CO MAM MU POWIEDZIEĆ

Dziewczyna nie użyła żadnego znaku interpunkcyjnego, była zbyt przejęta. Jej serce biło jak oszalałe. Gdzie podziewała się przyjaciółka w tak ważnym momencie?! No jasne, kolacja była ważniejsza...

Victoria (do Jensena): Całkiem dobry. Jeszcze raz dziękuję za pomoc!

Jensen: Nie ma sprawy. Jestem pewny, że beze mnie też dałabyś radę.

Czy tym stwierdzeniem chce jej powiedzieć, iż wolałby więcej nie dawać jej korepetycji?

Victoria: Wątpię... Nawet jeżeli czegoś bym się sama nauczyła, to na teście wszystko napisałabym inaczej.

Jensen: Czemu tak bardzo w siebie nie wierzysz?

Victoria: To nie o to chodzi! Z niektórych przedmiotów jestem naprawdę dobra, na przykład z angielskiego, biologii, chemii, nawet z fizyki. Ale jeżeli chodzi o geografię czy matematykę... z tego idzie mi fatalnie.

Jensen: Matma? Uh, tu cię rozumiem. Też jej nienawidziłem w liceum.

Victoria: No widzi Pan. Nie można być najlepszym ze wszystkiego.

Jensen: To znaczy... Miałem 5, ale to nie zmienia faktu, że za tym nie przepadałem...

No tak, idealny pod każdym względem, pomyślała dziewczyna.

Victoria: Z matematyką na mi pomóc Jamie. Ostatnio ominęłam jedną lekcję i boję się, że sama nie nadrobię.

O cholera! Całkowicie zapomniała, że nauczyciel podejrzewał ją o darzenie Jamiego sympatią. Ale już nie było odwrotu. Nacisnęła "wyślij" jeszcze zanim zdążyła pomyśleć.

Kiedy tylko Jensen otrzymał wiadomość, miał ochotę rzucić klawiaturą w ścianę. No jasne. Jamie. Był pewny, że to Jamie znajduje się na każdej stronie podręcznika Victorii. W tym momencie nie miał odwagi przyznać nawet samemu sobie, jak bardzo go to bolało.

Jensen: Wierzę w ciebie. Dasz radę. Do zobaczenia jutro.

Victoria: Dziękuję bardzo. Do widzenia Panu.

Tak, to była kolejna rzecz, która strasznie go irytowała. "Pan". Nie mogła się do niego zwracać po imieniu, a przecież nie wypadało ją o to prosić.

Ten dzień zdawał się być idealny dla nich obojga. Aż do tej pory. Ostatnie wymienione wiadomości wprawiły ich w kiepskie humory.

A już jutro test.

NauczycielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz