XXXI

194 25 1
                                    

Częstotliwość dodawania przeze mnie rozdziałów powala, wiem... Ale mam taki pewien plan w życiu, trzymajcie kciuki, oby jak najwcześniej 






Harry milczał tylko kilka minut od kiedy włączył film. Louis wybrał jakiś film akcji, który no może trochę go ciekawił, ale szatyn był dla niego o wiele ciekawszy.

– No więc? – zapytał, na co Łowca oderwał wzrok od telewizora i zmierzył bruneta.

– Co więc? – odpowiedział pytaniem.

– Powiedz mi coś. Powiedz mi czy... – zawahał się. – Chciałbym wiedzieć, czy kiedyś miałeś kogoś. Kogoś, z kim chciałbyś spędzić resztę życia tak na poważnie.

Szatyn od razu przewrócił oczami.

– Nie odpuścisz, co?

Wampir zachichotał i pokręcił głową.

– Nie – odpowiedział. – Nie odpuszczę.

– Podejrzewam, że i tak dobrze wszystko wiesz. Nie śledziłeś mnie czasem? – dopytał Louis, na co brunet wyszczerzył się jeszcze bardziej.

– Może trochę – stwierdził – ale i tak chciałbym wiedzieć o nim coś więcej.

Louis zacisnął szczękę, jakoś nie miał zamiaru wracać do czasu, kiedy Cameron był w jego życiu. Łatwiej było po prostu o tym nie myśleć.

– No więc? – ponaglił Harry, przez co Tomlinson znowu przewrócił oczami.

– Nie żyje i tyle w temacie – odpowiedział, a wampir westchnął ciężko.

– Przykro mi, naprawdę – powiedział. – Ale jeśli nie byłbyś nieśmiertelny... – zaczął, jednak Louis wszedł mu w słowo.

– Jeśli nie byłbym nieśmiertelny i tak nic by z tego nie wyszło. To nie były odpowiednie czasy.

Harry pokiwał głową.

– Teraz jest łatwiej – stwierdził.

– Teraz to już nieistotne – odpowiedział Louis. – I możesz dać mi wreszcie oglądać film?

Wampir znowu się zaśmiał. Nie pojmował, dlaczego Louis był taki uparty. Rozumiał, że mógł mieć do niego żal, ale żeby przez tyle wieków? Poza tym chyba mógłby otworzyć się na innych ludzi, jeśli już nie na niego. Przecież posiadanie przyjaciół nie było takie złe, a szatyn zamknął się w sobie i nie miał zamiaru odpuścić.

– Wiesz – odezwał się po raz kolejny. – Rozumiem, że wkurzyło cię to, jak zmieniłem twoje życie i po raz nie wiem, który cię przepraszam, ale naprawdę mógłbyś ruszyć wreszcie do przodu.

– Ruszyłem – odburknął Louis, co tylko wywołało kolejny uśmiech bruneta.

– Właśnie widzę.

Tym razem Louis rzucił mu tak mordercze spojrzenie, że Harry naprawdę zginąłby, gdyby nie był nieśmiertelny.

– Z miłą chęcią bym cię zabił, gdybyś nie musiał opatrywać mi pleców – oznajmił Tomlinson i tym razem wampir dosłownie wybuchnął śmiechem.

– Nie zabijesz mnie – stwierdził. – A wiesz dlaczego? Bo już byś to zrobił. I może nie chcesz tego przyznać, ale wiem, że gdzieś w środku chociaż trochę mnie lubisz.

– Ciebie nie da się lubić – odpowiedział od razu szatyn. – Jesteś wkurzającym, aroganckim...

– Dokładnie tak, jak ty – wszedł mu w słowo brunet. – Ale i tak cię lubię, i wiesz, wtedy, w Londynie, nawet byłem w tobie zakochany.

You're the hunter and I'm your preyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz