Harry wypadł z kominka i spojrzał ze złością na Tonks, która roześmiała się z powodu jego niezdarności. Zaśmiała się jeszcze głośniej, gdy zaraz potem pojawił się Draco i zaczął zaklęciem czyścić z sadzy szatę swoją i Harry'ego.
Harry uśmiechnął się z przymusem.
— Cieszę się, że sprawiłem ci tyle radości.
Tonks bezczelnie wyszczerzyła się jeszcze bardziej, a Harry rozejrzał się po gabinecie i na powitanie kiwnął głową Kingsleyowi.
— Co się dzieje? — zapytał.
— Wszyscy są już w Wielkiej Sali — odparł Kingsley. — Severus wyjaśni, o co chodzi.
Harry zmarszczył brwi z irytacją, odsuwając się na bok, żeby zrobić miejsce dla przybywających Ślizgonów.
— Nie patrz tak na mnie — powiedziała Tonks, wciąż z uśmiechem wskazując na niego palcem. — Nie mam pojęcia, co planuje Severus, jestem tu tylko po to, żeby was odprowadzić.
— Czemu Severus zawsze musi robić tyle problemów? — zapytał Harry retorycznie.
— Jeśli dobrze pamiętam, Snape spytał o to samo w stosunku do ciebie — powiedział Kingsley z rozbawieniem.
— Wiesz, o co tu chodzi? — zapytał Harry.
Kingsley kiwnął głową.
— Tak, ale Severus chce z tobą porozmawiać, zanim cokolwiek zrobimy.
— Innymi słowy, nie będzie to coś, co mi się spodoba — podsumował Harry.
— Cokolwiek to jest, dobrze wiedział, że odrzuciłbyś propozycję kogokolwiek innego — wtrącił się Draco.
Harry tylko skrzywił się, widząc znaczący uśmiech Kingsleya, ale nie zaprzeczył.
— Zyskujesz całkiem niezłą reputację — niemal wyśpiewała Tonks, wyraźnie ciesząc się sytuacją. — Nikt nie chciałby zadzierać z Harrym Potterem.
Harry tylko się w nią wpatrywał, nie mając pojęcia, jak zareagować.
— Zaraz wrócimy — rzucił Draco.
Zdezorientowany Harry patrzył na Kingsleya, który ze zrozumieniem kiwnął głową, po czym razem z Tonks wyprowadził Ślizgonów z gabinetu do Wielkiej Sali.
— Zostawili nas samych w biurze dyrektorki — powiedział z rozbawieniem.
— Dlatego, że ci ufają — odparł cicho Draco. — Harry, reputacja, jaką zdobyłeś, wcale nie jest zła.
Harry przygryzł wargę, zastanawiając się nad tym, co powiedziała Tonks.
— To czemu nagle poczułem się jak jakiś despota?
— Ponieważ nie pozwalasz, żeby ktokolwiek zmienił twoje zdanie, jeśli uważasz, że masz rację — wyjaśnił Draco. — Ale to nie znaczy, że taką osobę tyranizujesz. Nikogo do niczego nie zmuszasz. Wręcz przeciwnie, nie walczysz, żeby ludzi pognębić, ale po to, aby było im lepiej. Walczysz o wolność, sprawiedliwość i inne słuszne rzeczy.
— Draco ma rację, Harry.
Zaskoczeni Draco i Harry odwrócili się i spojrzeli na portret za swoimi plecami.
— Stałeś się prawdziwym przywódcą — powiedział Dumbledore łagodnie. — Wciąż możesz czuć się nieco nieokrzesany i z czasem zapewne nauczysz się cierpliwości, ale i tak dotąd traktowałeś ludzi z życzliwością i respektem, w zamian zyskując ich szacunek. Kochasz z gorliwością i czystością ducha, co pokazuje twoje wnętrze, i wielu ludzi to widzi, a to jest coś, co w tych trudnych czasach spotyka się niezwykle rzadko. Wspaniale sobie radzisz.
CZYTASZ
Tajemnice | drarry
أدب الهواةWydarzenia mają miejsce po śmierci Dumbledora. Harry znajduje się na Privet Drive 4. Pojawia się Malfoy, który zostawia mu dziecko. Obiecuje, że wróci jutro i wszystko wyjaśni. Kim okaże się dziecko? Dlaczego tyle znaczy dla chłopaka? Czy połączy to...