Rozdział 32

2.6K 213 32
                                    

Tak jak mógł się spodziewać, gdy tylko znalazł się w pracy i gdy tylko jego winda otworzyła się na właściwym piętrze oraz gdy tylko dostrzegł swoje stanowisko pracy wciąż połowicznie zajmowane przez Lucasa, poczuł TO uczucie. A raczej kilka różnych emocji. Mieszankę stresu, zdenerwowania, wstydu, zażenowania i niedowierzania.

Wiedział, że tak będzie. Pierwszy raz mieli w końcu zobaczyć się, odkąd odbyli sesje. Jonathan może nie był pewien, ale wierzył, że przez weekend nabierze do tego większego dystansu i poczucia, że przecież Lucas odbywa sesje z wieloma osobami i nie ma w tym zupełnie nic dziwnego...
Wychodząc z domu, tak się nawet Czuł. Powtarzał w myślach wiele razy słyszane Yolo, raz się żyje, było fajnie, pewnie jeszcze to powtórzymy, a nawet jeśli nie, i tak nie żałuje.

Po czym teraz zaprzeczał wszystkim tym myślom w swojej głowie, starając się nie spłonąć ze wstydu, gdy zbliżał się do biurka.

Co za wstyd! Odsłonił się tak mocno przed kimś tak naprawdę obcym! Kimś, kto znał jego sekret i mógł go wykorzystać (choć akurat jakaś cześć jego wnętrza była pewna, że tak się nie zdarzy). Ta... zupełnie dziwna część, której słowa próbował bezskutecznie zagłuszać. Na darmo...

Spanikowany, czuł, jak pocą mu się dłonie, w których trzymał niewielką teczkę z dokumentami.

Lucas, ten siedzący tutaj mężczyzna wprowadził go w headspace! Karmił mlekiem, budowali ze sobą cholerną wierzę z klocków.

Dobrze, że nie doszło do zmiany pieluchy, bo tego bym chyba nie przeżył...

- Cześć — powiedział nieśmiało, odsuwając sobie krzesło, i siadając na nim, próbując wyglądać normalnie. Wcale nie jak zdenerwowany po całości nastolatek przed jakimś ważnym egzaminem, na którym w komisji ma być ta gorąca laska poznana na tinderze. W dodatku bez ubrań...

- Jony! - Lucas uśmiechnął się szczerze, obracając w jego stronę. - Znaczy Jonathan, przepraszam — odchrząknął.

Evans zaczerwienił się bardziej na te słowa. Powinien go skrzyczeć tak, jak robił to jeszcze kilka tygodni temu. W tym, że teraz... Teraz ani trochę nie przeszkadzało mu, że mężczyzna tak go nazywa. A może... Może nigdy mu tak naprawdę nie przeszkadzało.

- Jak się trzymasz? - zapytał w następnej kolejności Lucas, a Jony, by nie patrzeć głupio w niego lub... Gdziekolwiek byle nie na niego, sięgnął po teczkę i zaczął wyciągać różne dokumenty.

- W porządku, tak myślę. Zjadłem dziś dobrą owsiankę z mlekiem... To znaczy, wiadomo, że z mlekiem, chyba większość owsianek ma w sobie mleko — podrapał się po głowie, czując jak jego czerwone policzki, płoną jeszcze bardziej.

Czy to w ogóle było możliwe?!

- Może być też jogurt, ale ja wolę mleko... Znaczy, mleko w misce z owsianką nie takie...

- Myślę, że każdy rodzaj mleka lubisz. - zaśmiał się przyjaźnie, samemu biorąc kartki i przeglądając pobieżnie.

- Tak to prawda... Właściwie prawda... - spuścił wzrok na swoje ręce i przygryzł wargi, zastanawiając się nad kolejnymi słowami.

Może lepiej było milczeć? A może...

- Jony... Wiesz, że to, co w przestrzeni zostaje w przestrzeni. Nie musisz czuć się...

- Czuję się dobrze! To znaczy... Trochę mi z tym... Dziwnie — podrapał się po włosach.

Były już zbyt długie i wpadały mu momentami do oczu. Fryzjerzy i barberzy byli jednak obecnie bardzo drodzy a on nie miał znajomości i... I nie miał też umiejętności i zaufania do siebie na tyle, by zrobić to samemu. A i czasu mu brakowało.

- To normalne, po pierwszych sesjach tak jest, niczym się nie przejmuj — Lucas położył mu dłoń na kolanie i pogładził uspokajająco.

Nie pytał po raz kolejny, czy coś mu się nie podobało, ani czy czuł się źle. Rozmawiał z nim po sesji i tak naprawdę wiadomościami wymieniali się przez cały weekend. Bez przerwy, jeśli można by od tego odliczyć czas na sen oraz podstawowe potrzeby. I to na blogu i na zwykłych komunikatorach.

I nawet to dla Lucasa było niezwykle dziwne. Zawsze nie lubił tej formy komunikacji i starał się ją ograniczać do minimum, ale... może po prostu nie znalazł wcześniej odpowiedniej do tego osoby?

Z chłopakiem pisało mu się wyjątkowo miło. Mógł wysyłać mu swoje boomerskie gifty w zamian dostając zabawne emotki zwierzaków.

Takie rzeczy zdawały się nie nudzić nawet po 20 a może i przed 30. Choć w jego przypadku wtedy zaczęły się dopiero nasilać...

***

Podczas przerwy obiadowej, wszystko zdawało się już wrócić do normy. Rozmowa przybrała jakiś obrót, a Jonathan nie czuł już wstydu przy każdym spojrzeniu na twarz Lucasa. Jego zapewnienia i rodzaj zaopiekowania nim nawet w pracy był tak przyjemny, że nie mógł zbyt długo się stresować. Przy Lucasie było to naprawdę trudne, zważywszy na spokój, jaki bił od jego osoby. Przy nim czuł się po prostu najbardziej komfortowo, bardziej niż przy kimkolwiek wcześniej.

- Wreszcie robi się ciepła pogoda — Mężczyzna spojrzał w stronę okna, czując, jak wysoko górujące już słońce świeci mu w oczy.

- To prawda... Jest naprawdę ładnie. Wreszcie czuć, że to wiosna.

- Rano nie było tak cieplutko. Stwierdziłem przed wyjściem, że przejdę się na nogach, tak dla zdrowia. Lata już nie te, trzeba się hartować — zaśmiał się.

- Ja przyjechałem busem, ale może teraz wrócę na nogach — wzruszył ramionami Jonathan, upijając łyk kawy.

- W takim razie przejdziemy się razem... O ile chcesz oczywiście!

- Pewnie, z chęcią. - wbił wzrok w na wpół już pustą filiżankę.

- To dobrze, bo nie zabrałem słuchawek — mruknął pod nosem, a Jony spojrzał na niego z udawaną urazą.

- Aha? A więc chodzi ci tylko o to, bym zastąpił ci jakiś kryminalny podcast?

- Skąd wiesz, że ich słucham? - zapytał z zaskoczeniem Rose.

- Wyglądasz na takiego... - powiedział Jony, po czym zaśmiał się — Nie no, wspominałeś o tym kiedyś.

- Tak, na początku naszej pracy, to było wiele tygodni temu!
Masz aż tak dobrą pamięć?

- Nie, po prostu... Zapamiętuje różne ważne dla mnie lub dla innych rzeczy — powiedział, unosząc kącik ust — Wspominałeś też, że lubisz AC DC.

- Tak... Uwielbiam ich, pamiętasz, co jeszcze uwielbiam?

Jonathan zastanowił się.

- Aż tak dobry chyba nie jestem, przeceniasz mnie. Nic więcej nie mówiłeś...

- Mówiłem, pomyśl, też lubię tego słuchać. Robię to codziennie.

- Jakichś... Opowieści paranormalnych? Creapypast?

- Nie... To w ogóle nie jest straszne. Wręcz przeciwnie. Jest miłe i przyjemne?

- Dziecięce przeboje? Idziemy do Zoo albo Mucha w mucholocie? - ponownie się zaśmiał.

- Nie, znów nie.

- Hmmm, więc się podaje.

- Ciebie Jony, naprawdę lubię cię słuchać i twojego głosu.

Rumieniec pojawił się na ustach młodszego, sprawiając, że ledwie połknął kawę.

- Też lubię cię słuchać Lucas... - powiedział jedynie, czując intensywne, przyjemne ciepło w środku.

Lubił to ciepło.


___________________________
Przybywam z rozdziałem i mam nadzieję, że teraz wrócimy do regularności na obu opowiadaniach.

Proszę o gwiazdki i komentarze! ❤️🌷

I jak tam? Czujecie już wakacje?
Jak tam drodzy maturzyści?

Beehive for Daddy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz