9. Lizak o smaku wiśni

67 2 0
                                    

„Cool Kids - Echosmith"

***

Kiedy wróciliśmy z namiotów, czułam się zmieszana. Rozmowa z Charliem była nad wyraz szczera. Zrozumiałam teraz wszystko. To całe zamieszanie z udawaniem pary i znikanie rodziców. Ten incydent, który przytrafił się nam ponad rok temu. Po wyjaśnieniach Williamsa wszystko nabrało sensu. Byłam okłamywana. Ja i moja siostra. Wmawiano nam, że to był wypadek i że nigdy takie rzeczy się nie powtórzą. Po tej tragedii, która zdarzyła się w lutym siedziałam tydzień w szpitalu, po trzech atakach paniki i wywołanym przez upadek lekkim wstrząsem mózgu, zaczęłam się zastanawiać. Co to byli za ludzie i dlaczego akurat zaatakowali moja rodzinę. Tak szybko, jak wleciały myśli do mojej głowy, również szybko wyparowały. Tak długo moja mama wmawiała mi, że to była pomyłka i jednorazowy incydent, byłam przekonana w stu procentach, że to prawda. Uwierzyłam jej na słowo i zaufałam. A teraz dowiaduje się prawdy od człowieka, którego nienawidzę całym sercem.

Człowieka, który przywrócił mi moją brutalną przeszłość głupimi czynami, które wywołały okropne wspomnienia.

Nie miałam zamiaru dzwonić do rodziców i robić im awantury. Nie powiedziałam też Lily. Nie zasługuje na powtórkę z rozrywki. Ona również cierpiała. Widziałam ból w jej oczach, kiedy patrzyła na mnie siedząc na krześle przy łóżku szpitalnym, trzymając mnie za rękę. Nie chciałam widzieć znów cierpienia w jej oczach. Dlatego nie miałam zamiaru jej powiedzieć, o czym się dowiedziałam.

Dlatego teraz muszę się zmierzyć z tą prawdą sama. Nie wiem co przyniosą następne dni czy miesiące, ale teraz wiem jedno.

Nie warto komuś ufać już od pierwszych jego słów.

***

— Ojcze, myślę, że mój sen wskazuje mi inną drogę.

—To jest dla ciebie dobra droga.

— Czy nie mogę wybrać tak...

— Pocahontas, chodź ze mną. Ty jesteś córką wodza, musisz zająć swe miejsce wśród naszych ludzi. Nawet rwący, górski strumień musi się kiedyś połączyć z wielką rzeką. Nawet rzeki bystry nurt, chodź tak wiele siły ma, szuka najłatwiejszych dróg, przez to rzeka trwa i trwa, uparta jak uparty bębna dźwięk.

— Proszę Pani, a co by Pani zrobiła na miejscu Pocahontas? — zapytała jedna z dziewczynek, siedzących w pierwszym rzędzie na dywanie.

— Myślę, że wybrałabym własną drogę. Kiedy napiera na ciebie presja rodziców i próbują Cię podporządkować pod swoje plany, nie zawsze może Ci się to podobać. Ja bym kroczyła własną ścieżką to sama starałabym się ułożyć życie po swojemu. — odpowiedziałam trzymając książkę na kolanach. Dziewczynka pokiwała głową, ale po jej minie mogłam stwierdzić, że nie za bardzo mnie rozumie. - dobra czytamy dalej.

***

— „Wolę umrzeć jutro, niż żyć sto lat nie znając ciebie" — dopowiedziałam ostatnie zdanie i zamknęłam książkę.

— Fuuu, ohyda. — rozniosły się krzyki dzieci, na cytat który przeczytałam z podanej książki o historii Pocahontas.

Była to moja ulubiona bajka, dlatego też zdecydowałam się ja przeczytać tym maluchom. Oczywiście, nic nie przebije Roszpunki ale tą bajkę zdecydowanie mogłam postawić na drugim miejscu. Gdybym mogła, przeczytała bym im fragment Romea i Julii, ale są jeszcze za mali żeby zrozumieć poszczególne rzeczy, czy chociaż motyw całej książki.

— Kiedyś jak dorośniecie, zrozumiecie co to znaczy się zakochać... — odpowiedziałam rozmarzonym głosem, na co głos zabrał chłopczyk z tylnego rzędu.

SunsetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz