1. I tu wszystko się zaczęło

177 4 2
                                    

~ Dla tych, którzy nie pomogli nam w naszym upadku.~

"Brooklyn Baby ~ Lana Del Rey"

***

— Yeah, my boyfriend's pretty cool, but he's not as cool as me. Cause I'm a Brooklyn baby. I'm a Brooklyn baby... — ta, fajnie by było jeszcze mieć tego chłopaka.

Podśpiewując sobie pod nosem, przechadzałam się po pokoju i względnie robiłam porządek. Nie byłam typem osoby, która lubiła sprzątać, ale lubiłam też mieć porządek. Sprzeczność idealna. Lubiłam kiedy wszystko było na swoim miejscu, a szczególnie moja półka z książkami. Zdecydowanie księgarnie traktowałam jak mój drugi dom. A szczególnie te największe w mieście.

Osiedlowe pogłoski szeptały pomiędzy sobą, że słynne miasteczko Princeton w New Jersey, nie jest takie święte za jakie się wydaje. Oczywiście jak każde miasto ma swój urok. Duże budynki, szeroko oblegane kluby, śliczne parki czy naszą największą perełkę czyli The Princeton High school. Tak, i tu się zatrzymajmy.

Każdy bezwstydny dzieciak chciałby uczęszczać do takiego Liceum, bo chce się „wyróżnić z tłumu". Tak naprawdę nie wiedzą jak wygląda życie w takim miejscu. Placówki takie jak te, mają na celu kształcić i przygotować zwykłego człowieka do dorosłego życia i w dupie mają to czy komuś się podobają zasady jakie tam panują czy nie. Tak, to jest ta wasza słynna szkoła licealna gdzie nie dbają o samopoczucie innych. Nauczyciele, którzy tam pracują to zakompleksieni starzy ludzie którzy tam są, bo muszą, gdzie inaczej nie mieli by za co kupić nowych podręcznika o tytule "Jak poradzić sobie we współczesnym świecie.

Oczywiście, mają tam szkolną drużynę futbolową, masę cheerleaderek czy inne tego typu rzeczy. Praktycznie nic się nie różni od innych szkół tylko jest jeden ważny wątek, który warto tutaj poruszyć. Chodzę do niej również ja.

Ogromne lustro zamieszczone na szafie, w którym widniało moje odbicie. Nie należałam do osób najwyższych. Raczej byłam przeciętnie niska. Szerokie biodra i ramiona to coś co wiele osób mi zazdrościło, a ja wręcz odwrotnie. Komplety dresowe były nieodmienną częścią mojej garderoby. Używałam ich również do spania. Tak jak teraz.

Schodząc na dół, po długich i drewnianych schodach, słyszałam tylko bezsensowne gadanie mojej siostry, dochodzące z dosyć sporej wielkości kuchni. Jednej z kuchni. Bo jest ich tutaj trochę więcej. Mama zajmowała się sobą, podobnie jak ojciec, a moja siostra patrzyła na mnie z uniesioną brwią.

— Widziałaś się w lustrze? — zapytała mnie Lily, na co od razu skoczyło mi ciśnienie i byłam pewna, że zrobiłam się czerwona. — Wyglądasz gorzej, niż Chris Hemsworth po przejściach.

— Jeżeli obrażasz taką osobę, która reklamuje perfumy Hugo Bossa to lepiej już teraz zapisz się na jakieś całodobowe leczenie — odparłam wskazując na nią palcem. Gnębienie mojej siostry to tylko i wyłącznie czysta formalność. Wolę gryźć. I nie, nie jestem psychopatką.

Była ode mnie starsza o pieprzone trzy minuty, a wywyższała się tym jakby co najmniej ona była moją matką. Byłyśmy do siebie zatrważająco podobne, ale jednak starałyśmy się zawsze wyglądać inaczej żeby ludzie nas mogli bez problemu rozpoznać. Lily już od roku farbowała się na brąz i miała króciutkie włosy, które sięgały jej do ramion. Jej duże, fiołkowe oczy, które miała po naszej mamie, dodawały jej cudownego uroku, czego od małego jej zazdrościłam. Obie byłyśmy wysokie ale to jednak mi bóg zesłał dar z nieba i byłam od niej dwa centymetry wyższa.

Lily zawsze była tym typem dziewczyny, która lubiła imprezować, miała dosyć duże, kobiece kształty, które wykorzystywała do podrywania drużyny koszykarskiej. Chodziła ze mną do szkoły, więc miała do nich łatwy dostęp. Uwielbiała nosić sukienki, spódnice i wszystko co więcej odkrywa niż zakrywa. Miała bardzo dużo przyjaciół i znajomych w przeciwieństwie do mnie. Ja taka nie byłam. Moją nieodłączną częścią garderoby były przeważnie dresy i bluzy.

SunsetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz