-12-

535 12 0
                                    


Impreza trwała do białego rana. Nawet nie wiem kiedy wszyscy zasnęli. Rano obudziłem się najwcześniej. Przygotowałem kawę w ekspresie dla wszystkich i wziąłem szybki prysznic. Siedziałem na szerokim parapecie w fabrycznych oknach, za zasłoną z białego tiulu. Tworzyło to niby azyl, w którym schowałem się bezpieczny, że nikt nie odkryje mojej obecności. A chciałem mieć czas aby w spokoju i ciszy pomyśleć. Piłem kawę zastanawiając się nad tym, jak potoczy się moje życie tutaj. Jak mam je sobie zorganizować? Przez okna wpadały do mieszkania pierwsze promienie słońca, już robiło się ciepło.

Usłyszałem ciche kroki. Bose stopy delikatne stąpały po parkiecie. Odwróciłem głowę w stronę dźwięku. To była ona. Wyszła z pokoju Marka ,,, a więc jednak, Alec się mylił. Była w jeansach i białej podkoszulce na ramiączkach. Spod koszulki wystawał czarny biustonosz. Perwersja – uśmiechnąłem się do swoich myśli.

Szła cicho i niepewnie. Cicho, jakby bała się obudzić innych, i niepewnie, jakby nie znała terenu. Dziwne. Rozglądała się po pomieszczeniach. Oglądała uważnie zdjęcia na ścianach, których Mark miał masę, bo był niewiarygodnie sentymentalny. Dotykała niektórych, jakby chciała objąć stojące tam osoby. Do niektórych się uśmiechała, lub śmiała, do niektórych ciężko wzdychała. Była tak pełna sprzeczności. Wielka niewiadoma.

Poszła do kuchni zapewne zwabiona zapachem kawy. Słyszałem jak nalewa sobie kubek. Też lubi tylko kawę z rana.

Wychyliła się z kuchni, rozglądając się na boki, jakby szukając kogoś. Przestraszyłem się, że mnie zauważy, i cała frajda z jej obserwacji się skończy. Ciekawiła mnie. I miło było na nią patrzeć. Ruszyła w dalsze zwiedzanie wzdłuż ściany.

Jedno zdjęcie szczególnie przykuło jej uwagę. Domyśliłem się które. Na zdjęciu byłem ja w wieku około 17-18 lat. W stroju piłkarskim. Stałem przed obiektywem z pucharem po wygranych eliminacjach. Uśmiechałem się od ucha do ucha. Nawet nie pamiętam kiedy to zdjęcie było dokładnie zrobione. Stała dłuższą chwilę wpatrując się. W pewnej chwili podniosła dłoń do zdjęcia, jakby chciała dotknąć mojej twarzy. Zastygła w tym geście.

Patrzyłem jak urzeczony.

Ciszę przerwał jej telefon.

– Tak ... tak, jestem ... wszystko w porządku. Dziękuję, było super. Tak, świetnie się bawiłam. Nie, spokojnie, nie musisz się martwić ... wszyscy byli bardzo mili. Ja ciebie też ... (jej śmiech) ... przestań, jestem dorosła. Uhmm – kocham cię wariacie (jej śmiech) ... jeśli nie jest to problem, chętnie. Ok. Tak ... u Marka. Nie ... ja zejdę na dół ,,,

Poczułem ukłucie zazdrości. Już chciałem się odezwać, kiedy ona znowu odwróciła się do zdjęcia i przyjrzała mu się. Zamarłem kiedy zauważyłem, że całuje dwa palce i dotyka nimi mojej twarzy na zdjęciu. Co to ma być ?

W tym momencie z korytarza wyszedł Mark. Nie spał z nią w swoim pokoju, tylko w gościnnym ? Dziwne ... więc może jednak ....

Zauważył ją stojącą przed zdjęciem, podszedł do niej z ciepłym uśmiechem. Objął ją delikatnie ramieniem.

Spojrzała na niego ciepło. Przytulił ją do siebie i oboje zastygli przed zdjęciem. Nagle nie wiedzieć dlaczego Mark powiedział do niej coś dziwnego

– Ja wiem Sofie ... ja wiem

Dziewczyna spojrzała na niego uważnie, sprawdzając czy aby się nie przesłyszała. Ale jedyne co zrobiła to przyłożyła palec do ust, co zapewne miało oznaczać milczenie.

Weszła do pokoju, pozbierała swoje rzeczy i wyszła z mieszkania. Za nią wolno szedł Mark.

Zrobiło się strasznie cicho. Już nie słyszałem bosych stóp po parkiecie. Ale za chwilę usłyszałem jak pod warsztat podjeżdża Doudge RAM – znałem ten samochód – taki właśnie miał stary O'Maley. Zawsze mu go zazdrościłem, robił wrażenie. Byli cholernie biedni, ale samochód ... łał ... nawet teraz wyglądał świetnie. Teraz to już klasyk. Ale skąd ten samochód ?

Dziewczyna stała zaglądając do wnętrza samochodu i uśmiechając się szeroko. Miała ładny uśmiech, taki który rozświetla twarz. Mark stał za nią i podnosił dłoń na powitanie kogoś w samochodzie. Kogo ? Jej chłopaka, męża ... zaraz, przecież Alec mówił, że sam ma wobec niej plany. O co tu chodzi ?

Kiedy Doudge zatrzymał się pod warsztatem Mark podszedł od strony kierowcy a z wnętrza samochodu wyskoczył mężczyzna. Czarnowłosy, wysoki. Wielki facet. Trochę niższy od Marka, pewnie nawet ode mnie, ale chyba nieznacznie. Nie facet, chłopak raczej. Śmiał się głośno, Mark też wyglądał na szczęśliwego. O czymś w dwójkę gadali, na koniec Mark poczochrał chłopaka po głowie. Nigdy tak nie robił, kiedyś może mnie, jak byłem młodszy, ale potem to nigdy.

Kobieta stała po drugiej stronie auta i zagadywała obu mężczyzn. Dawała znak młodemu aby wsiadał i już mogli ruszyć, ale ten nadal stał odwrócony w stronę Marka. Coś obgadywali.

Starszy mnie zauważył. Że siedzę na parapecie, że obserwuję całą sytuację. Uniosłem lekko do góry kubek z kawą i zademonstrowałem Markowi powód mojego siedzenia w tym miejscu. Ten kiwnął do mnie głową ze zrozumieniem, ale wyraz jego twarzy zmienił się. Już nie był tak roześmiany jak z tym chłopakiem. Znowu coś go zastanowiło. Młody się zorientował, spojrzał na Marka pytając o coś, ten tylko wzruszył ramionami i głową wskazał na okna na piętrze. Na mnie.

Chłopak uniósł głowę w moją stronę. Zamurowało mnie.

Zbrodnia miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz