Harry siedział na łóżku i wyglądał przez okno, co w ciągu dwóch ostatnich tygodni stało się to jego zwyczajem. Sen był nieuchwytny, a gdy w końcu udawało mu się zasnąć, dręczyły go koszmary. Jego umysł po prostu nie potrzebował odpoczynku.
Był dopiero środek czerwca, więc nadal powinien znajdować się w Hogwarcie. Jednak już od dwóch tygodni siedział u Dursleyów. Musiał u nich zostać do swoich siedemnastych urodzin, kiedy to magiczna bariera ochronna miała zniknąć. W ciągu tego czasu nie robił nic innego, tylko myślał. W jego głowie kłębiło się zbyt wiele pytań i wciąż zbyt mało odpowiedzi. Stale analizował każdą, nawet najmniejszą część informacji jaką posiadał, starając się złożyć z nich jakąś sensowną całość. I, co było bardzo frustrujące, niezbyt mu to wychodziło.
Wpatrując się w ciemną noc, nagle zamarł. Utkwił wzrok w cieniach na końcu ulicy. Chwilę później był już pewny, że coś zauważył. Ktoś aportował się na Privet Drive. Wytężył wzrok, próbując ustalić, czy ma do czynienia z przyjacielem czy też wrogiem. Raczej trudno było to stwierdzić, ponieważ kimkolwiek była ta osoba, nadzwyczaj dobrze wtapiała się w otoczenie.
Może i potrafiła trzymać się w cieniu, ale mimo to Harry szybko zdał sobie sprawę z tego, że nie była wystarczająco ostrożna. Wyglądało na to, że strasznie się jej śpieszy. Chwilę potem, padł na nią strumień światła, wypadający z jednego z domów, podczas gdy zakradała się coraz bliżej, sprawdzając kolejne numery budynków.
Harry zesztywniał, rozpoznając szatę śmierciożercy. Z tego co zauważył, wywnioskował, że była tam tylko jedna postać. Mógł się założyć, że to właśnie jego szukała. Kiedy się odwracała, Harry dostrzegł refleks światła odbijający się od blond włosów. To mogła być tylko jedna osoba.
Po krótkiej chwili niezdecydowania, Harry wypadł ze swojego pokoju i zbiegł po schodach. Cicho otworzył frontowe drzwi i wyślizgnął się na zewnątrz.
- Potter?
- Malfoy? - wypluł z odrazą Harry. - Co tu robisz? - wysyczał, jednocześnie szukając postaci, którą dostrzegł z okna. Szybko zauważył Malfoya stojącego w cieniu, tuż przy końcu posesji.
- Potter? Och, dzięki ci Merlinie - wyszeptał Malfoy.
Harry zmarszczył brwi. Nie bardzo rozumiał, dlaczego Malfoy jest taki wdzięczny, że go widzi.
- Jak mnie znalazłeś? - domagał się wyjaśnień.
- Każdy, kto zechce, może cię znaleźć, ale to w tej chwili nie jest najważniejsze - przerwał mu. - Potrzebuję twojej pomocy.
- Ty potrzebujesz mojej pomocy? - spytał niedowierzając. - Jesteś moim wrogiem!
- Wiem o tym - westchnął chłopak. - Ale ktoś musi się nią zająć.
Draco wyszedł powoli z cienia nieświadomy tego, jak przerażający obraz sobą przedstawia. Oczy Harry'ego rozszerzyły się, gdy dojrzał jego sylwetkę w szacie śmierciożercy. Malfoy trzymał coś małego i ruchliwego, owiniętego w szatę. Sytuacja ta była niesamowicie podobna do tej sprzed kilku lat na cmentarzu. Nagle Malfoy wydał mu się dużo bardziej niebezpieczny.
- Nie podchodź, Malfoy! - krzyknął, cofając się powoli.
- Trochę ciszej - syknął blondyn.
Harry przełknął ciężko. Może i byli w mugolskiej dzielnicy, i może był to środek nocy, ale w tej chwili nie miał zamiaru się tym przejmować.
Draco zmarszczył brwi. Widząc zmieszanie Pottera, spojrzał na zawiniątko.
- Co z tobą, Potter?
- Co to jest? - zapytał Harry, drżącym głosem, przeklinając w duchu, że nie potrafi opanować strachu.
CZYTASZ
Tajemnice | drarry
FanfictionWydarzenia mają miejsce po śmierci Dumbledora. Harry znajduje się na Privet Drive 4. Pojawia się Malfoy, który zostawia mu dziecko. Obiecuje, że wróci jutro i wszystko wyjaśni. Kim okaże się dziecko? Dlaczego tyle znaczy dla chłopaka? Czy połączy to...