20.

116 31 56
                                    

Nowa aktywność w urzędzie ds. dzieci spodobała się Natalii. Dostała oficjalną umowę stażową i była wpisywana w grafik dyżurów. Oczywiście, nie jako wiodąca konsultantka i nikt nie zostawiłby jej na zmianie samej. Ale jako trzecia osoba doskonale się sprawdzała: zbierała informacje, pisała pisma, nawet czasami z własnej inicjatywy robiła kawę bardziej zajętym kolegom i koleżankom.

To ostatnie strasznie ganił Artur, kiedy się dowiedział:
- Nie pracujesz jako sekretarka zespołu, a stażyści są od nauki zawodu, nie od parzenia kawy innym pracownikom.
- Przecież to nic strasznego - broniła się. - Jak ktoś ma trudną rozmowę, nie pójdzie po kawę. Mam mniej roboty, mogę pomóc komuś.

Ale on wiedział swoje. Do białej gorączki doprowadziło go, gdy przechodząc korytarzem, usłyszał zza uchylonych drzwi:

- Nata, zrobisz mi kawę? - wypowiedziane przez młodą pracownicę, która dopiero co skończyła studia. Wszedł do pokoju, omiótł surowym wzrokiem tę młodą i osadził spojrzeniem Natalię, która już się podrywała:

- Natalia, chodź na chwilę - polecił. - Julita, jeśli idziesz do kuchni, przy okazji nam też możesz zrobić kawę. Za moment przyjdziemy - powiedział łagodnie, ale i tak na policzkach młodej dziewczyny wykwitły czerwone plamy zawstydzenia.

Natalia posłusznie poszła za nim do jego gabinetu. Wskazał jej krzesło, a sam oparł się o parapet i skrzyżował ręce na piersi:
- Co to miało być? Prosiłem cię, żebyś nie była taką dobrą ciocią.
- Korona mi z głowy nie spadnie, jeśli przy okazji zrobię komuś kawę - broniła się kobieta. - Czasem, jak ktoś ma trudną rozmowę albo interwencję, przyda się taka drobna pomoc.

Kiwał głową, zgadzając się z nią:
- Jak ktoś ma trudną rozmowę albo interwencję - powtórzył:
- Ale Julita nie miała, a jest o połowę młodsza od ciebie. To ona powinna tobie robić, jeśli już o tym mówimy.
- Ona już jest psychologiem, a ja jeszcze nie - zaznaczyła kobieta.
- Ona zna psychologię tylko z książek i wykładów. A ty swoim doświadczeniem życiowym bijesz ją na głowę. - zostało to powiedziane łagodnie, ale stanowczo:
- Proszę cię, nie umniejszaj swojej wartości. Jeśli ty nie będziesz się doceniać, inni też nie będą. Czego cię uczę na zajęciach? Że masz w siebie wierzyć. Jeśli ty nie uwierzysz w to, kim jesteś i co robisz, jak mają ci uwierzyć inni? No i masz dbać o siebie, swój dobrostan, mieć zaufanie do swoich umiejętności...

- ... i pokorę do tego, czego nie potrafisz - dokończyła z uśmiechem. Rzeczywiście, Artur na swoich zajęciach powtarzał to regularnie. Nawet spisali to, opatrzyli nagłówkiem "Złote myśli profesora Artura" i powiesili w sali.
On też się uśmiechnął. Lubił tę kobietę i cenił ją. Żałował, że na razie nie może jej zatrudnić. Byłaby świetnym pracownikiem. Cierpliwa i spokojna, z dużym doświadczeniem życiowym, potrafiła jasno myśleć, łączyć informacje, działać skutecznie. Nie wpadała w panikę w trudnych sytuacjach. A jednocześnie zawsze grała w zespole, nigdy nie starała się wywyższyć nad kolegów.

***
Kiedy wychodziła wieczorem, rozejrzała się, tak jak to robiła od ostatnich kilku dyżurów. Łukasz czekał na nią, jak zwykle, po drugiej stronie ulicy, oparty o mur.
Zawsze na nią czekał: na przystanku tramwajowym, kiedy przyjeżdżała na dyżur i pod urzędem, gdy go kończyła. Było to niesamowicie miłe i troskliwe. I choć tłumaczyła sobie, że nie powinna przyzwyczajać się do jego obecności, zaczęła się rozglądać za nim. A on zawsze był.
Małomówny jak zwykle, ale od tamtego spotkania w parku dużo bardziej rozluźniony. Uśmiechał się do niej. Nieznacznie, ale to było już dużo więcej, niż jeszcze niedawno. I od momentu, gdy tak wyraźnie poczuła przekroczenie granic, całował ją w policzek na powitanie i pożegnanie. Często brał pod rękę, żeby podtrzymać ją na nierównym chodniku czy podczas omijania większej kałuży.

Miłość na zakręcie  / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz