17. Jak za dawnych czasów

3.1K 279 12
                                    

Znalazłam wygodne miejsce na dworcu i czekałam na swojego księcia, który miał się zjawić za pół godziny. Minęła już prawie godzina, a jego nadal nie było. Wkurzona chwyciłam torbę i stwierdziłam, że sama sobie jakoś poradzę.

 — Straszne korki w mieście — ujrzałam przed sobą roześmianą twarz chłopaka. On świetnie się bawił, a ja siedziałam na ławce jak ostatnia pierdoła! — I przepraszam za spóźnienie — wziął mnie w ramiona, nie zauważając mojego słabego humoru. — Cieszę się, że jesteś — złożył na moich ustasz szybki pocałunek.

 — Czyżby? — uniosłam jedną brew, oddając mu swoją torbę.

 — Oj przestań. Dobrze wiesz, że tęskniłem — puścił mi oczko, kiedy znajdowaliśmy się już przy samochodzie.

Stwierdziłam, że najpierw zostawię swój bagaż w jego mieszkaniu, a później podwiezie mnie do Rose, na co zgodził się niechętnie. Czułam, że czeka mnie z nią długa rozmowa. Wiedziałam, że przyjaciółka nie wybaczy mi tak łatwo mojej ucieczki. Kupiłam więc jej ukochane pączki i wgramoliłam się z powrotem do samochodu.

 — Zdziwisz się, jak ją zobaczysz — ni z tego ni z owego Jayson prychnął śmiechem, przez co spojrzałam na niego pytająco. — Chodzi z brzuchem — wykrzywił nagle usta.

 — Co? Rose jest w ciąży? — byłam mocno zdziwiona. Nigdy nie wspominała, że tak szybko chce zostać mamą.

 — No. Teraz do końca życia będą niańczyć dzieciaka — znów się śmiał. Jakoś średnio podobało mi się jego zachowanie, ale nie skomentowałam tego.

 — Masakra... — westchnęłam, kręcąc głową. — Biedna — dodałam po chwili, a zaraz po tym moim oczom ukazał się dom przyjaciółki. — Wrócę na pieszo — ucałowałam chłopaka w policzek i opuściłam pojazd.

Niezauważona weszłam do ogródka. Położyłam pudełko z pączkami na wycieraczce, zapukałam i ukryłam się za dużym krzewem.

 — Pączki?! — usłyszałam po chwili radosny pisk Rosie. — Natt, no już! Wyłaź! — ton jej głosu zmienił się diametralnie. Kiedy powoli wyłoniłam się zza rośliny, dziewczyna zmroziła mnie chłodnym spojrzeniem. Szłam powoli w jej stronę tak długo, aż znalazłam się pół metra od jej ciała. — No przestań, nie gniewam się już! — zaczęła się śmiać, przytulając mnie mocno do siebie, a ja odwzajemniłam gest. Kamień spadł mi z serca i poczułam ogromną ulgę. — Wejdź — wskazała dłonią w stronę otwartych drzwi. Idąc przez jej mieszkanie, wróciły mi wszystkie wspomnienia. Poczułam się jak kiedyś, gdy spotykałyśmy się po szkole prawie codziennie. Razem się uczyłyśmy i spędziłyśmy wspólnie mnóstwo niezapomnianych chwil, za którymi tęsknie. Bardzo dużo się od tamtego czasu zmieniło.

 — Zaczekaj, ubiorę się i pójdziemy do miasta. Mam ochotę na lody — wystawiła język i zostawiła mnie na moment samą w salonie.

Już po kilku minutach wyszłyśmy z domu i udałyśmy się do miasta- według planu. Znalazłyśmy przytulną lodziarnię w centrum, złożyłyśmy zamówienie i zajęłyśmy wyludnione miejsce gdzieś w kącie pomieszczenia.

 — Pięknie wyglądasz — pochwaliłam ją, widząc, że dziewczyna jest naprawdę szczęśliwa.

 — Raczej wyglądamy — zaśmiała się radośnie, kładąc dłoń na swoim brzuchu.

 — No tak... — westchnęłam, nie spuszczając z niej oka.

 — Cieszę się, że Ty i Nick tworzycie taką wspaniałą parę. Ten dzidziuś to tylko wisienka na torcie — uśmiechnęłam się szeroko, na co Rose zareagowała niemal identycznie.

 — Nie mówmy o mnie. Powiedz co u Ciebie! Musisz mi wszystko wytłumaczyć — umiejscowiła się na przeciwko mnie, układając dłonie na kolanach. — Jak tam z Jaysonem? Wybaczyłaś mu? — spojrzała nie co bardziej smutno.

 — Ja jemu? Chyba on mi! — zaśmiałam się, unosząc brwi ku górze. — Cieszę się, że mnie znalazł, ta cała ucieczka... — westchnęłam głęboko. — ...nie miała sensu. Nie mogę sobie tego wybaczyć.

 — Przestań — klepnęła mnie w ramię. — Ważne, abyś robiła to, co uważasz za słuszne — wciąż się uśmiechała, kiedy mój telefon zaczął wibrować. To Jayson.

 — Halo, skarbie. Wszystko w porządku? — pytał.

 — Tak, a czemu miałoby nie być? — zdziwiłam się. Nigdy mnie w ten sposób nie kontrolował.

 — Tak tylko pytam. Wracaj szybko — rzucił na do widzenia i rozłączył się.

Rozmawiałam z Rose jeszcze bardzo długo. O wszystkim i o niczym- jak za dawnych czasów. Spędziłam z nią kolejne chwile warte wspomnienia, ale zrobiło się już bardzo późno i obie musiałyśmy wracać. I tak było już ciemno, a nie chciałam, by ściemniło się jeszcze bardziej. Wbrew pozorom, jak dla mnie, okolica nie była zbyt bezpieczna. Umówiłam się z dziewczyną, że jeszcze się zdzwonimy, zanim przyjechał po nią Nick. Chcieli mnie podwieźć, ale odmówiłam. Musiałam się przewietrzyć, bo ciężko było mi złapać oddech. Chyba zbyt długo siedziałam w dusznym pomieszczeniu. Apropo! Ostatnio zaczęłam podejrzewać u siebie astmę, bo od niedawna chwilami mam problemy z oddychaniem. Miałam jednak nadzieję, że to z powodu ostatnich wydarzeń i wszystko się niedługo unormuje.

 — Natt, wszystko w porządku? — Jayson już od progu zaczął swoje.

 — Tak. W porządku. Możesz powiedzieć o co Ci chodzi? — uniosłam głos, bo trochę zaczęły mnie irytować jego durne pytania.

 — O nic. Po prostu blado wyglądasz — wzruszył ramionami.

Wbrew temu jak się zaczął wieczór, zakończył się bardzo miło. Spędziliśmy ten wspólny czas jak dawniej- wtuleni w siebie, na kanapie, oglądając film. Kochałam to ponad wszystko i nie chciałam nic zmieniać. Przerażała mnie myśl o tak długim rozstaniu z Jaysonem, ale starałam się teraz o tym nie myśleć. Nie w tej chwili.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Idę tam do czegoś powoli, ale bardzo powoooli- I'm so sorry ;d Staram się.

I znów zapraszam do czytania mojej nowej książki- ,,Once Upon a Time"! Jest już prolog, więc szukajcie na moim profilu ! :)

Proszę o opinie i gwiazdki- wejdźmy na szczyt listy ,,Na Topie"! I z całego serca dziękuję za głosy, bo mamy już 1 stronę w kategorii !

Feel It. / cz. II ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz