7 lat później
Ojciec nie żyje. Zmarł na zawał w czasie pełnienia służby. Tak podał nekrolog, a faktycznie umarł siedząc w stróżówce na złomowisku, na którym pracował jako ochroniarz. Nawet nie miałam okazji go pożegnać. Od mamy dostałam informację dużo po czasie, więc ominęło mnie wszystko. Może i dobrze, bo przynajmniej nie musiałam przechodzić żałoby.
Nie miałam z nim kontaktu od 10 lat, odkąd wyjechałam a on żegnał mnie pogardliwym milczeniem.
Teraz mama została całkiem sama, z tego co wiem chorowała i krucho było u niej z forsą. Pewnie dlatego pomyślała o mnie
-Wróć kochanie. Przyjedź do domu – płakała w słuchawkę – Dom jest taki duży, weźmiesz sobie połowę, wyremontujesz, zrobisz i urządzisz jak będziesz chciała. Pracę znajdziesz jaką będziesz chciała, dużo jest pracy ...
-Ale ja już mam pracę -
-A co to za praca ? Prawdziwą znajdziesz, w sklepie-
-Ale ja tu mam życie, wszystko już sobie poukładałam.
–Ale sama jesteś. Odkąd babcia nie żyje sama jak palec. A tak będzie nam raźniej. Będziemy we dwie. Tutaj też sobie życie poukładasz. Przyjedziesz ?
Czułam taką złość do tej kobiety. O ile wszystko byłoby łatwiejsze i prostsze, gdyby od początku mnie wspierała i pomagała, a nie wyrzucała w szale i żalu.
Chciałam ją porzucić, tak jak ona mnie, ale nie mogłam. To jednak była moja matka.
– Przyjadę ... - cholera, wiem że wdepnęłam w gówno.
***
Kiedy ciężarówka przewozowa zaparkowała pod domem nie spodziewałam się, że zobaczę go w takim stanie. To co powiedziała – wyremontujesz sobie jak będziesz chciała – znaczyło dosłownie to co powiedziała.
Przypuszczalnie tylko część zamieszkana przez rodziców nadal była w jakimkolwiek stanie nadającym się do mieszkania. Druga odkąd pamiętam była w rozsypce. Teraz to była ruina. Odstraszająca rudera, jak dom z horroru, z odpadającym tynkiem i dziurami w dachu. Jeszcze długo tam nie zamieszkam.Przeżyć szok na ten widok to nic nie przeżyć. Zaklęłam w myślach siarczyście.
Jak zwykle dałam się oszukać. Ale to już ostatni raz. Od teraz będziemy grały w moje karty mamo.
Matka stała na schodach prowadzących do rozpadającego się ganku. Jakaś taka mała, wychudzona, opatulona w gruby koc. Mimo bladości widziałam zadowolenie na jej twarzy. Szeroko rozpostarła ramiona witając mnie
–Kochanie ! Moje dziecko – ale uśmiech szybko ją opuścił, kiedy zobaczyła, kto wysiada za mną z kabiny ciężarówki.
–Mamo przedstawiam ci - tu spojrzałam na chłopca – to jest Jordy.
Matka spiorunowała mnie wzrokiem. Wbiła oczy w małego, który w sumie niewiele sobie robił z tego. Patrzył na nią hardo spod ciemniej, przydługiej grzywki. Sięgnęłam dłonią aby ją odsunąć . Jeszcze pozwalał mi to robić. Czasami. Tym razem pozwolił. Łypnął na mnie jakby pytał – Jesteś pewna, że tego chcesz ?
Westchnęłam, wzruszyłam ramionami i kiwnęłam głową na potwierdzenie. To był mój mężczyzna, martwił się o mnie, ale gdy ja dawałam mu pewność, rozluźniał się.
Spojrzałam na miejsce, gdzie przed chwilą jeszcze stała matka. Już jej tam nie było. Schowała się przed wstydem w domu. Ale drzwi nadal były szeroko otwarte, więc jednak mamy gdzie mieszkać.
Małego wysłałam na poznawanie okolicy. Nie chciał, ale wmówiłam mu, że będzie fajnie i że mu się spodoba. Ostatecznie przekonało go parę dolców na pizzę.
Zamówiłam rozładunek ciężarówki na drugi dzień i usiadłam z matką w kuchni, aby odbyć poważną rozmowę.
–To jest mój syn mamo. MÓJ ! To nawet nie musi być twój wnuk, chociaż szczerze, nigdy nim nie był. Nie chcę słyszeć z twojej strony żadnych bzdur pod jego adresem, żadnych nieprzyjemności. Jeżeli chociaż raz się zapomnisz spakujemy się i już nigdy nas nie zobaczysz. Nigdy, zrozumiałaś ? - matka przytaknęła niemo.
Aby oszczędzić ci wstydu zamieszkamy w drugiej części domu, ale najpierw ją wyremontuję. Ludziom powie się, że jestem przyjezdna i odkupiłam od ciebie tą drugą połowę. Samotna matka z dzieckiem. Mąż nie żyje. Wdowę szybciej zaakceptują. Ludzie lubią jak komuś żyje się gorzej od nich.– A prawdziwy ...
–Nie ma obawy. Skutecznie wyleczyłam się z facetów. Dziecko to idealny środek odstraszający
–A czy on wie ...
–Jordy wie. Ale nie wszystko. A z NIM jak wiesz nigdy nie miałam kontaktu, więc sama rozumiesz ...
–JEGO tu nie ma
Chyba wypuściłam wszystkie powietrze jakie miałam w płucach.
–I dobrze, tak będzie łatwiej
– Wyjechał, a raczej zniknął jakiś czas po tej aferze. To już będzie 6-7 lat. Do tej pory nie wrócił.
–Powtarzam, że dobrze się dzieje.
Ok mamo. Dla informacji wszystkich i twojej – nazywamy się Jordan i Sofie Ford. Wystarczy, nic więcej nie trzeba. Mały chodzi do szkoły, nic wielkiego. Ja jestem tłumaczem przysięgłym. Aktualnie pracuję na zlecenie paru wydawnictw. Zapamiętasz ? - matka opatuliła się szczelniej kocem i potakiwała–Ale chyba udawanie obcej to już przesada – zapytała z wyrzutem
–Ty to robiłaś skutecznie przez 10 lat. Ciągnijmy to dalej.
Rozejrzałam się po kuchni. Skromnie, ale czysto. Zrobiłam przegląd szafek.
–Czy Doudge ojca nadal stoi w garażu ?
Wzięłam kluczyki od matki i wyjechałam na zakupy.
***
Miasteczko miało swojej dwie twarze. Tą, która nigdy się nie zmienia, czyli dla stałych mieszkańców. Jakby się nigdy go nie opuszczało, i tą drugą, zmienioną nie do poznania dla odwiedzających.
Nowo wybudowana galeria handlowa była taką zmianą. Po drodze do niej mijałam wyremontowaną remizę i ratusz, obok ratusza postawiono budynek biblioteki z tablicą pamiątkową wtopioną w nowiutki tynk.
Działała fontanna. Tu się mocno zdziwiłam. Odkąd pamiętam, zawsze była zepsuta. A więc jednak coś się zmienia. I Bar. Szyld krzyczał z daleka „Rose" nie mówiło mi to zupełnie nic, więc to też musi być świeża sprawa.
Galeria handlowa to parterowy sklep o dużej powierzchni, bardziej przypominający wiejski skład niż dyskont. Ale przynajmniej można tu było kupić wszystko od spożywki po chemię, kosmetyki i odzież.
CZYTASZ
Zbrodnia miłości
Romance"Zostawiłaś mnie tam samego, z sercem pełnym ciebie" "-Przestań to robić. Przestań się tak zachowywać. Przestań wywoływać we mnie to uczucie, przestań sprawiać, że ci ufam i że mi zależy. To nie ma sensu. Nic z tego co się teraz dzieje nie ma sensu"...