Rozdział Dwudziesty Piąty

59.4K 4.4K 1K
                                    

Aby dojść do sali gimnastycznej, musieli przejść przez cały korytarz, a następnie skręcić w prawo. Schody prowadzące do góry zostały zastawione stołami, aby nikt nie wchodził na górę. Hol nie był niczym ozdobiony, bo założono, iż nikt nie spędzi tam zbyt wiele czasu.

Natomiast sala wyglądała pięknie. Przy suficie wisiały białe i błękitne balony oraz serpentyny, a na drabinkach zawieszono papierowe śnieżynki. Miejsce, w którym siedział DJ, czyli uczeń ostatniej klasy, od zawsze zajmujący się muzyką, było przystrojone materiałami o tych samych kolorach. Wszędzie migały białe światełka i co jakiś czas na środek parkietu, ze specjalnego urządzenia wylatywała para. Co prawda, pomieszczenie mogło wyglądać dużo lepiej, jednak uczniowie mieli ograniczony budżet.

Muzyka od dawna grała, mimo że na sali przebywało jeszcze niewielu uczniów. Niektórzy nauczyciele, przydzieleni do pilnowania nastolatków na balu, stali przy stole z przekąskami i rozmawiali ze sobą. Póki co, nic ciekawego się nie działo.

Victoria i Jamie usiedli na ławce pod ścianą i czekali na Dustina i Olivie. Chłopak cały czas trzymał dziewczynę za rękę, przez co czuła się niekomfortowo. Ich przyjaciele przyszli dopiero piętnaście minut później, w momencie, kiedy na sali pojawili się chyba wszyscy, którzy mieli taki zamiar.

Początki, jak zwykle, nie były najlepsze. Większość uczniów stała przy ścianach w małych grupkach i zajmowała się rozmową. Niektórzy po cichu śpiewali lecące właśnie piosenki. Tylko nieliczni tańczyli na środku sali.

Dopiero po jakichś trzydziestu - czterdziestu minutach wszyscy się rozluźnili. Nie było już prawie nikogo, kto nie bawiłby się z innymi przy muzyce. Jamie i Victoria tańczyli razem, czasami dołączali też do pozostałych.

Po prawie dwóch godzinach, dziewczyna stwierdziła, że musi pójść do łazienki. Była już trochę zmęczona, ponieważ przyjaciel nie dawał jej ani na chwilę od siebie odejść. Potrzebowała chwili oddechu, chwili bez Jamiego. Nie miała nic przeciwko dalszej zabawie. To chłopak bardziej jej przeszkadzał. Obejmował ją w sposób, na jaki zwyczajny kolega by sobie nie pozwolił. Niestety, Jamie nie do końca był zwyczajnym kolegą.

Siedząc na skraju zamkniętej toalety w jednej z niewielkich kabin, podjęła bardzo ważną decyzję: jeżeli chłopak jeszcze raz będzie próbował ją pocałować albo w inny sposób przekroczy granicę przyjaźni, wyraźnie da mu do zrozumienia, że to musi się skończyć i do niczego więcej pomiędzy nimi nie dojdzie.

Po kilku minutach wyszła, poprawiła makijaż przed lustrem i opuściła łazienkę pełną innych dziewczyn. Wciąż nie miała ochoty wracać na salę. Potrzebowała jeszcze jednej chwili bez Jamiego. Przeszła przez korytarz, ale wszędzie kręcili się ludzie. Poczekała, aż nauczyciele znikną z pola widzenia, minęła stoły i weszła po schodach na wyższe piętro.

Tam wydawało jej się dużo lepiej. Przez chwilę chodziła wzdłuż korytarza, co jakiś czas zaglądając w okienka ciemnych klas. Nikogo tam nie zobaczyła, jednak muzyka nadal wydawała jej się zbyt głośna. Wspięła się na kolejny poziom szkoły. Tam było prawie w porządku. Szła przed siebie wolnym krokiem, gdy zobaczyła zapalone światło w jednym z pomieszczeń.

Zanim zdążyła się dobrze zastanowić, zajrzała do środka. No jasne, przecież nie mogłaby trafić na nikogo innego... Jensen stał tyłem do niej i wyglądał przez okno, opierając ręce na parapecie. Victoria już chciała odejść, ale w pewnym momencie zrozumiała, że to nie przy Jamiem teraz powinna być, tylko właśnie przy nim - przy samotnym nauczycielu w pustej klasie od geografii.

Zapukała i weszła do środka. Mężczyzna odwrócił się, zaskoczony nagłą zmianą sytuacji. W białej marynarce i jasnoniebieskiej koszuli niedopiętej przy szyi wyglądał idealnie. Jego włosy były zaczesane na bok i ułożone za pomocą żelu. Miał zamyślone spojrzenie, a twarz wyrażała zmęczenie.

- Co tu robisz? - zapytał. - Nie powinnaś być teraz na dole? Z Jamiem?

- Nie wiem - wzruszyła ramionami, podchodząc do niego. Wyjrzała za okno. Widać było jedynie oświetlone boisko szkolne i samochody na drodze.

Przez moment nie odzywali się do siebie. Po prostu patrzyli na zewnątrz, na tą całą, wszechobecną pustkę.

- Victoria... - zaczął, jakby niepewny czy ma coś powiedzieć, czy nie.

- Hm?

- Pamiętasz coś z tamtej nocy...? - spytał po krótkiej chwili. Przeniósł wzrok na dziewczynę. Trochę obawiał się usłyszeć odpowiedź.

- Z tej, kiedy... - Chciała powiedzieć: "kiedy u ciebie spałam", ale się powstrzymała. Dziwnie by to zabrzmiało, a poza tym nie mogło chodzić o żadną inną noc. - Nie za bardzo - odparła zgodnie z prawdą. - Tylko tyle, że do ciebie zadzwoniłam, a potem wsiadłam do samochodu...

Pokiwał głową.

- A dlaczego pytasz? Zrobiłam coś głupiego albo...?

- Właśnie chodzi o to, że nie jestem pewien - przerwał jej.

- Co się stało? - spytała z obawą, iż było to coś naprawdę dziwnego.

- No... Położyłem cię do łóżka, powiedziałem "dobranoc", a ty poprosiłaś, żebym jeszcze na chwilę został... To usiadłem obok ciebie i czekałem aż zaśniesz. - Co jakiś czas mężczyzna milknął, wpatrując się w przestrzeń. - Kiedy już byłem pewien, że śpisz, wstałem, ale mnie zatrzymałaś. Powiedziałaś wtedy coś jak: "kocham cię"...

- Naprawdę? - W jej głosie usłyszał zażenowanie, co potwierdzały również zaczerwienione ze wstydu policzki. Poczuła, że za chwilę wszystko się wyjaśni. Jensen uzna, iż nie była trzeźwa, kiedy to mówiła, więc to nie prawda, razem zaczną się śmiać i wszystko wróci do tego, co łączyło ich wcześniej. Tylko... czego? Co to było?

- Uhm... I odpowiedziałem, że ja ciebie też...



NauczycielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz