Jestem Nina, 17 letnia dziewczyna mieszkająca całe swoje życie w słonecznej Kalifornii, a teraz przeprowadzająca się do małego miasteczka, Hawkins.
Moja rodzina się rozpadła, tata zdradził moją mamę z jakąś 18 letnia dziewczynka. Moja mama to najwspanialsza kobieta na świecie. Jest ona prawnikiem, wysoka, zgrabna, niebieskooka brunetka. Włosy sięgają jej do pasa. Zawsze ubrana jest elegancko, lecz gdy wraca do domu przebiera się w swoje spodnie od piżamy w świąteczne reniferki i luźna bluzę. Nie mam rodzeństwa. Mam tylko mamę.
Jeśli chodzi o mnie, to mam lekko kręcone, brązowe włosy, jasne piegi, błękitne oczy. Jestem dosyć niska, mam aż 160 cm wzrostu. Ubieram się jak „skate girl", szerokie spodnie, topy, luźne bluzy, okulary przeciwsłoneczne, mocny makijaż. Gdybym miała opisać siebie, powiedziałabym, że jestem dziwna, trudna, skomplikowana wręcz. To dziwne uczucie myśleć tak o sobie. Uwielbiam pisać, bardzo dużo piszę. Wstydzę się poznawać nowych ludzi. Boję się, że tu nie będę pasować.
Od czterech lat piszę z jednym chłopakiem, ma on również 17 lat. Pochodzi właśnie z Hawkins. Opisywał mi siebie, ale nigdy nie wysłał mi swojego zdjęcia, nie prosiłam go o to. Piszemy na komunikatorze, praktycznie codziennie. Skoro jesteśmy równieśnikami, będziemy chodzić do tej samej szkoły, ale on nie wie, że przeprowadzam się tutaj. Boje się, że się mu nie spodobam jeśli mnie pozna. Fajnie byłoby do niego zagadać. Marzyłam
o tym, żeby usłyszeć jego głos, przytulić go i powiedzieć wszystko co leży mi na sercu, osobiście, a nie przez internet. Jutro idę do szkoły... boje się. Muszę się przygotować, będzie albo cudownie, albo wrócę do domu z myślą o tym aby zniknąć z tego miasteczka.