Słyszałam, jak szepcze coś przez sen, miota się w koszmarach. Ściskałam ją mocniej, próbowałam jakoś odgonić te mary, nawet jeśli nie jest to fizycznie możliwe. Głaskałam ją po głowie i całowałam po twarzy. Wierciła się i coś mówiła, ale nie potrafiłam zrozumieć co. Pod jej skórą pełzały dziwaczne guzki, przypominające jakieś podskórne pasożyty, wijące się pod największym organem. Jej ciało, co jakiś czas ogarniał wstrząs. Wyginała się albo sztywniała, usiłowałam ją jakoś przytrzymać, nie chciałam, żeby spadła z łóżka.
Jej organizm musiał przechodzić jakąś przemianę. Wampiry słyną z umiejętności przystosowania swojego ciała, do nowych niekorzystnych warunków, czy potencjalnych mutacji. Cokolwiek się stanie, musi dać sobie radę. Czułam, jak spływa po niej pot, jak jej nozdrza się rozszerzają i łapczywie łapie powietrza. W końcu, po ciągnącym się w nieskończoność czasie, sytuacja się uspokoiła. Chrapnęła głośno i przekręciła się na bok. Jej zimna ręka objęła mnie w pasie. Wydała z siebie nieartykułowane dźwięki i wtuliła głowę w moje piersi. Słyszałam, że pochrapuje, a podobno to moja domena. Oparłam brodę o czubek jej głowy.
– Śpij kochanie. – Przełknęłam gule, jaka urosła mi w gardle. – Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze – szeptałam głaszcząc ją po głowie. – Przepraszam, że cię na to skazałam.
Leżałyśmy tak pod pościelą w słodycze, pod którą jeszcze kilka godzin temu, działy się jedne z najpiękniejszych chwil mojego życia. Wtuliłam się mocno, w ciało najdroższej dla mnie istoty, a moje łzy skapywały na poduszkę. Nie czułam takiego strachu, nawet podczas ataku na zamek. Nigdy w życiu nie myślałam, że czyjeś jestestwo przewyższy znaczenie mojego. Ścisnęłam ją mocniej, schowałam twarz w jej włosach, tak bardzo pragnęłam, żeby się obudziła. Nastąpiło to dopiero, po kilku godzinach, w tym czasie przysypiałam i rozbudzałam się z każdym jej ruchem. Bolał mnie bok, od leżenia w tej samej pozycji, ale nie miało to znaczenia. Jakikolwiek dyskomfort zniknął, kiedy zobaczyłam, jak otwiera oczy.
– Długo spałam? – ziewnęła i przekręciła się na plecy.
– Nie wiem, na pewno kilka godzin. Jak się czujesz? – w końcu mogłam zmienić pozycje. Ogarną mnie spokój, bo wyglądało na to, że wszystko jest w porządku. Położyłam głowę na jej ramieniu i odetchnęłam.
– Lepiej – mruknęła, odgarniając włosy z twarzy. Przetarła oczy i znowu ziewnęła. – Nie mam pojęcia co się stało. – Pokręciła głową i przykryła nas kołdrą. – Dobrze, że rzuciłam pracę. Nie ma mowy, żebym harowała dzisiaj dziesięć godzin. Czuje się teraz trochę jak gówno.
– Lepiej, żebyś nie używała mocy – oznajmiłam stanowczo. – Wchłonęłaś je przez umiejętności demona, czyli są w jakimś stopniu ze sobą połączone. Widziałam twoje serce na prześwietleniu, to jak wielka pulsująca otchłań. To dość... fascynujące.
– Wiem jak to wygląda. – zmarszczyła nos. – Latanie jakoś mi wychodziło, niewidzialność też. Trochę skóra mnie piekła, ale...
– Wydaje mi się, że chodzi tu o ilość energii, jaką w to wkładasz i to jak bardzo jest to inwazyjne, dla twojego ciała. Możliwe, że symbol na twoje piersi, nie może ulec drastycznej zmianie. To ma sens. – Podrapałam się w podbródek, zerknęłam na nią i widziałam jak się spina. – Nie używaj mocy, dla bezpieczeństwa. Latanie raczej cię nie zabije, ale uważaj na siebie. Proszę, uważaj.
– Mhm... – Wstała i starła pot z czoła. Patrzyłam na nią zaniepokojona, nie wiedząc, co chce zrobić. – Muszę coś sprawdzić. – Złapała za metalową ramę łóżka i podniosła je bez większego wysiłku. Musiałam się złapać materaca, żeby nie spaść. – Super siła nadal jest. – Odstawiła mebel na miejsce.
CZYTASZ
Bubbline - Upadek Słodkiego Królestwa (Pora na przygodę)
Fanfiction„Czasem żądza osiągnięcia celu niesie za sobą wielkie konsekwencje. Czasem stajemy się tym z czym walczymy" Odkąd Królowa Wampirów opuściła krainę Ooo świat się rozpadał. Ukochane państwo Bonnibel obróciło się w pył. Czy uda jej się odzyskać to co u...