"Falling Apart ~ Michael Schulte"
***
I właśnie wtedy to się stało. Wtedy wszystko wróciło. Wszystkie wspomnienia, uczucia i strach. Od bardzo długiego czasu stało się to, czego od bardzo dawna się obawiałam. Kiedy tak wpatrywałam się w małe, czerwone serce umieszczone na środku mojego łóżka, myślałam tylko o jednym.
Od tamtej chwili nie czułam nic. Pustka.
Nie wiedziałam za bardzo co się właśnie stało. Nie słyszałam co się dookoła dzieje. Nic nie widziałam a nawet, jakbym nic nie czuła. Chociaż była tylko jedna rzecz którą byłam w stanie poczuć. Strach. Strach przed tym, że wszystko się powtórzy, że to wszystko wróci. Nie czułam swoich nóg, były jak z waty. Delikatnie oparłam się o drzwi i zsunęłam na podłogę, podkulając nogi pod brodę i oparła się policzkiem o jedno kolano. Nawet nie zauważyłam, że przez przypadek ręką zgasiłam światło. Nie widziałam, nie czułam, nie myślałam. A nawet przez chwilę nie oddychałam.
Jak za jednym wspomnieniem wszystko wróciło.
Wróciło wspomnieniem pełne obaw, strachu, krzyku, dźwięków strzału i płacz. Gorzkie łzy tragedii jaka nas spotkała jedenastego lutego dwa tysiące dwudziestego drugiego roku. Chodź zdążyłam już o tym zapomnieć dalej, fala pełna wspomnień schowana w zakamarkach moich myśli, zalała moje ciało i odebrała zdolność racjonalnego myślenia.
Nawet nie zarejestrowałam tego, jak po około pięciu godzinach siedzenia na podłodze, skulona pod drzwiami wejścia do mojego pokoju, zdobyłam się na odwagę podnieść głowę, i spojrzeć na szafkę nocną. Wskazywała czwartą nad ranem. Poczułam, że moje kolana są mokre, a po dłuższej chwili zorientowałam się, że płakałam. Byłam tak bardzo słaba, że nawet tego niezarejestrowana. Wylewałam łzy strachu, których nawet nie czułam. To było automatyczne, jak samoobrona. Po dwudziestu minutach wzięłam się na odwagę i powoli zaczęłam się podnosić. Czułam jak wszystko mnie pali od bólu bezczynnego, długiego siedzenia w jednej pozycji. Chwyciłam się klamki od drzwi i się wyprostowałam. Wszystko mnie niemal że paliło od środka jak i od zewnątrz. Czułam się tak bardzo słaba. Czułam się jak by to znowu się działo. Niemalże bezszelestnie podeszłam na obolałych nogach do krawędzi łóżka. Ostrożnie się pochyliłam i usiadłam na nim, włączając lampkę nocną. Od jasności żarówki, skrzywiłam się i zamknęłam na chwilę oczy. Czułam jak pulsuje mi głowa, a powieki mnie parzą. To było straszne. Znowu się tak czuć. Znowu czuć się bezsilna i... wypruta. Wypruta z jakichkolwiek emocji czy uczuć po prostu pustka. Skazana na wiarę i samą siebie. Przez chwilę nawet wierzyłam, że to jest tylko zły sen, że zaraz się obudzę, pójdę spać błogim i spokojnym snem i niczego nie świadoma będę dalej żyć tak jak żyłam wcześniej. Ale tak się nie stało. To była brudna, brutalna i prawdziwa rzeczywistość. Taka prawdziwa. A prawda boli. Boli za bardzo.
Rozchyliłam powieki i przekręciłam głowę na nadal leżące tam papierowe serce. Drobną, trzęsącą się ręką chwyciłam czerwony przedmiot do ręki i przeczytałam z trudem jego treść. Było mi słabo i kręciło mi się w głowie więc obraz rozmazywał mi się momentami. Jego treść sprawiła, że znów zapomniałam jak się oddycha.
"Popiołem i cieniem, i wspomnieniem się staniesz"
I to już poszło samo. Palące żywym ogniem, gorące łzy popłynęły z moich oczu, niemalże strumieniem. Nie wiedziałam co się dookoła dzieje. Nie słyszałam, nie widziałam, nie czułam, a co gorsza... nie rozumiałam. Nie rozumiałam, kto i po co to robił. To nie był pierwszy przypadek, kiedy ktoś mi jakiś głupi liścik wcisnął do szafki szkolnej. Nie. To było coś innego. Ta kartka znalazła się w moim domu, w moim pokoju, na moim łóżku. Treść też nie była przypadkowa. To był cytat o śmierci.
CZYTASZ
Sunset
RomanceEmily Mitchell - dziewczyna z bogatej rodziny, która skrywa wiele mrocznych sekretów. Jej rodzice nigdy nie interesowali się jej życiem, ani życiem jej siostry - Lily. Charlie Williams - bardzo bogaty, sportowiec, lep na dziewczyny. Chłopak który w...