10.

133 35 59
                                    

Weszła roztańczonym krokiem do mieszkania. Romek wychynął ze swojego pokoju i wyszczerzył się na jej widok:

— Cześć, mamuś! — przytulił się.

Zrobiło jej się ciepło na sercu, gdy widziała, jak ten chudy dryblas, już jej wzrostu, tuli się do niej z własnej woli.

— Hej, synuś! Co u ciebie?

Uśmiechnęli się do siebie. "Mamuś" i "synuś" to był taki prywatny kod pomiędzy nimi, pieszczotliwe przezwiska, ukazujące silną więź, która ich łączy.

— Raczej co u ciebie — odsunął się na odległość kroku. — Chodź, zrobiliśmy kolację. Tata robił, a ja pomagałem...

Zagryzła wargi, powstrzymując się przed dosadnym głośnym komentarzem. Za to w myślach była szczera.

"Ojciec roku się znalazł, szlag by to... Przez kilka lat prawie go nie było, rzekomo firmę rozwijał... A teraz obiadki gotuje, siedzi w domu, wieczorami nigdzie nie wychodzi, noce też spędza w domu... Jak nigdy!"

Wolałaby, szczerze, żeby Janek poszedł sobie z domu raz a dobrze. Zbyt dużo się zadziało, zbyt długo ją oszukiwał.

"Gdyby przespał się z nią raz, może mogłabym mu to wybaczyć. Ale nie dwu-  czy czteroletni związek — myślała. — Toż to normalne drugie życie. Tego nie dam rady wybaczyć i zapomnieć. Zresztą nie chcę".

Najchętniej zamknęłaby się sama w sypialni. Ale nie chciała robić synowi przykrości, był taki dumny z siebie i z ojca. Dlatego usiadła przy stole i pozwoliła się obsługiwać.

— Co tam, mamo, u ciebie? Jak w szkole?

Synowi nieustannie podobał się pomysł, że dorosła matka, która edukację ukończyła wiele lat temu, z własnej woli poszła na kolejne studia.

Z perspektywy trzynastolatka, który powtarzał jak większość jego rówieśników "nie lubię szkoły", ta sytuacja wydawała się czymś kuriozalnym.

— Znów się uczyłaś o mózgu i mięśniach? — dopytywał Romek.

— Też — uśmiechnęła się Natalia. — Ale również tego, jak funkcjonuje nastolatek i w jaki sposób do niego dotrzeć...

Chłopak skrzywił się, udając niechęć:
— I będziesz tej wiedzy używać na mnie?

— Jak będzie trzeba — roześmiała się Natalia.

Była zmęczona, najchętniej rzuciłaby się na łózko i z nikim nie rozmawiała. Ale dyskusje z "moim prywatnym nastolatkiem", jak go czasami określała w rozmowach z koleżankami, zawsze poprawiały jej humor.
Czasem wymagały sięgnięcia do wiedzy szkolnej, odświeżenia wiadomości z zakresu szeroko rozumianej humanistyki, spraw społecznych, geografii czy podstawowych praw matematyki, biologii czy fizyki. Ale zupełnie podstawowych.

Jako zdeklarowana humanistka, Natalia szerokim łukiem omijała wszelkie nauki ścisłe na poziomie wyższym niż absolutne minimum. Wtedy odsyłała syna do ojca, "cioci Wikipedii" lub "wujka Google'a".

— Oj, mamo - krzywił się wtedy pociesznie. — Po co mi Google, jak zawsze mówiłaś, że ty w moim wieku to miałaś w szkole dużo więcej wiedzy do przyswojenia, niż ja teraz. Ty jesteś moim prywatnym Google.

Kochała tego dzieciaka ogromnie, ze wszystkimi jego zaletami i wadami: uśmiechem, naburmuszeniem, piątką z geografii i jedynką z matematyki, bałaganem w pokoju i dobrocią w sercu.
On ją też, to było widać, choć jako typowy nastolatek nie powiedziałby tego nigdy w życiu.

"Nawet, gdyby to małżeństwo rozpadło się z wielkim hukiem, nawet gdybym musiała przez nie płakać gorzej, niż w tej chwili, dało mi Romka — pomyślała. — Dlatego nie będę, nie potrafię żałować tego związku".

Miłość na zakręcie  / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz