5. Nie powinnam była tego robić

69 2 0
                                    

"Vegas ~ Doja Cat"

***

Ostatnimi czasy nic do mnie nie dociera. A szczególnie, jeżeli chodzi o niego. Nie mam pojęcia jak on sobie wyobraża to, że nagle tak z dupy zostaniemy parą. Nie wiem co siedzi w jego głowie i nie wiem nawet dlaczego to powiedział. Ale padło. Muszę dzisiaj z nim rano jechać do szkoły. W sobotę jest impreza, na której nie wiem nawet co się będzie działo i nie chce wiedzieć. Już i tak wystarczy mi cały ten cyrk z udawaniem pary. Tak, narazie to tylko pozory przyjaciół ale boję się tego, co będzie dalej. Przeszkadza mi to, że akurat natrafiłam na niego. Nigdy wcześniej nie miałam z nim do czynienia, nie rozmawiałam z nim, nawet na niego nie patrzyłam bo nie miałam na to ochoty. A teraz musimy odstawić przed całą szkołą takie coś, bo jemu się tak uwidziało i nie może mi powiedzieć dlaczego.

Aktualnie, wgapiałam się w swoje odbicie w lustrze już gotowa praktycznie do wyjścia. Moje proste blond włosy wyglądały jak siano, miałam na sobie typowy dres, ale przynajmniej wygodny. Nie miałam makijażu, a i tak nie byłby mi do niczego potrzebny. I nie miałam też humoru, żeby się w jakikolwiek sposób malować. Kiedy usłyszałam zza okna, że jakieś auto podjechało pod mój dom, wzięłam głęboki wdech i wydech.

— Pierdolona żyrafa se coś udupiła i ja jeszcze musze się podporządkować. Dobre sobie... — mamrotałam pod nosem schodząc na dół. Kiedy doszłam do drzwi ubrałam swoje ulubione vansy i otworzyłam drzwi kluczem, wychodząc, po czym je zamknęłam.

Już stąd zauważyłam ten jego głupkowaty uśmieszek na twarzy. Zapowiada się wspaniały dzień. Szybkim krokiem podeszłam do auta i zajęłam miejsce pasażera.

— Wyglądasz jak menel. — odezwał się pierwszy, na co zacisnęłam szczękę, próbując nie wybuchnąć od środka. Brunet ze spokojem wypisanym na twarzy, wyjechał z mojego domu i skierował się główną drogą w stronę szkoły.

— A ty, niedorozwinięty socjopato i męska dziwko, wyglądasz jeszcze gorzej. — odezwałam się pretensjonalnym tonem i opadłam na fotel wyglądając wzrokiem za okno.

— Socjopato? — powtórzył za mną ze zdziwieniem.

— Nachodzisz mnie w moim domu i potem zmuszasz mnie do rzeczy, których nie chce. Mam opowiadać dalej czy tyle ci wystarczy? — kpina w moim głosie była nad wyraz namacalna.

— Widzę księżniczka nie w humorze.

Czasem mam ochotę skoczyć z mostu. Albo skoczyć z czegokolwiek, żeby tylko nie istnieć na tym świecie.

— Mówiłem ci już, że też mi to nie jest na rękę, ale nie mam wyboru, a powód ci wyjaśnię w międzyczasie. — powiedział ze spokojem prowadząc swój samochód. Już prawie byliśmy koło szkoły i czułam już, że i ja i moje ciało chcą się z tego auta jak najszybciej wydostać. Na jego słowa tego fuknęłam pod nosem już się nie odezwałam.

Kątem oka widziałam kawę ze Starbucksa, która była położona w schowku na napoje zaraz pomiędzy nami. Cóż, trzeba było mnie nie pakować do swojego auta. Poczekałam do momentu kiedy już parkował przy szkole. Już widziałam tych wszystkich ludzi na dziedzińcu, którzy patrzyli się tylko na jego auto i na moją twarz w środku.

— O, masz kawę! Wiesz, jak ja kocham kawę? — zwinnym ruchem chwyciłam kubek do ręki i upiłam łyk. Skrzywiłam się bo nie była pocukrowana, ale narazie za bardzo mnie to nie obchodziło, ponieważ ja miałam inne plany. Kiedy brunet zahamował, przekierowałam kubek z kawą na jego spodnie i delikatnie przechyliłam. Prawie cała kawa wylała się na jego spodnie, a ja ugrałam szatański uśmiech na twarz. Granatowooki sykną przez zęby i lekko się wzdrygnął.

SunsetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz