Było mi tak ciepło, wygodnie i dobrze. Uśmiechnęłam się. Promienie słońca oświetlały moją twarz, za oknem coś ćwierkało. Dręczyło mnie poczucie, że coś się tutaj nie zgadza. Nie wiedziałam co, być może należało to tylko do snu. Obróciłam się na bok i ręką szukałam doskonale znanego mi chłodnego ciała, w które chciałam się wtulić. Tylko czyjego? Dłonią błądziłam po kołdrze, ale nikogo nie było. Otworzyłam oczy i ziewnęłam. Przez chwilę zastanawiałam się gdzie się znajduję. To dziwne, bo byłam przecież w swojej sypialni. Usiadłam na łóżku, uruchomił się mój budzik i kotek na sprężynie wyszedł ze ściany, miziając mnie łapkami.
– Nie śpię, nie śpię – zaśmiałam się, gładząc mechaniczne stworzenie, które wróciło na ścianę. – Dziwne.
Przysięgam, że w życiu nie miałam tak realistycznego snu. Przetarłam skronie, byłam wypoczęta. Czemu odruchowo chciałam się do kogoś przytulić? Czytałam na noc jakieś bzdety? Spojrzałam na półkę nocną i rzeczywiście leżała na niej książka o kiczowatym tytule „Romans z Królową Wampirów". Zakładka była prawie na końcu. Znów naszło mnie na czytanie szmatławców przed snem. Wstyd czytać coś takiego. Nie mogłam sobie przypomnieć treści. Zrezygnowana schowałam książkę pod poduszką. Wolałam, żeby nikt nie wiedział, że czytam takie rzeczy. To takie... niestosowne i pospolite.
Ktoś zapukał do drzwi, prawie podskoczyłam. W pośpiechu zarzuciłam na siebie szlafrok.
– Proszę! – zawołałam łagodnie i poprawiłam w pośpiechu ubranie.
Drzwi zaskrzypiały i do środka wszedł mój lokaj z tacką. Serce zabiło mi mocniej na jego widok. Czemu się tak cieszyłam? Przez myśl mi przeszło: „jak dobrze, że nic mu nie jest i żyje!", ale przecież widuje go codziennie. Przynosi mi poranną kawę i tosta z dżemem. Pokręciłam głową. Żywy cukierek pokłonił się, jak nakazywała etykieta.
– Dzień dobry Królewno Balonowa – przywitał się, ze słodkim uśmiechem i położył tackę na stoliku.
Uniósł pokrywę i moim oczom ukazała się prawdziwa uczta, równiutko przycięte w trójkąty tosty bez skórek. Ona zawsze marudziła, że marnuje dobry chleb... Zmarszczyłam brwi, zakręciło mi się w głowie. Wydawało mi się przez chwilę, że rzeczywistość wokół mnie wiruje. Było to jednak złudzenie, bo wszystko było na miejscu, tak jak miało zostać. I jak było zawsze. Kim była ta ona? W głowie miałam białą plamę. Pokręciłam głową, zakładając, że to jakiś sen.
– Dzień dobry Miętówko, bardzo dziękuje za śniadanie. – Skinęłam głową. – Jak sytuacja?
Wstałam i poczułam stres zadając to pytanie, nie miałam pojęcia dlaczego. To takie irracjonalne. Codziennie słyszę raporty.
– Znakomicie – zaćwierkał, poprawiając muszkę. – Zbiory w tym roku są wyjątkowo urodzajne. Udoskonalony nawóz świetnie się sprawuje.
– To cudownie! – Uśmiechnęłam się, sama nie wiem dlaczego tak się tym ucieszyłam, to było oczywiste. W końcu ja rzadko się mylę. Czułam się dziwnie. Jakbym o czymś zapomniała. O czymś ważnym i istotnym, nie miałam jednak pojęcia o czym. Miałam to gdzieś z tyłu głowy, ale nie chciało wyjść. – Mamy jakieś specjalne sprawy na dziś?
Cukierek zamyślił się.
– Poza standardowymi sprawami, nic nie planowałaś Królewno. – wzruszył ramionami.
Coś tu nie grało, ale dalej nie wiedziałam co. Zaburczało mi w brzuchu, na głodnego nic nie wymyślę. Odesłałam lokaja i usiadłam na fotelu. Patrzyłam na tosty, ich widok pobudzał moje ślinianki. Ugryzłam, doskonała chrupkość, kwaśność i słodycz. Napiłam się kawy i prawie upuściłam szklankę. Przed oczami stanął mi obraz jak z jakiegoś filmu. Pamiętam, że ktoś dał mi kiedyś dokładnie taką kawę. Tylko, że była w dziwacznym papierowym pojemniku w z moim imieniem. Podała mi ją osoba... kobieta. Miała białe dłonie i jakąś czerwoną bluzę. To dziwne...
CZYTASZ
Bubbline - Upadek Słodkiego Królestwa (Pora na przygodę)
Fanfic„Czasem żądza osiągnięcia celu niesie za sobą wielkie konsekwencje. Czasem stajemy się tym z czym walczymy" Odkąd Królowa Wampirów opuściła krainę Ooo świat się rozpadał. Ukochane państwo Bonnibel obróciło się w pył. Czy uda jej się odzyskać to co u...