8. Tu był mój pierwszy papieros

59 3 0
                                    

"hope ur ok ~ Olivia Rodrigo"

***

Sophie, Matt i ja zajęliśmy miejsce obok Jonathana, a obok nas na trawie, siedzieli Benjamin z Alexym. Cały czas czułam palący wzrok tej jednej osoby na swojej twarzy, ale starałam się to ignorować. Wszyscy razem rozmawialiśmy o różnych rzeczach i wcale nie było sztywno. Chłopaki wzniecili większy ogień naszymi zapałkami, przez co było jeszcze cieplej. Charlie za bardzo się nie odzywał, albo rozmawiał o czymś z Ethanem - jego najlepszym przyjacielem.

Czułam się dobrze. Ten miły wieczór, przy moich przyjaciołach i chłopakach na prawdę nie był taki zły.

Do czasu...

A ty znów swoje?

Było około północy i tak się zagadałam z Benem i Alexym, że totalnie straciłam rachubę czasu i znikną mi gdzieś z zasięgu wzroku Matt z Olivierem. Sophie gadała z Ethanem o jakichś głupotach. Naprawdę ładnie razem wyglądają. Śmiałam się aż do bólu brzucha przez żarty Alexego, jadłam pianki - które swoją drogą były mega dobre - i było po prostu dobrze.

— Dobra chłopaki, zaraz wracam, idę się przejść. — powiedziałam z uśmiechem na ustach do chłopaków na co tylko przytaknęli, a ja wstałam i poszłam za namioty w stronę małego jeziorka. Jezioro w Prinston, jedyne w tym mieście, było chronione i tylko turyści którzy nie łowią ryb mogli tutaj przebywać czy spacerować koło niego. Kiedy przeszłam kawałek, zauważyłam mały pomost. Skierowałam się w jego stronę i usiadłam na jego końcu. Końcówki moich butów dotykały lekko wody, w której było widać odbicie księżyca. Wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów i czerwoną zapalniczkę. Wzięłam papierosa pomiędzy warki, i mocno się zaciągnęłam. Nie paliłam często, ale kiedy mam gorszy okres to często się zdarza wypalić jedną paczkę dziennie. Tak i też było ostatnimi czasy.

Patrzyłam jak smuga dymu krąży nad moją głową, a cisza dokoła mnie była zaskakująco błoga i spokojna. Kiedy została mi końcówka papierosa, usłyszałam kroki za sobą, a potem szelest, jakby ktoś usiadł obok mnie. Nawet się nie popatrzyłam w tamtą stronę żeby wiedzieć kto to był. Nie miałam zamiaru na niego spojrzeć, ani się odwrócić. Nie chciałam sobie psuć tej chwili. Chłopak też nie wydawał się skory do rozmów. Minęły długie minuty, kiedy postanowiłam jakoś zareagować, bo chłopak chyba nie miał zamiaru sobie iść. Wyprostowałam się i wyszukałam paczki papierosów z kieszeni bluzy. Wyciągnęłam rękę  w stronę bruneta, na co ten tylko wyciągną jednego i zapalił go zapalniczką. Patrzyłam na jego idealny profil. Kiedy w spokoju wypalał swojego papierosa, wydawał się taki... zagubiony.

Jego włosy jak zwykle żyły własnym życiem i opadły mu na czoło. Pamiętam ich miękkość. Jak wplątywałam w nie swoje palce i... dość.

— Od kiedy palisz? — wypaliłam bez zastanowienia. Tak po prostu. Nawet nie wiem czy mnie to interesowało. Miałam ściszony i zachrypnięty głos, przez długie milczenie.

— Chyba to ja powinienem zadać to pytanie tobie. —zapytał tym swoim zachrypnięty i głębokim barytonem, na co moje ciało przeszła gęsia skórka. Ze spuszczonej głowy, przekierował swoje granatowe tęczówki na mnie.

No tak. Przecież ja mu go dałam. Nie za bardzo wiedziałam jak mu odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ żeby dokładnie wiedział kiedy, musiałabym mu opowiedzieć całą historie z tym związaną.

Dobra jebać. I tak już jestem na straconej pozycji.

— Jedenastego lutego zeszłego roku. Był to piątek, więc jak zawsze w piątki zrobiłam z Lily wieczorek filmowy. To taka nasza mała tradycja. Była około godzina dwudziesta trzecia. Matka z ojcem byli na dole w kuchni, a ja z siostrą w jej pokoju w łazience. Wszystko było po staremu. My robiłyśmy sobie takie nasze domowe spa i było... normalnie. Do czasu.

SunsetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz