40.

95 22 22
                                    

Anka spóźniła się do pracy. Nie wyspała się się w gościnnej sypialni. Nie dlatego, że łóżko było niewygodne albo że było zbyt duszno. Nie dlatego również, że Wiktor jej się naprzykrzał. Wręcz przeciwnie, od kiedy zamknęła się w sypialni, nie zapukał. Nie wysłał jej też żadnej wiadomości.

To głębokie i niepokojące myśli przeszkadzały jej usnąć i spokojnie przespać całą noc. Łatwo było powiedzieć "nie chcę tak". Ale jeśli nie tak, to jak? Bez męża sobie poradzi, w końcu przez te jego amerykańskie interesy już pół roku żyje prawie samotnie. A bez jego pieniędzy?  Wiktor ma rację, przywykła do dobrego życia. Dotąd zawsze mogła sobie kupić wszystko, co chciała. I ze wszystkiego skorzystać.
Tam, gdzie wiele innych kobiet uzależniało zakup czy skorzystanie z usług od posiadanych finansów, Ankę ograniczało tylko jedno: zgoda Wiktora.

A Wiktor nie żałował pieniędzy na jej potrzeby. Miała być jego wizytówką: ładna, zgrabna, atrakcyjna, dobrze zrobiona. I była. Swobodnie korzystała z konta i karty kredytowej, którą on regularnie zasilał. No, kilka razy narzucił jej ograniczenia, musiała to przyznać.  Ale wtedy nie był zadowolony z jej zachowania i chciał ją zdyscyplinować.

A na codzień było spokojnie i dostatnio. Czy ona potrafi z tego zrezygnować? Jak się żyje za kilka tysięcy złotych miesięcznie? Kiedy trzeba sobie zapewnić lokum, opłacić rachunki i wszystko inne?

Anka wspomniała ostatnie zakupy: kilka tysięcy wydała na ciuchy z ulubionego sklepu. Nie licząc fryzjera i całej reszty.
Na ciuchy, salon piękności czy klub fitness wydawała tyle, ile takiej Natalii czy Beacie musiało wystarczyć na kilkutygodniowe utrzymanie.
Z tego powodu bunt przeciwko Wiktorowi był niepotrzebny, nieprzemyślany i głupi.
"Ale przecież nie wszystko kręci się wokół pieniędzy! Spokojne życie też ma swoją cenę!" - myślała, włączając laptopa i robiąc sobie pierwszą kawę.

W ich biurowym kąciku, w załomie korytarza, zagościł nowy ekspres. Wystarała się o niego razem z Beatą. Dyrektorka złożyła wniosek i chodziła za jego realizacją, a Anka "urobiła" Marka, żeby wydał zgodę. Wspólnie im się udało.
- O, pani kierownik! - usłyszała głos tego ostatniego:
- Dobrze, ze panią widzę! Dzień dobry! Właśnie do pani idę, omówić ostateczny kształt protokołu. I zaleceń dla krakowskiego oddziału! - mówił głośno, idąc w jej stronę.
- Dzień dobry, szefie! Zrobić panu kawy ? - zapytała w zasadzie retorycznie i podstawiła drugą filiżankę.

Marek wiedział, że u niej nie dostanie kawy w kubku. Anka miała w pracy filiżanki: duże i eleganckie, kremowe z wytłoczonymi delikatnymi białymi  różyczkami, które kiedyś wypatrzyła w sklepie z markową porcelaną i zakochała się w nich od pierwszego spojrzenia. On też bardzo lubił pić w nich kawę.

- Tak, poproszę. - odparł w sumie niepotrzebnie.
Za chwilę zamknęli się w jej gabinecie. Zamiast usiąść, Marek oparł się o parapet:
- Jak się się czujesz? - zatroszczył się.
- Dobrze, dzięki. Tylko zmęczona. Nie wyspałam się.

Obserwował jej ruchy i spojrzenie, analizował słowa. Faktycznie, wyglądała lepiej. Może znów niewyspana, ale z tym charakterystycznym dla niej wyrazem pogody ducha. Przez chwilę pili kawę w milczeniu.
- Chciałbym z tobą porozmawiać. - zaczął. - Ale nie teraz. Możemy się spotkać tu po pracy, tak jak zwykle? Albo na salce w hoteliku? Jak już wszyscy wyjdą?
- O czym? - zapytała bez większego zainteresowania.
Podszedł bliżej:
- Proszę cię, to ważne. - wziął ją za ręce, aż stanęła przed nim.  - Musimy porozmawiać. A teraz nie ma na to przestrzeni....

Kiedy jeszcze mówił, zadzwonił mu telefon. Mężczyzna odebrał i przez moment słuchał  z uwagą:

- Tak, dziękuję. Już idę....

Miłość na zakręcie  / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz