7. Narzeczeństwo

465 35 2
                                    

PAMIĘTAJCIE O GWIAZDCE
Adelina
Teraz

Chce aby po naszym ślubie Rosy przejęła również moje nazwisko i chciałbym abym został oficjalnie wpisany jako jej ojciec.

To jedno zdanie wirowało mi w głowie odkąd wypadło z ust mężczyzny który kierował samochodem. Od wypowiedzenia tych słów minęło blisko dziesięć minut a ja nadal na nie nie odpowiedziałam. Moja cisza była spowodowana szokiem owszem Casio podczas informowania mnie o naszym ślubie napomknął że chce traktować Rose jakby to było jego dziecko ale szczerze w to wątpiłam, w naszym świecie nikt nie podejmował się wychowywania obcego dziecka oczywiście chodzi o dziecko od story kobiety, dość często zdążały się przypadki że wdowcy brali śluby po raz kolejny aby nowe żony wychowywały dzieci z poprzedniego związku. Ale ogólnie mężczyźni mieli łatwiej w naszej rzeczywistości, kobiety miały za zadanie dobrze prezentować się obok swojego męża, wydać mu na świat potomka i być mu oddana. Więc to neutralna reakcja, bałam się o Rose co będzie jak Cassio będzie źle ja traktował. Jako moim priorytetem było dbanie o bezpieczeństwo mojej córki.

-dlaczego ci na tym zależy?- spojrzałam na Cassia który posłał mi zdezorientowane spojrzenie- dlaczego chcesz ją zaadoptować, rozumiem że weźmiemy ślub nie mam w tym za dużo do powiedzenia ale dlaczego wciągasz w to nią- wyjaśniłam

Milczał chwilę a gdy już się odezwał moje serce zabiło mocniej.

-a dlaczego nie?- odpowiedział pytaniem na pytanie- uwierz mi diabłowi będzie lepiej jeżeli ja zaadoptuje i będę od teraz dla niej czymś na wzór ojca inaczej przez całe jej życie będzie jej wytykane że jest córką worga albo że jest bękartem bez taty- dobra to miało sens ale i tak nie zmniejszyło moich obaw.

-Tak Casio to ma sens, po prostu...- zawiesiłam się a on posłał mi pytające spojrzenie- Po prostu obawiam się o moją córeczkę, od zawsze mówiłeś że dzieci to dla Ciebie tylko obowiązek że nie będziesz dobrym ojcem, chociaż ja osobiście uważam inaczej ale to już nie o to chodzi- przełknęłam ślinę.- Chodzi o to że skoro uważasz że byłby z ciebie zły ojciec dla własnych dzieci to co dopiero dla obcych- dokończyłam znacznie ciszej.

Cassio posłał mi mordercze spojrzenie. Nie wiem co go tak rozzłościło w końcu tylko powiedziałam to co kiedyś sam mi wyznał.

- Adelina kurwa- podniósł głos na co z automatu przeniosłam wzrok na córkę na tylnim siedzeniu z ulgą stwierdziłam że mała usnęła- Mogę ci przysiąść na moje bycie Cappo że nigdy ale to nigdy nie skrzywdzę ani ciebie ani diabełka. Kurwa nawet mogę ci obiecać że jeżeli ktokolwiek powie coś złego na wasz temat to go zabije, rozumiesz? I tak wiem nie nawidzisz przemocy ale wiesz co zabije dla was każdego bez żadnego kurwa wyjątku. Bo niczym się tak nie brzydzę jak przemocą wobec kobiet lub dzieci i owszem dzieci to nie było moje marzenie bo porostu wiem że się do tego nie nadaje ale i tak będę się kurwa starał aby nic nie zjebac.- a ja wiedziałam ze mówił prawdę.
**
Cassio

Rozumiałem jej obawy sam również je miałem. W moim przypadku bardziej obawiałem się że nie dam dziecku miłości że nie dam żadnych wartości. Nigdy ale to nigdy nie uderzyłbym żadnego dziecka będę chronić diabła do końca moich dni i tak samo będzie z każdym moim dzieckiem ale wychowanie wolałbym oddać Adelinie. Moja narzeczona jest wybitną matką bardzo oddana więc o to byłem spokojny.

Gdy zaparkowałem pod rezydencją zauważyłem że większość gości była już na miejscu. Wysiadłem a zaraz za mną zrobiła to moja narzeczona która po chwili sięgała po śpiące dziecko.

-zostaw ja ją wezmę - odezwałem się szybciej niż przemyślałem- wstawaj diable- delikatnie szturchnąłem nóżkę małego człowieka na co dzieciak otworzył oczy jak pięć złotych - jesteśmy już na przyjęciu- na moje zdania mała odrazu się uśmiechnęła.

AdelinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz