Rozdział 53

1.4K 56 14
                                    

Usadowiony na podłodze między nogami Draco, Harry przyglądał się, jak Wiktoria bawi się z Lissą. Nikt inny nie ufał wężom, nie mogąc się z nimi porozumieć, ale dziewczynka tęskniła za ich towarzystwem przez przeszło tydzień. Teraz chichotała, wyraźnie zadowolona, że ma partnerkę do figlowania.

Harry odchylił głowę i popatrzył na Draco siedzącego za nim na krześle.

— Co robisz? — zapytał z zaciekawieniem.

— Rozmawiam z Granger — odparł Draco w zamyśleniu, skupiony na swojej bransoletce.

Ze zdziwienia Hary uniósł brwi, ale Draco tego nie zauważył, więc spojrzał na Zabiniego. Blaise, rozłożony wygodnie na jednym z wolnych foteli w salonie, wzruszył ramionami, dając tym znak, że nie ma pojęcia, co robi Draco.

Teraz Harry zerknął na Crabbe'a i Goyle'a, którzy w milczeniu grali w szachy po drugiej stronie pokoju. Oni z pewnością nie wiedzieli, o czym Draco rozmawia z Hermioną.

— Są tutaj, bo nie mają dokąd pójść — odezwał się cicho Blaise.

Słowa te zmusiły Harry'ego, by na moment oderwał myśli od swojego chłopaka.

— Nigdzie nie jest bezpiecznie — powiedział ze zrozumieniem.

— Sprzeciwili się własnym rodzinom — dodał Blaise.

Harry popatrzył na niego z uwagą.

— A ty czemu tu jesteś?

— Przyszedłem z wizytą — zapewnił Zabini. — Z moją mamą wszystko w porządku. Byłem się z nią zobaczyć, ale wróciłem, żeby pomóc.

— Pomóc w czym? — zapytał Harry z zaciekawieniem. Przez tygodniową nieobecność nieco wypadł z rytmu domowych spraw.

Blaise uśmiechnął się ze smutkiem.

— Pomagam Lupinowi — wyjaśnił, na co zdezorientowany Harry zmarszczył czoło. — Ty byłeś w skrzydle szpitalnym, potem w ministerstwie, tutaj mieszkała masa Ślizgonów, więc biedny Lupin biegał jak szalony, żeby wszystko ogarnąć. Reporterów, urzędników, sowy. To był okropny tydzień.

— Och — wybąkał Harry, nagle czując się winny, że sam nie mógł nic zrobić.

— Pomagałem Lupinowi sprowadzić Ślizgonów do domów, pomagałem mu wytłumaczyć wszystko ich rodzinom — ciągnął Blaise. — No i spakowaliśmy Wiktorię i wysłaliśmy ją do Weasleyów.

— Spędziłeś tam sporo czasu, co? — zapytał Harry oschle.

Blaise uśmiechnął się.

— Tak, ja i Ginny jesteśmy parą. Ale tak naprawdę niezbyt długo. Posiedziałem trochę, bo Draco nalegał, żebym sprawdził, jak traktują Wiktorię — dodał, wywracając oczami.

Harry z irytacją potrząsnął głową, bo nowina wcale go nie zdziwiła. Remus wspomniał, że to był pomysł Narcyzy, by odwieźć małą do Nory, nie Draco.

— Więcej czasu przesiedziałem tu z Crabbe'em i Goyle'em, przeglądając pocztę — kontynuował Blaise. — Dostałeś kilka kolejnych interesujących propozycji małżeństwa.

Czując palce wplatające mu się we włosy, Harry uśmiechnął się. Draco jednak poświęcał ich rozmowie przynajmniej część uwagi.

— Już je spaliłem — obwieścił.

Harry zrobił neutralną minę i odchylił głowę, tak że widział teraz Draco do góry nogami.

— A gdybym chciał je przeczytać? — powiedział niewinnym tonem.

Tajemnice | drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz