45.

81 23 29
                                    

Mój Boże, jak się fantastycznie wczoraj bawiła! W zasadzie jeszcze dziś. Wróciła do hoteliku grubo po północy. Artysta komplementował jej wygląd i słowa zachwytu, jakich nie szczędziła jego utworom. A kiedy dowiedział się, że Anka właśnie obchodzi imieniny, poprosił ją, żeby mu towarzyszyła podczas kolacji.

Wahała się, bo przecież nie była sama. Ale towarzysząca jej Natalia uśmiechnęła się:
- Idź! Ciesz się tą chwilą, w końcu to twój prezent... Mnie wystarczy, jak pobędę tutaj na uboczu i poobserwuję ten wielki świat. Taka sytuacja pewnie nie zdarzy mi się nigdy więcej.

Więc skorzystała, cieszyła się chwilą i towarzystwem uwielbianego muzyka. Przy Wiktorze poznała muzykę klasyczną i nauczyła się ją cenić. Ale nie była koneserką, więc jej delektowanie się pozostało w sferze znanych, melodyjnych utworów, wyrazistych arii oraz dramatycznego libretta.

Artysta był gruntownie wykształconym muzykiem, multiinstrumentalistą, który stał się znany z nowych wykonań klasycznych utworów. Znane i lubiane melodie zaaranżował na nowo, okrasił humorem i dowcipem, włożył w konkretne ramy tematyczne i wykonywał ze swoim zespołem doskonałych muzyków i śpiewaków, jeżdżąc po całym świecie.

Teraz przepijał do niej, zwracał się "dear Ana", wygłaszał toasty, poznawał ją ze znajomymi i członkami zespołu. Podczas kolacji zabawiał small talkiem i opowieściami z poprzednich koncertów.
Anka była zachwycona. Zdawała sobie sprawę, że kiedy stąd wyjdzie, tak zainteresowany nią artysta zapomni o jej istnieniu. Ale tu i teraz bardzo jej się jego atencja podobała. Bycie w centrum jego uwagi również. Nie omieszkała skomplementować jego pomysłów, aranżacji i wykonania, chóru i orkiestry, z którymi występował.

Kiedy wychodziły z rautu, obładowane folderami promocyjnymi artysty oraz jego płytami z autografem i dedykacją, Natalia pochwaliła:
- Jeśli tak ma wyglądać życie z tobą jako dyrektorem, piszę się na to bez względu, gdzie będziesz pracować.

Roześmiały się. Miały zamówić taksówkę, ale przyjaciel Natalii po nie przyjechał i najpierw postanowili odwieźć Ankę pod budynek agencji. Kobiety, ośmielone wypitym na raucie alkoholem, podekscytowane wspaniałym wieczorem, długo i serdecznie się żegnały. W końcu Natalia zgodziła się wsiąść z powrotem do samochodu, Anka jeszcze jej pomachała i weszła do środka.

Zasypiając, pomyślała ciepło o mężu, który wpadł na pomysł sprezentowania jej tak miłego i ekscytującego wieczoru.

***
Znów siedział w gabinecie terapeuty i znów mierzył się z własnymi przekonaniami:
- A co pan zrobiłby na moim miejscu? - zapytał, zdając sobie sprawę, że zadał właśnie jedno z najczęściej padających w takiej sytuacji pytań. Tamten uśmiechnął się:
- Mógłbym odpowiedzieć, zgodnie z dobrą praktyką, że nie rozmawiamy o mnie, tylko o panu i pana trudnościach. Ale rozumiem, że jest to jeden z elementów, jakimi chciałby pan, żebym się uwiarygodnił. Że wiem, o czym mówię. Więc odpowiem...

Terapeuta uśmiechnął się lekko, bujnął na fotelu w tył i w takiej pozycji pozostał przez chwilę:
- Jak to mówią, błędów nie robi tylko ten, kto sam nic nie robi. Najtrudniejsze czasami jest zmierzenie się z potrzebą posiadania kontroli. Całkowitej kontroli. - uściślił:

- Moja... towarzyszka jest dużo młodsza od pana żony. Nadal podlega procesowi wychowania. A ja nadal muszę się mierzyć z potrzebą kontrolowania jej życia. Świadomość, że wiem, jak to powinno wyglądać, niewiele mi ułatwia. Taki los silnych, zdecydowanych mężczyzn, jak pan - lekko skłonił się w stronę Wiktora - i ja.

- Udaje się panu? - Wiktor był szczerze zainteresowany.
- Teraz tak. Był moment, że przesadziłem z kontrolą i dziewczyna uciekła ode mnie.
Wiktor roześmiał się. Poczuł zrozumienie dla rozmówcy.
- Teraz się pilnuję, ale wiem, jakie to trudne. - zakończył psycholog. - A co się zmieniło u pana?
Subtelnie i zdecydowanie dał znać, że więcej nie będą mówić o jego sprawach.

Miłość na zakręcie  / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz