-26-

441 10 0
                                    


Mark poszedł przygotować lunch. Postanowiłam usiąść z laptopem na ławce aby trochę popracować. Potrzebowałam oderwać się od tego co mnie otaczało. Ale myśli tłoczące się w mojej głowie nie dawały mi spokoju.

JK mnie kochał. Od wtedy do ... teraz ? Ale kochał mnie, Abi, dziewczynę ze szkoły, zupełnie przeciętną i zwyczajną. Taką jak byłam wtedy. A teraz ? Co czuje do mnie teraz ? Bo teraz jestem Sofie, nie Abi. Czy on mnie poznaje, czy widzi różnicę ?

Czyli dlatego mama zachowywała się w ten sposób. Nie rozumiałam jej postępowania, a sama nigdy by mi tego nie wytłumaczyła. Biedna kobieta, obdarta z macierzyństwa. Pozbawiona roli, do której została stworzona. Odebrano jej wszystko co najcenniejsze w życiu. Nie miała okazji być świadkiem mojego dojrzewania, mojego macierzyństwa, mojej dorosłości. Wróciłam do niej jako zupełnie obca i przede wszystkim dorosła kobieta, z nastolatkiem. Równie obcym jak każda inna osoba. Nie dziwię się, że nie umiała poradzić sobie ze swoimi uczuciami i nadal wolała odgrywać rolę pozbawionej uczuć skorupy. Poczułam łzy na policzkach. Zrobiło mi się żal wszystkich najbliższych. Czego jeszcze dowiem się o mojej rodzinie ? Jakie jeszcze rewelacje przyjdzie mi odkryć ?

Więc ojciec też się nie poddał, do samego końca walczył o mnie. I umarł nie wyjaśniając mi niczego. Pozwolił abym nienawidziła go do końca. Zgodził się na to. Jak to musiało być okrutne, jak musiało go boleć. Jakim właściwie był człowiekiem, skoro robił to dla mojego dobra, abym nie została skrzywdzona. Był dobrym człowiekiem, a ja go tak nienawidziłam. BOŻE ! Czemu ja, czemu to musiałam być ja ? Więc Doudge to symbol.

Mój Boże, co oni nam zrobili. Wszystkim. Ile jeszcze ofiar pochłonęła ich żądza. Łzy płynęły mocno. Oparłam łokcie na stole, dłonie włożyłam we włosy. Poczułam ucisk w głowie, ćmienie zwiastujące ból. Zwariuję. Powrót tutaj to było najgorsze co mogłam zrobić. Po co było mi wracać ?

Podniosłam głowę ocierając łzy. Kilka głębokich wdechów dla uspokojenia. Ale wcale nie czuję się lepiej, wręcz przeciwnie. Pytań mam nadal wiele. Zamknęłam laptopa. Nic z tego nie będzie. Oparłam ręce na blacie przytulając do nich twarz. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.  


ON

Wyjście na ryby z Młodym to był świetny pomysł. Kurwa, no po prostu zajebisty. Chciałem wrzeszczeć, chciałem wykrzyczeć całemu światu mój ból, a musiałem milczeć przez dzieciaka, który stał obok mnie. Hamowałem się, aby nie powiedzieć czegoś głupiego, więc raczej przez większość czasu milczałem. Ale cały czas obserwowałem Młodego. Zbierałem dowody, jak wytrawny śledczy. Dowód po dowodzie. Jak uzbieram ich odpowiednio dużo – zamknę tą dziewuchę. Zamknę i nie wypuszczę ... albo jeszcze lepiej zamknę nas razem i nie będziemy wychodzić ... albo nie, przywiążę ją do łóżka i ... boże, co ona mi zrobiła ?

Chyba można uznać, że nauczyciel ze mnie marny. Chociaż Młody uczniem jest pojętnym, bo z żadnych wskazówek wyczaił tyle, aby złowić dwa piękne bassy. Uśmiechnąłem się z satysfakcją.

– Będą na kolację, jak znalazł. Piękne sztuki – pochwaliłem Młodego i poklepałem z uznaniem po plecach

Chyba nie spodziewał się takiej reakcji, bo spojrzał na mnie z zaciekawieniem, ale nie odsunął się. Poddał się pochwale.

Postanowiłem wykorzystać ten czas spędzony sam na sam i podpytać trochę Młodego.

– Hmmm Jordy, powiedz mi – mama z kimś się umawia?

Łypnięcie, za chwilę odchrząknął i zarzucił wędkę

– Nie

– A chciałaby ?

– Jej pytaj

– A ty byś chciał ?

– Umawiać się ? Zgłupiałeś. Mam 15 lat, na co mi takie akcje

– Nie ... pytam, czy ty być chciał, aby mama się umawiała. Aby kogoś miała dla siebie

– Jeśli facet byłby fajny i nie był palantem, jak np. Alec to w sumie ... ona jest samotna – wiesz ? - spojrzał na mnie, bacznie. Prosto w oczy. To było zaskakujące.

– Skąd wiesz, że jest samotna ?

– Mieszkam z nią – wzruszył ramionami.

Nastała między nami cisza ...

– Czasami słyszę jak płacze. Kiedy oglądamy głupie babskie filmy wtedy też, ale oglądam je z nią aby miała się do kogo przytulić i aby nie czuła się tak bardzo sama – patrzył na spławik

– Dobry z ciebie dzieciak. Dobrze, że się nią opiekujesz – coś głos mi się rwał, chyba paproch jakiś czy coś ...

– Czasami zamyśla się nad czymś, nad kimś – nie wiem, ale wtedy jak ją wyrywam z tych myśli to ma mokre oczy. Czasami gdy patrzy na mnie to widzę, że to nie mnie widzi, tylko kogoś innego. Wtedy też jest jej smutno. Gdy ją raz zapytałem co robi – odpowiedziała, że tęskni

– Za kim ?

Jordy popatrzył prosto w moje oczy, mocno

– Za moim tatą

***

Połów się udał. Trzy duże bassy, jeden okoń i karp. Jedzenie na kolację, a to właściwie już prawie czas kolacji, i pewnie Mark już rozpalił grilla. Postanowiliśmy wrócić.

Kiedy wyszliśmy z lasu na łąkę słyszałem jak Mark walczy z ogniem. Rozglądałem się za nią i już zaczynałem się niepokoić, ale dostrzegłem ją. Siedziała na tarasie, przy stole z laptopem. Wyglądała jak wtedy, w Barze. Ale tym razem głowę oparła na rękach, może zasnęła ?

Idąc w jej stronę zapomniałem o rybach. Młody mnie zastopował.

– Chodź pokażemy mamie – powiedziałem do niego uśmiechając się szeroko, obejmując go za kark dłonią i popychając przed siebie. Roześmiał się jak dzieciak.

Chyba nas zauważyła, bo podniosła głowę i przyglądała się nam uważnie.

– Mamo patrz jakie okazy – Młody chwalił się dumny z siebie – uśmiechała się do niego bijąc brawo. Ale patrzyła na mnie, tak bardzo na mnie patrzyła.

– Oczyść ryby. Mark powie ci co i jak, ja przygotuję kolację

Oddałem ryby i podszedłem do niej wolno. Zostaliśmy sami a między nami cisza. Ona nadal tak patrzy. W oczach ma tak dużo niewypowiedzianych słów, tyle obietnic i pytań – och, dziewczyno ... przestań ...

– Czy stało się coś ?

– Nie – potrząsa głową i przerywa spojrzenie. Spuszcza oczy, głowę ...

– Co się stało ? - denerwuje mnie jej zachowanie, choćby dlatego, że nie wiem, co jest powodem tego zachowania. A chciałbym wiedzieć wszystko.

Podszedłem blisko niej, mam ją na wyciągnięcie ręki. -Sofie ?

Potrząsa głową jakby kłóciła się sama ze sobą wewnętrznie. Ucieka przed moim dotykiem, wycofując się. Wychodzi z drugiej strony ławki i zmierza do schodów od tarasu wołając

– Mark. Jadę do sklepu.

Co się dzieje ? Czemu ona się płoszy? Czemu ucieka ?

Zza rogu domu wychyla się Jordy

– Jadę z tobą – Sofie macha na niego ręką i już idą do auta.

– Jadę z wami – krzyczę i biegnę za nimi.

A w biegu mijam Marka, który stoi z rybami w rękach i głupim uśmiechem na ustach.

Zbrodnia miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz