⛧Rozdział 26⛧

118 7 6
                                    

Wleciałam do mieszkania, rozwalając przy tym ochronną siatkę dla kota. Na szczęście nawyk otwierania balkonu mi został. Postawiłam Księżniczkę na podłodze. Przez chwile patrzyłyśmy sobie w oczy. Nie mogłam tego znieść, więc wbiłam wzrok w gitary. Starła rękawem łzy z twarzy, trudno było mi uwierzyć w to, co zobaczyłam. Od momentu spotkania z małą Marcysią, setki razy wyobrażałam sobie, jak spotykam mamę. Patrzę jej w oczy, ale nigdy nic nie mówiłam. Teraz gdy miałam okazje zobaczyć jej twarz po setkach lat, bałam się z tego skorzystać. Spięły mi się mięśnie, ścisną żołądek, oczy zaczęły łzawić. Nie mogłam wytrzymać tego, że stoi obok. Miała już nigdy więcej nie pojawiać się w moim życiu. Zniknąć jak każdy cień z przeszłości. Chociaż kłamałabym, mówiąc, że nie pragnęłam jej obecności. Znów pojawił się ból w piersi i jakaś gula stanęła mi w gardle.

– Marcy? – Królewna położyła mi rękę na ramieniu, ale ją odtrąciłam. Nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie teraz dotykał. – To była twoja mama?

Pokiwałam głową i opadłam ciężko na fotel. Podkuliłam nogi, szkoda, że koc został w sypialni. Ogarnęło mnie przerażające zimno. Czułam, że wszystko się oddala. Bonnie, nie zamierzała dać mi spokoju. Uklęknęła obok jak pies u stóp swojego pana, chociaż to okropne porównanie. Oparłam czoło o przedramiona, chowając twarz przed światem. Pragnęłam jej bliskości, a jednocześnie nie chciałam, żeby mnie dotykała. Perspektywa samotności była kusząca i przerażająca zarazem. Samotność potrafi ogarniać, wgryźć się pod skórę i rozbudzić parszywy chłód wbity w mięśnie.

Twarz matki stała mi przed oczami, zalana łzami. Co niby teraz mamy zrobić? Właśnie zabrałam swojej matce opcje ratunku? Skazałam ją na śmierć? Ponoć i tak by umarła, ale może to biedne dziecko mogłoby dać się uratować. Zaniosłam się płaczem, naprawdę wolałabym sama spłonąć w fali uderzeniowej bomby, aby uratować te biedną niewinną siebie. I mamę, może bardziej by mnie kochała, gdyby wiedziała, że się poświęciłam? Tylko w jaki sposób mogłaby o tym wiedzieć?

– Co ja zrobiłam Bonnie? – wyszeptałam, chociaż nie wiedziałam, czy jest w pokoju. Katar od płaczu zatkał mi nos, nie słyszałam, żeby się poruszyła. Pociągnęłam nosem i załkałam. – Jesteś tu?

– Tak, jestem – wyszeptała, dotknęła mojego ramienia, ale się odsunęłam. – Wybacz już cię nie dotykam. Ukradłaś kamień i najprawdopodobniej twój ojciec, albo cokolwiek innego się nie przedostanie.

– Ani stąd nie ucieknie.

– Nie da się przez to uciec, nie w tej formie – oznajmiła. – To działa w jedną stronę. Poznaje znaki. – Słyszałam jak coś odkłada na stolik. – Jestem na 90% pewna.

Spięłam się jeszcze bardziej, bo nie zależnie od wagi mojego czynu, doprowadziłam moją matkę do łez. Te kobietę, która zraniła mnie jak nikt nigdy na świecie. Próbowałam ją znienawidzić, ale nie umiałam. Tylko tęskniłam, z dnia na dzień coraz bardziej.

– Wiem, że to musi być dla ciebie straszne. Chciałaś ja zobaczyć, ale nie w takich okolicznościach. – Usłyszałam jak wstaje i strzepuje ubranie. Położyła coś na regale. – Postąpiłyśmy słusznie.

Pokręciłam głową, nie byłam przekonana. Milczałyśmy, tylko tykot zegara i chrobot ołówka piszącego po kartce przerywał tę ciszę. Chciałam z nią porozmawiać, ale nie umiałam. Irytowało mnie, że się nie odzywa. Bonibel, która milczy zamiast snuć teorie i opowiadać mi o rzeczach, których nie jestem w stanie pojąć. Ta kobieta, której zazwyczaj buzia się nie zamyka, teraz siedzi w ciszy i coś skrobie.

Zebrałam się na odwagę i podniosłam głowę. Bonnie była pochłonięta rozwiązywaniem zagadki. Czego mogłam się spodziewać? Odwróciłam się i przekręciłam na bok. Miałam dosyć wszystkiego wokół. Co miałam zrobić? Rzeczywistość przesiąkła bezsensem. Duszącym i okropnym. Czas jakby przestał istnieć, trudno to wyjaśnić. Teraz był ten moment, gdzie wydawało się, że wszystko było powolne, sekunda trwała jak minuta, a minuta jak godzina. Zmarszczyłam brwi i gapiłam się w sufit, już nie płakałam, łzy po prostu leciały. Ogarnął mnie chłód i pustka, zamknęłam oczy.

Bubbline - Upadek Słodkiego Królestwa (Pora na przygodę)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz