Rozdział 49

1.8K 61 25
                                    

Harry wypadł z kominka i spojrzał ze złością na Tonks, która roześmiała się z powodu jego niezdarności. Zaśmiała się jeszcze głośniej, gdy zaraz potem pojawił się Draco i zaczął zaklęciem czyścić z sadzy szatę swoją i Harry'ego.

Harry uśmiechnął się z przymusem.

— Cieszę się, że sprawiłem ci tyle radości.

Tonks bezczelnie wyszczerzyła się jeszcze bardziej, a Harry rozejrzał się po gabinecie i na powitanie kiwnął głową Kingsleyowi.

— Co się dzieje? — zapytał.

— Wszyscy są już w Wielkiej Sali — odparł Kingsley. — Severus wyjaśni, o co chodzi.

Harry zmarszczył brwi z irytacją, odsuwając się na bok, żeby zrobić miejsce dla przybywających Ślizgonów.

— Nie patrz tak na mnie — powiedziała Tonks, wciąż z uśmiechem wskazując na niego palcem. — Nie mam pojęcia, co planuje Severus, jestem tu tylko po to, żeby was odprowadzić.

— Czemu Severus zawsze musi robić tyle problemów? — zapytał Harry retorycznie.

— Jeśli dobrze pamiętam, Snape spytał o to samo w stosunku do ciebie — powiedział Kingsley z rozbawieniem.

— Wiesz, o co tu chodzi? — zapytał Harry.

Kingsley kiwnął głową.

— Tak, ale Severus chce z tobą porozmawiać, zanim cokolwiek zrobimy.

— Innymi słowy, nie będzie to coś, co mi się spodoba — podsumował Harry.

— Cokolwiek to jest, dobrze wiedział, że odrzuciłbyś propozycję kogokolwiek innego — wtrącił się Draco.

Harry tylko skrzywił się, widząc znaczący uśmiech Kingsleya, ale nie zaprzeczył.

— Zyskujesz całkiem niezłą reputację — niemal wyśpiewała Tonks, wyraźnie ciesząc się sytuacją. — Nikt nie chciałby zadzierać z Harrym Potterem.

Harry tylko się w nią wpatrywał, nie mając pojęcia, jak zareagować.

— Zaraz wrócimy — rzucił Draco.

Zdezorientowany Harry patrzył na Kingsleya, który ze zrozumieniem kiwnął głową, po czym razem z Tonks wyprowadził Ślizgonów z gabinetu do Wielkiej Sali.

— Zostawili nas samych w biurze dyrektorki — powiedział z rozbawieniem.

— Dlatego, że ci ufają — odparł cicho Draco. — Harry, reputacja, jaką zdobyłeś, wcale nie jest zła.

Harry przygryzł wargę, zastanawiając się nad tym, co powiedziała Tonks.

— To czemu nagle poczułem się jak jakiś despota?

— Ponieważ nie pozwalasz, żeby ktokolwiek zmienił twoje zdanie, jeśli uważasz, że masz rację — wyjaśnił Draco. — Ale to nie znaczy, że taką osobę tyranizujesz. Nikogo do niczego nie zmuszasz. Wręcz przeciwnie, nie walczysz, żeby ludzi pognębić, ale po to, aby było im lepiej. Walczysz o wolność, sprawiedliwość i inne słuszne rzeczy.

— Draco ma rację, Harry.

Zaskoczeni Draco i Harry odwrócili się i spojrzeli na portret za swoimi plecami.

— Stałeś się prawdziwym przywódcą — powiedział Dumbledore łagodnie. — Wciąż możesz czuć się nieco nieokrzesany i z czasem zapewne nauczysz się cierpliwości, ale i tak dotąd traktowałeś ludzi z życzliwością i respektem, w zamian zyskując ich szacunek. Kochasz z gorliwością i czystością ducha, co pokazuje twoje wnętrze, i wielu ludzi to widzi, a to jest coś, co w tych trudnych czasach spotyka się niezwykle rzadko. Wspaniale sobie radzisz.

Tajemnice | drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz