W poniedziałek Victoria weszła do szkoły z uniesioną głową. Dwie godziny rozmowy z Dakotą na temat Jamiego i wymyślania przeróżnych scenariuszy co do tego, jak sprawy z nim mogłyby się potoczyć, dodały dziewczynie trochę pewności siebie.
- Jesteś zbyt nieśmiała, moja piękna - powiedziała jej wczoraj przyjaciółka.
Teraz szła wyprostowana przez korytarz pełen ludzi i uśmiechała się do każdego. Pierwszy raz zwracała większą uwagę na otaczające ją osoby. Nie starała się wszystkich wyminąć, ale uśmiechała się do nich i rzucała krótkie powitania tym, których bardziej kojarzyła. Większość znała nawet z imienia.
Zaczęła się zastanawiać nad tym samym, co wczoraj. Czy gdyby nie Jensen albo jej skrytość i nieśmiałość, któreś z tych ludzi mogłoby teraz być jej przyjacielem? Może przez uczucia, jakimi darzyła swojego nauczyciela, naprawdę zaniedbywała życie zwyczajnej nastolatki?
Zmierzając w stronę swojej szafki, myślała o tym, czy zobaczy tam Jamiego. I rzeczywiście, stał tam. Miał na sobie czarne spodnie i ciemnozieloną bluzę z kapturem. Opierał się niedbale o ścianę obok i rozglądał po ludziach. Cała odwaga, jaką dziewczyna miała w sobie jeszcze chwilę temu, nagle gdzieś zniknęła. A co jeżeli Jamie znowu coś zrobi?
- Cześć - powiedziała, zatrzymując się koło niego.
Jamie wyciągnął rękę, aby ją przytulić, ale dziewczyna zrobiła krok do tyłu.
- Nie dotykaj mnie - powiedziała spokojnie.
- Przepraszam...
Z zakłopotaniem przeczesał palcami włosy i potarł kark.
- Słuchaj, Vicky, ja wiem, że za długo to my się nie znamy, ale i tak mi na tobie zależy... - Wzruszył ramionami. - Jesteś po prostu taką dziewczyną, której nie da się nie lubić... Strasznie żałuję tego, co stało się ostatnio, nie mam pojęcia, dlaczego w ogóle to miało miejsce. Jak już mówiłem... - przerwał i przygryzł wargę. Wciąż się uśmiechał, ale Victoria nie wiedziała czy to dlatego, że czuje się niepewnie, czy po prostu sobie z niej żartuje. - Podobasz mi się. Bardzo, okej? No nie wiem... Może myślałem, że w ten sposób jakoś cię do siebie przekonam, że pójdzie łatwiej... Kurde, Vicky... powiedz coś...
- Co? - spytała.
- No... Cokolwiek...
- Dlaczego nagle zacząłeś ze mną rozmawiać? Wcześniej prawie nikt się do mnie nie odzywał.
- Zbierałem się na to od początku tego roku, wiesz? - Po tych słowach uśmiechnął się szczerze i skrzyżował ręce na piersiach. Dziewczyna zauważyła, że trochę się odprężył. - Już jakiś czas temu zwróciłaś moją uwagę. Wcześniej trzymałem się tylko z takimi ludźmi, którzy niczego się nie bali. A ty jesteś... cicha... spokojna... inna niż oni wszyscy. Więc kiedy przytrafiła się okazja na chemii, postanowiłem z niej skorzystać i zagadać.
- To, co się stało ma się nigdy więcej nie powtórzyć - powiedziała Victoria.
- Jasne. Obiecuję. - W głosie Jamiego zabrzmiała nadzieja.
Uśmiechnęli się do siebie. Dziewczyna wyminęła go i podeszła do swojej szafki. Zdjęła kurtkę, wyciągnęła potrzebne książki i schowała je do swojego plecaka, a Jamie wciąż stał obok. Spojrzała na niego, uniosła pytająco brwi.
- To... Może poszłabyś ze mną na ten zimowy bal? - spytał.
- Jaki bal? - zdziwiła się Victoria.
- Przed przerwą świąteczną będzie taka zabawa...
- Okej - odpowiedziała, zanim zdążył dokończyć. Może Jamie nie był najodpowiedniejszą do tego osobą, ale nie mogła liczyć na to, że zostanie zaproszona przez kogoś innego. Póki co, tylko tego chłopaka mogła nazwać swoim kolegą. Drugą rzeczą, jaka przesądziła o tym, iż dziewczyna się zgodziła, były jej rozmyślania w drodze do szkoły. Nie mogła przecież przez całe życie łudzić się, że nauczyciel zwróci na nią uwagę. Nie na zawsze pozostanie nastolatką, więc musiała korzystać z młodych lat.
- Super - ucieszył się. - Zgłosiłem się nawet do pomocy w przygotowaniach.
- Jamie? Myślisz, że znalazłoby się tam też coś do roboty dla mnie? - spytała, a dopiero potem zaczęła się zastanawiać, co tak właściwie zrobiła. Pozna nowych ludzi... A przynajmniej taką miała nadzieję.
- Jasne, nigdy za dużo pomocy. Idziemy na lekcje?
Victoria westchnęła i pokiwała głową. Zamknęła swoją szafkę, poprawiła plecak na ramionach i ruszyła za kolegą. Poszli na geografię - jedyne zajęcia, na których dziewczyna najchętniej siedziałaby w klasie wyłącznie z nauczycielem.
Zanim zadzwonił dzwonek, Jamie otworzył przed nią drzwi i wpuścił do środka. To było miłe z jego strony, ale nie chciała, aby Jensen widział, że pomiędzy ich dwojgiem już wszystko jest w porządku. Zwłaszcza po tym, co stało się w piątek. Na szczęście nauczyciel wszedł do klasy trochę później. W ręku trzymał grubą, granatową teczkę.
- Witam was wszystkich w tak wspaniały poniedziałek - powiedział, uśmiechając się sztucznie. Rzucił teczkę na ławkę dwóch dziewczyn z przodu i przysiadł na swoim biurku. - No dalej, otwórzcie - polecił im. - Oto wasze sprawdziany. Z niektórych osób jestem naprawdę zadowolony, ponieważ zrobiły widoczne postępy - przy tych słowach spojrzał na Victorię - jednak inni wciąż mnie załamują. Siedem osób ma pojawić się jutro po lekcjach na zaliczeniu. Tak, Jamie, do ciebie mówię. Napisałeś to najgorzej ze wszystkich, otrzymałeś 3 punkty! Ja już nie wiem jak do was mówić, żebyście cokolwiek zapamiętali.
Poprosił dziewczyny z pierwszej ławki, żeby rozdały każdemu test do wglądu, a potem powiedział:
- Za dwa tygodnie przedstawicie mi referaty na wylosowany temat. Będziecie pracowali w grupach czteroosobowych, dobierzcie się teraz, proszę... - Jensen wydawał się zmęczony. Kiedy zawsze mówił na lekcjach z pasją i zaangażowaniem, teraz jakby nie miał sił i ochoty na nic. - Obejrzyjcie testy, oddajcie mi je, a potem wylosujcie tematy i na koniec lekcji każda grupa poda mi plan pracy, dobrze?
Na koniec zajęć każdy dał nauczycielowi kartkę z rozpiską i listą członków grupy. Victoria była z Jamiem, jego przyjacielem, Dustinem oraz dziewczyną Dustina, Olivią. Gdy wszyscy już wyszli, ona zatrzymała się przy biurku Quinna i zapytała:
- Proszę pana? Czy coś się stało? Jest pan dzisiaj...
- Przepraszam, nie mogę teraz rozmawiać - rzucił i szybkim krokiem opuścił salę lekcyjną.
CZYTASZ
Nauczyciel
RomanceI nikt do tej pory nie zauważał tej siedemnastoletniej dziewczyny w jasnoróżowym swetrze, siedzącej w ławce podczas pierwszego tygodnia szkoły, oprócz pewnego młodego nauczyciela geografii.