Rozdział 27

2.1K 233 5
                                    

Pewnie powinien się stresować, ale tak naprawdę czuł jedynie ekscytację i... Niewyobrażalny spokój? Świadomość, że dziś wreszcie od długiego czasu będzie mógł znów poczuć się niewinnym małym dzieckiem. Bez trosk i problemów świata.

Ubrał się wygodnie. W dresowe spodnie i koszulkę z krótkim rękawem. Nie wiedział w końcu, co dokładnie będzie się działo.

Czy Lucas wprowadzi do w przestrzeń tak jak poprzednio? Będzie go przytulał i mówił uspokajające słowa?
A może potrzebne były do tego jego wzburzone emocje tak jak poprzednim razem?

Nie miał pojęcia, jednak wiedział jedno. Lucas sobie poradzi. Tego był pewien.

Do torby spakował parę rzeczy i upewnił się, że jego pies ma w zbiorniku świeżą wodę i karmę.

- Tatuś wychodzi — powiedział, biorąc rozeznanego psiaka na ręce i całując w głowę — Wróci... Pewnie dziś, lub jutro — uśmiechnął się lekko — Będę tęsknił! - dodał jeszcze, w odpowiedzi otrzymując jedynie liźnięcie w nos.

A potem opuścił mieszkanie z głową pełną myśli.

***

Czuł... Dziwny rodzaj napięcia i stresu, który wbrew pozorom towarzyszył mu rzadko. Był pewien swego. Swoich umiejętności i tego, co ma robić podczas sesji ze swoimi klientami jednak dziś... Dziś ta pewność odpłynęła gdzieś daleko.

Sam nawet nie wiedział dlaczego. Czy powodem tego było, że pierwszy raz miał odbyć ją z kimś bliskim? Jony nie był w końcu zwykłym klientem. Był jego współpracownikiem, przyjacielem i... I zdecydowanie czymś jeszcze. Nie zamierzał też pobierać od niego żadnej opłaty. To nie wchodziło w grę.

Plan sesji rozpisał jak zwykle na kartce, by następnie pokazać ją chłopakowi i wszystko z nim uzgodnić. Zapoznać ze wszystkimi praktykami i regulaminami. Całą tą papierkową robotą, przez którą na początkach zawsze należało przejść dla bezpieczeństwa obu stron.

W swojej głowie wiedział, że dziś nie zrobią zbyt wiele. Przekraczanie granic zazwyczaj trwało wiele czasu i przebiegało powoli. Miewał oczywiście klientów z olbrzymim doświadczeniem, którzy wiedzieli, czego chcieli i znali swoje wymagania. Nie było dla nich problemem picie przy nim z butelki lub oglądanie nago. W przypadku osób świeżych dopiero zaczynających przygodę z Age playem najpierw należało budować zaufanie. Pierwsze spotykania bywały dla klientów niezwykle niezręczne i trudne. Co w końcu prostego było we wcielenie się w rolę dziecka i proszenie o mleko w butelce lub przewinięcie. Mijały tygodnie, nim relacje pomiędzy nimi były na tyle silne by do tego doszło. A zawsze gdy tak się działo, Lucas czuł radość i dumę z nich oraz z siebie.

Oczywiście, zdarzyło się wiele sytuacji gdy sesje nie przebiegły pomyślnie. Chociażby gdy odczucia podczas spełniania fantazji okazywały się być zupełnie inne niż te gdy się o nich jedynie fantazjowało lub oglądało. Okazywały się zbyt trudne do przekroczenia bariery lub wiele innych przyczyn. I choć na początku Lucas niezwykle się o to obwiniał, z czasem nauczył się, że nie jest to jego winą ani zasługą.

Każdy był inny i każdy potrzebował czegoś innego.
A to, czego potrzebował Jonathan, stresowało go bardziej, niż mógłby przypuszczać.

Przygotował pokój i wszystkie dokumenty. Umył się i przebrał w coś wygodnego i czekał. Nie musiał robić tego zbyt długo, bo tak jak uzgodnili Jonathan, zadzwonił dzwonkiem do jego drzwi niemal równo o 6.00 wieczorem.

Uśmiech sam poszerzył mu usta czy je uchylił, widząc równie uśmiechniętego, ale i nieco zawstydzonego współpracownika.

- Cześć — powiedział, wchodząc do środka niepewnie — Spóźniłem się? - zapytał, widząc Lucas'a, który nieco w zawieszeniu mu się przyglądał.

Beehive for Daddy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz