~12~

201 13 4
                                    

Minęło już lekko ponad półtora tygodnia:

Wes wyjechał na dłuższy czas z mamą poza miasto oraz ma mały kłopot z kontaktem z przyjaciółmi na ten okres. Tara wraz z Amber chodziły już ze sobą normalnie za ręce oraz rzucały sobie od czasu do czasu głupimi flirtami jak i żartami. Mindy miała już założony specjalny folder w galerii jedynie na zdjęcia oraz filmiki związane z tymi dwiema. Po prostu ship dla niej największy. Sam ciągle brak w domu Carpenter i Tara zaczęła przesiadywać więcej w domu Amber.

- To jak? Dzisiaj też do mnie? - Amber zapytała niższą dziewczynę wychodząc z sali od angielskiego. - No ja raczej innego wyboru nie mam. - zaśmiała się cicho młodsza Carpenter.

Dziewczyny złapały się za ręce i poszły w stronę pozostałych przyjaciół. Mindy udało się jakimś cudem nic nikomu nie wygadać jednak zawsze jak dziewczyny robiły coś podobnego jak łapanie się za ręce, ta uśmiechała się i pisała coś w notatkach. Tak. Mindy ma również folder w notatkach.

- No wreszcie raczyłyście do nas przyjść. - powiedział Chad puszczając im oczko. Dziewczyny jedynie się zaśmiały z ruchu starszego z rodzeństwa Meek-Martin.

Liv spojrzała na Tarę, Amber oraz ich złączone dłonie. - Ja wiem że wy już tak od tygodnia ale co... Zakochane gołąbeczki jesteście czy jak? - prychnęła cicho McKenzie.

Freeman była już gotowa "uderzyć" różowowłosą dziewczynę jednak niższa ją zatrzymała śmiejąc się wciąż cicho pod nosem.

Cała piątka wybuchła śmiechem na cały korytarz. - Jak dobrze, że nie mamy już lekcji. - powiedział Chad łapiąc powietrze do płuc.

Dziewczyny jedynie skinęły w zgodzie głową. Cała piątka wzięła swoje rzeczy i zeszli na parter w stronę drzwi głównych.

Kiedy cała piątka wyszli z budynku obgadując w bardzo ciekawy sposób nauczycieli jak i niektórych uczniów.

Obok domu Amber przechodziło się drogą powrotną do miejsca zamieszkania rodzeństwa Meek-Martin. McKenzie miała zrobić na chemię prezentacje razem z Chadem, dlatego udała się z nimi. Przyjaciele przez całą drogę od szkoły rozmawiali jak to by chętnie już z tamtąd poszli.

Jak znaleźli się pod budynkiem, w którym mieszkała najstarsza pożegnali się i poszli swoje strony - Tara i Amber do starszej, a Mindy, Chad i Liv do domu rodzeństwa.

Starszy brat Mindy i McKenzie dopytywali się młodszej z rodzeństwa, czy wie coś może więcej na temat przyjaźni najmłodszej i najstarszej. Ta natomiast nie mówiła im nic wprost tylko, że zachowują się jak zwykłe, dobre i wieloletnie przyjaciółki. Na szczęście Chad to ten głupszy z rodzeństwa, dlatego szybko uwierzył. Liv trzeba było wszytko kilka razy tłumaczyć, jednak po około 7 razie zrozumiała. Mindy miała szczęście.

Tara i Amber weszły do środka, ściągnęły kurtki i rzuciły plecaki, w któryś z kątów w salonie.

Amber przyniosła im jakieś przekąski, po czym usiadła obok młodszej Carpenter przysuwając im stolik delikatnie bliżej.

Kiedy starsza usiadła, Tara położyła się opierając wygodnie głowę na kolanach przyjaciółki.

Amber uśmiechnęła się i pogłaskała niższą dziewczynę delikatnie po głowie. Drugą dłonią sięgnęła po pilot od telewizora i włączyła jakieś seriale, aby leciały po prostu w tle.

- Tara? - Freeman spojrzała na przyjaciółkę leżącą na niej. Wymieniona dziewczyna podniosła wzrok na wyższą. - Możesz dzisiaj u mnie nocować? - zapytała Amber bawiąc się włosami Tary. - Skoro ty w tym czasie mieszkasz sama jak i ja to dlaczego nie. - odpowiedziała jej młodsza Carpenter z uśmiechem.

Obie dziewczyny rozmawiały ze sobą przez jakiś czas nie zwracając uwagi na godzinę, a seriale zaczęły się stapiać są jeden długi utwór. Rozmawiały o różnych tematach. Od tych śmiesznych żartów, aż po plany na przyszłość.

- Nie chciałabym być starszą babcią z kotami. O nie nie. - zaśmiała się cicho Tara. - To najgorsze co mogłoby mnie kiedykolwiek spotkać, przysięgam... - młodsza Carpenter zaczęła bawić się swoimi palcami.

- Taraa. - Amber spojrzała na dziewczynę leżącą na jej kolanach. - Wierzę, że nie będziesz tego typu osobą. Na pewno jeszcze będziesz mieć szansę odmienić to, w którą stronę idzie twój los. Masz jeszcze całe życie by to zmienić. - uśmiechnęła się delikatnie starsza i pstryknęła w nos młodszą śmiejąc się cicho po chwili.

- Ha ha, ależ to śmieszne. - Carpenter skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i odwróciła wzrok w inną stronę.

Freeman pogłaskała ją delikatnie po głowie i spojrzała na godzinę. 21⁴².

- No... Chyba pora zrobić coś pożyteczniejszego niż leżenie czy tam siedzenie i rozmawianie o wszystkim z jakimś losowym serialem w tle. - odparła wyższa.

Młodsza spojrzała na zegar i uświadomiła sobie, że jest później niż myślała. Wstała do pozycji siedzącej i spojrzała na Amber. - Hm? Wszystko dobrze? - wyższa opuściła głowę na bok. Tara jedynie pokiwała głową po czym przytuliła starszą.

Freeman uśmiechnęła się i również objęła przyjaciółkę.

- Cieszę się, że nie zepsułam nam w żaden sposób przyjaźni... - powiedziała cicho młodsza. Wyższa brunetka jedynie spojrzała na dziewczynę przed nią. - Dlaczego miałabyś zepsuć to wszystko? - Amber poprawiła kosmyk włosów wpadający na twarz niższej.

- Tą moją decyzją... Wtedy kiedy przyznałaś się do wszystkiego... - Carpenter opuściła delikatnie wzrok.

- Oj Tara, Tara. - westchnęła cicho starsza. - Poczekam na ciebie ile tylko będzie trzeba. - Freeman uśmiechnęła się lekko i spojrzała na policzki dziewczyny przed nią.

- A co jeżeli... - młodsza zawahała się przez chwilę. - .. jeżeli nie musiałabyś czekać? - młodsza Carpenter podniosła wzrok i od razu zetknęła się z pytającym wzrokiem starszej.

- Czy ty chcesz w tej chwili powiedzieć.. - Amber zawiesiła się przetwarzając słowa wypowiedziane przez jej przyjaciółkę.

Tara pokiwała delikatnie głową potwierdzając, że starsza myśli w bardzo dobrym kierunku.

••••••••••••••••

Hej, hej!

Tak, urwałam wam e tym momencie bo już nie było sensu zwlekać z tym rozdziałem powyżej trzech dni

Mam nadzieję że chociaż trochę wam się to spodoba^^

Miłego dnia/wieczoru <33

||•To tylko przyjaciółka•|| ~Tamber~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz