— Natalie masz mi natychmiast wszystko wytłumaczyć — pierwszy raz widziałam Bailey tak przejętą. — O co tu chodzi? Co to za koleś i dlaczego szarpał Caleba? — wymachiwała rękami.
Ostrożnie odwiesiłam bluzę i weszłam do salonu. Już po chwili siedziałam na sofie, a dziewczyna obok mnie.
— To był Jayson — poinformowałam ją po chwili wahania.
— Jak to Jayson? Twój Jayson?! — zrobiła wielkie oczy jak by właśnie usłyszała co najmniej, że rozdają darmowe torebki Gucci'ego przy Beverly. Wtedy jednak nie siedziałaby tutaj, tylko biegła do miasta.
— Tak — przytaknęłam cicho.
— Ale jak on Cię znalazł?! Mówiłaś, że został w Long Beach — jej źrenice rozszerzały się z chwili na chwilę.
— Bo został, ale znalazł mnie dzięki... — zatrzymałam się na moment i nie skończyłam, bo na myśl przyszło mi pytanie. — A co Ty robiłaś tutaj z Calebem? — uniosłam jedną brew, uśmiechając się szeroko.
— Nie uwierzysz — jej ton głosu zmienił się ze zdziwionego na podekscytowany. — Szłam na imprezę ze znajomymi do nowo otwartego klubu przy Rodeo Drive. Pamiętasz? Mówiłam Ci — przytaknęłam skinięciem głowy. — Było mnóstwo ludzi. On też przyszedł. Poznał mnie — na twarzy blondynki zagościł wielki, szczery uśmiech. Zachowywała się jak zakochana gówniara, ale to dobrze. Dobrze, że była szczęśliwa. — Tańczyliśmy przez pół nocy. Bliżej mieliśmy do mnie, więc przyszliśmy tutaj, ale wtedy... no wiesz — posmutniała trochę.
— Wiem, wiem — masowałam delikatnie jej ramię. — Przepraszam za niego — moja mina również trochę zrzedła. Bai nic nie powiedziała, ale objęła mnie mocno, wtulając w siebie moje ciało. Trochę mnie to zdziwiło, ale było miłym gestem z jej strony. Czułam, że dziewczyna z dnia na dzień staje mi się co raz bliższa.
— Znów będziecie razem? — zapytała, kiedy wyswobodziłam się z jej objęć.
— Nie wiem — wzruszyłam ramionami popadając w lekką zadumę. — Los daje mi kolejną szansę na bycie szczęśliwą — westchnęłam cicho.
— Więc wykorzystaj tą szansę — blondyna uśmiechnęła się ciepło, dotykając moich dłoni.
— Wiesz dlaczego Jays szarpał Caleba? Był o niego zazdrosny — prychnęłam śmiechem. — Myślał, że on przyszedł do mnie i wtedy pojawiłaś się Ty. Poza tym dowiedziałam się właśnie, że są braćmi — na tą informację po raz kolejny oczy mało nie wyskoczyły jej z orbit. Skwitowałam to cichym śmiechem. — Popieprzone to wszystko — roześmiałam się kręcąc głową.
— No co Ty? — na jej twarzy znów pojawił się bardzo szeroki uśmiech i znów wyczułam ekscytację w jej głosie. Bailey lubiła zachowywać się czasami jak mała dziewczynka. Cieszyła się nawet z tych najmniejszych rzeczy. — To historia jak z bajki — wciąż się szczerzyła.
— Chyba z horroru — podsumowałam, na co obie zaśmiałyśmy się głośno. Nareszcie obie byłyśmy szczęśliwe. — Widzę, że nieźle się zauroczyłaś — dodałam, unosząc jedną brew.
— Ehhh... wiesz jak to jest — opadła na oparcie kanapy, wyrzucając nogi przed siebie. Jej wzrok był bardziej maślany niż bułeczki mleczne. — Najpierw zaczynasz zauważać jakąś osobę, potem zaczynasz szukać jej w tłumie, następnie uśmiechasz się na jej widok, potem jarasz się każdym uśmiechem w Twoją stronę, śni Ci się ten ktoś, a potem... — nabrała powietrza.
— ...a potem to już tylko miłość — dokończyłam za nią, wzdychając głośno.
— Dokładnie — dodała. Teraz obie leżałyśmy na wielkiej sofie, wpatrując się w sufit. To było nasze pięć minut błogiego szczęścia.
Byłam ciekawa tego, czy Jayson zrobił to co obiecał. Chciałam wiedzieć, czy przeprosił Caleba, więc wyszłam na korytarz i wyjęłam z kieszeni mojej bluzy telefon, aby do niego zadzwonić. Odblokowałam ekran, ale oprócz godziny i zdjęcia słodkiego szczeniaczka zobaczyłam jeszcze zamkniętą kopertę symbolizującą wiadomość.
Nieznany: Chcę, abyś wiedziała, że nie jestem mściwa. Ja po prostu lubię wynagradzać swój ból.
Zmarszczyłam brwi, czytając tekst po raz trzeci. Nic z tego nie rozumiałam. To brzmiało jak groźba. Po chwili namysłu kliknęłam na zieloną słuchawkę, aby zadzwonić do nadawcy. Musiałam się przekonać kim jest. Dzwoniłam cztery razy. Za każdym razem włączała się sekretarka, więc musiałam wreszcie odpuścić. Dopiero kiedy weszłam do kuchni, przypomniało mi się po co właściwie sięgnęłam po telefon. Wybrałam więc numer do Jaysona, który wciąż miałam w głowie, nawet po tak długim czasie. Odebrał niemal od razu, co bardzo mnie zdziwiło, bo nigdy tak nie było. Zawsze musiałam czekać co najmniej kilka sygnałów, a tu proszę.
— I jak? Udało Ci się? — już na starcie zbombardowałam go ciekawskimi pytaniami.
— Hmmm... myślę, że tak — głośno przełknął ślinę. — Natt, musimy porozmawiać. Spotkamy się? — wyczuwałam niepokój w jego głosie, który udzielił się również mi.
— No... dobrze — powiedziałam beznamiętnie.
— Świetnie — rzucił. — Przyjdę po Ciebie wieczorem — poinformował mnie i zakończył rozmowę.
Cudownie. Kiedy wydaje się, że już jest dobrze, znów coś zaczyna się walić. Teraz leżałam na łóżku pełna obaw w oczekiwaniu na dzisiejszy wieczór.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Kolejny z serii 'tych nudnych', ale tak, już wiem- dla was żaden nie jest nudny. I za to właśnie was kocham- choć by była nie wiem jaka beznadzieja, to Wy i tak powiecie, że to jest dobre :D KOCHAM WAS, mówiłam już? ;D
Nie wiem czy to widać, czy nie, bo nie ma nawet jeszcze prologu, ale na moim profilu pojawiła się nowa książka- ,,Once Upon a Time", którą wkrótce zacznę pisać (prawdopodobnie). Niektórzy być może się ucieszą, tak więc wyczekiwać!
Proszę o opinie i gwiazdki- wejdźmy na szczyt listy ,,Na Topie"! I z całego serca dziękuję za głosy, bo mamy już 1 stronę w kategorii !