XXII

140 23 1
                                    

Trochę Hamleta na dziś





Louis nie miał pojęcia, jak długo siedział na tej podłodze, miał tyle planów, ale pamiątki Harry'ego pochłonęły go bez reszty. Może i nie powinien, ale czytał listy i przeglądał wszystkie rzeczy z ogromną dokładnością. Wyłaniał się z nich zupełnie inny obraz wampira, niż ten, do którego przyzwyczaił się przez wieki, więc tym bardziej go do tego ciągnęło, chciał o nim wiedzieć wszystko, a te kawałki dawały mu chociaż trochę tej wiedzy, jednocześnie mieszając mu w głowie jeszcze bardziej, ale teraz się tym nie przejmował. Wiele rzeczy go zastanawiało i nie miał pojęcia, co oznaczały one dla Harry'ego, jednak oddałby chyba wszystko, żeby przemówiły i opowiedziały mu swoją historię.

Był właśnie w trakcie czytania kolejnego listu, kiedy do domku wszedł brunet i zostawił kupione rzeczy przy wejściu, rozglądając się uważnie.

– Louis? – odezwał się, ale pierwsze, o czym pomyślał, to może, że szatyn położył się spać. Chciał to sprawdzić, więc odruchowo ruszył w stronę jego sypialni, ale po drodze coś zwróciło jego uwagę. Drzwi do jego sypialni były uchylone, więc tylko pchnął je bardziej, od razu natrafiając na siedzącego na podłodze szatyna, który w panice próbował schować wszystkie rzeczy do pudełka.

Harry zamarł, wpatrując się w tę scenę i wydawało mu się, że minęły wieki, zanim dotarło do niego, co widzi, a kiedy już to się stało, od razu się wściekł. Zostawił tu Louisa samego, ufając mu, a ten miał czelność odpłacać mu się w ten sposób i to jeszcze po tym, jak po raz kolejny uratował mu życie i dbał o niego najlepiej, jak umiał?

– Grzebiesz w moich rzeczach? – zapytał i sam zdziwił się, jak spokojnie zabrzmiał jego głos.

Louis dopiero teraz przestał w panice wkładać wszystko do pudełka i spojrzał na niego.

– Sprawdzam cię – oznajmił, na co Harry od razu zacisnął szczękę.

Przez chwilę jeszcze patrzył na szatyna, po czym ukucnął i Louis automatycznie wstrzymał oddech, bojąc się, że Harry właśnie wpadł w szał i ma zamiar się na niego rzucić, a nie czarujmy się, nie miał z nim teraz większych szans, był za bardzo osłabiony, jednak ten tylko uklęknął i zaczął wrzucać do pudełka wszystkie pamiątki.

– Wystarczyło powiedzieć – oznajmił, przez co Tomlinson uniósł brwi.

– Co? – zapytał.

– Wystarczyło powiedzieć, że chcesz coś o mnie wiedzieć, zamiast grzebać w moich rzeczach – odpowiedział Harry i szatyn spojrzał na niego jeszcze bardziej zaskoczony niż przed chwilą.

– To proszę bardzo, powiedz mi – odezwał się. – Powiedz mi chociażby to, dlaczego wziąłeś tę broszę.

Brunet zamarł natychmiast, po czym podniósł na niego wzrok.

– To moja sprawa – oznajmił i zamknął pudło, mając zamiar wstać z podłogi.

Louis prychnął od razu.

– I widzisz? Właśnie dlatego skorzystałem z okazji, bo ty nic byś mi nie powiedział, a jeśli już mówisz, to raczysz mnie kłamstwami, które, wydaje ci się, że chcę słyszeć.

W tym momencie Harry rzucił pudełko na podłogę z takim impetem, że Louis aż wzdrygnął się odruchowo. Dobrze wiedział, że rozwścieczył wampira jeszcze bardziej i dobrze wiedział, że jeśli nadal będzie to robił, to ten w końcu naprawdę się na niego rzuci, ale w tej chwili chyba też był za bardzo wkurzony, żeby się tym przejmować. Tak, wściekał się, że ten go nakrył i dlatego, że był zdany na jego łaskę przez te parę dni, a to aż za bardzo uwłaczało jego godności. Nie miał pojęcia, jak długo mierzyli się wzrokiem, a on oddychał przez to ciężko, ale nie zamierzał pierwszy odpuścić. W końcu Harry skrzywił się.

You're the hunter and I'm your preyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz