48.

76 24 11
                                    

Kiedy się pakowała kilka dni temu, w drzwiach stanął Janek. Popatrzył uważnie:
- Dokąd wyjeżdżasz? Nic mi nie mówiłaś. - w jego tonie zabrzmiało lekkie oskarżenie.
- Nie wyjeżdżam. Romka nie ma, chwilowo się wyprowadzam.
- Masz kogoś! - oskarżenie w głosie męża wzmogło się.
- Mam. - kiwnęła głową, nie przerywając pakowania.Poczuła ulgę, móc to wypowiedzieć głośno.

- O, ty.!... - Janek podniósł głos. - A mnie zarzucasz drugie życie! Nie wstyd ci?!
Teraz Natalia przerwała pakowanie, wyprostowała się i popatrzyła na niego:
- Proszę cię... - powiedziała stanowczo. - Nic nie mów. Nie masz prawa. Kilka tygodni versus kilka lat? Oceń sam.

Mąż usiadł na łóżku, obok jej walizki:
- Nie pozwolę ci tak odejść. Nie do faceta. Masz dziecko do cholery! I co, od razu zafundujesz mu wujka? Mnie się każesz wyprowadzać, a sama idziesz do jakiegoś fiuta?

Natalia oparła ręce na biodrach i zmrużyła oczy:
- Jeszcze słowo.... - zagroziła. - A rozpętam ci taką jesień średniowiecza w sądzie, że w życiu się nie wypłacisz z alimentów. Dla spokoju Romka zrezygnowałam z orzekania o winie, mimo że miałam ochotę, bo mnie cholernie zraniłeś! Ale wszystko nadal jest możliwe, jeśli mnie będziesz obrażał, wytoczę wszystkie działa! A trochę ich mam...

Popatrzył na nią z triumfem:
- Czyli miałaś z tym coś wspólnego! To ty wysłałaś mi te zdjęcia?
- Jakie zdjęcia? - zaniepokoiła się. - Coś ty znowu wymyślił?!
- Nie udawaj! Te z... - zająknął się. Popatrzył na nią podejrzliwie:
- Już nic. Coś mi się pomyliło.

Wyglądał żałośnie. Zupełnie, jakby powiedział zbyt dużo i teraz tego żałował. Patrzyła na niego i zastanawiała się przez chwilę, czy drążyć temat. Skrzywiła się. Nie miała ochoty się z nim kłócić:
- Nie wiem, o czym mówisz. Nic ci nie wysyłałam. I nie mam takiego zamiaru. Ale Bóg mi świadkiem, że jeśli będziesz próbował sabotować rozwód, to wyciągnę wszystko, co mam. I zdobędę jeszcze więcej. Przedstawię sądowi i zażądam takich alimentów, że pożałujesz.

Starała się zachować spokojny głos, ale w środku aż dygotała z nerwów:
- Jedyne, czego pragnę, to spokoju. Dla siebie i Romka. Nie wiem, co wymyśliłeś, ale nie obchodzi mnie to. Już nie. Bylebyśmy my dwoje nie ucierpieli.

Patrzył na nią, taką spokojną i stanowczą i zastanawiał się, jak to się stało, że dotąd jej nie doceniał:
- Nata... Widzisz, ja... - próbował tłumaczyć. Wyciągnął rękę, ale po chwili opuścił ją.

Wzruszyła ramionami i wróciła do pakowania:
- Nie będzie mnie dwa tygodnie, jeśli dobrze pójdzie. Masz czas pomyśleć nad wyprowadzką. Dobrze by było, gdybyś się wyprowadził przed powrotem Romka. A wtedy wszystko mu powiemy. Razem, żeby było mu łatwiej.

Nic już nie powiedział. Stał i patrzył, jak Natalia kończy pakować walizkę, jak pieczołowicie układa w niej ubrania i rzeczy niezbędne na wyjazd. Widział w jej ruchach radość i ubodło go to. Wolałby już chyba nie wiedzieć, że jego żona przenosi się do innego mężczyzny. I że tak się z tego cieszy:
- Dokąd w zasadzie.... Gdzie będziesz mieszkać? - musiał odkaszlnąć, bo coś stanęło mu w gardle.

- Nie powiem ci. - odparła spokojnie. - Masz mój numer telefonu, maila, messengera. W razie pilnej potrzeby, będziesz mógł się skontaktować. Nie musisz wiedzieć, gdzie się zatrzymam. Wrócę dzień przed powrotem Romka. I mam nadzieję, że ciebie już tu nie będzie.

Zamknęła walizkę. Jeszcze raz się wyprostowała, rozglądając dookoła.
- Nata.... - znów wyciągnął rękę. - To tak ma się skończyć? Tyle lat razem? Mamy dziecko... - jeszcze próbował.
Skrzywiła się a na jej twarzy zagościł ból:
- Nie ja postawiłam kreskę na tym małżeństwie, wdając się w długoletni romans. Nie uszanowałeś tylu lat razem, wspólnego dziecka... Nie pozwolę się oszukiwać.

Miłość na zakręcie  / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz