AdelinaTERAZ
Siedzę właśnie sama w gabinecie mojego taty i ogarniam papierkową robotę dla rodziny Forzy. Odkąd skończyłam siedemnaście lat staram się pomagać zarówno tacie z jego papierami jaki i Vincentowi i jego ludziom. Ojciec jak i starszy Froza bardzo mi pomagali dlatego staram się odwdzięczyć w formie pracy raczej mnie nie wyślą na misje itp (sama bym tego nie chciała) więc siedzę głownie w papierach.
-Proszę pani- moją prace przerywa mi jedna z pomocnic domowych- pilny telefon do pani- dodała
Od razu wyszłam z gabinetu i ruszyłam w stronę do głównego telefonu.
-Halo- powiedziałam od razu jak przyłożyłam telefon do ucha, ale gdy nie usłyszałam nic tylko jakieś szmery powtórzyłam- Halo?
-Adi on...on- jak tylko usłyszałam zapłakany głos Pani Gianny serce mi stanęło -Adi ja dzwoniłąm do Cassia i do twojego ojca ale nie odbierają- dodała załamanym głosem
-Co się stało?- powiedziałam, gdy znowu usłyszałam płacz na spokojnie dodałam- Gianno uspokój się proszę- gdy usłyszałam że bierze wdechy aby się uspokoić dodałam- co się stało?
-Vincent on..on- jąka się- on nie żyje Adi- powiedziała to a ja zamarłam, owszem wiedziałam że jest z nim źle ale to był przecież Forza oni zawszę są silni i dzielni, liczyłam że się z tego wyliże- Możesz przyjechać proszę- zapytała a potem wybuchła płaczem- prosze...
-Tak już jadę..- oznajmiłam i się rozłączyłam
***
Gdy dojechałam do posiadłości Cappo drzwi otworzyła mi jedna z pomocnic domowych, spojrzała mi prosto w oczy a w jej dojrzałam żal. Bez słowa zaprowadziła mnie do ogromnego salonu. A ja na jednej z kanap ujrzałam skuloną zapłakaną Gianne.
-Gianna...- powiedziałam cicho chcąc zwrócić jej uwagę na sobie- Gianna- powiedziałam trochę ostrzej i dobrze bo zadziałało
Pani Forza spojrzała na mnie a ja dawno nie widziałam tak cierpiących oczu jej zazwyczaj niebieskie i wesołe oczy były szare, niewyraźne i smutne. Gianna była zawsze wesoła była słońcem w tej pochmurnej rzeczywistości , teraz kobieta która właśnie wstała nie przypominała naszego słoneczka.
-Adi...- kobieta przerwała wtuliła się do mnie i zaczęła płakać- on nie żyje- powiedziała wciąż płacząc- boje się o Cassia i twojego ojca skarbie oni tam pojechali do tego mężczyzny co zrobił to Vincentowi, oni pojechali do niego aby się zemścić- powiedziała po pięciu minutach ciszy.
-Tak mi przykro- odpowiedziałam zgodnie z prawdą gdy samotna łza popłynęła po moim policzku- A oni..- zaczełam ale gdy tylko poczułam że kobieta znowu zadrżała mocniej ją przytuliłam- wiesz jak jest, jak są w pracy trudno się z nimi skontaktować, sama dobrze o tym wiesz, pewnie oddzwonią albo wrócą gdzieś za godzine może dwie.- powiedziałam zgodnie z prawdą- napijemy się czegoś i spróbujemy cię uspokoić, dobrze?- zapytałam gdy wzięłam jej twarz w dłonie. Przytaknęła. Usiadłyśmy na kanapie.
Pomimo tego jacy jesteśmy, czym zajmują się nasze rodziny i jaki był Vincent, razem a Gianna byli cholernie w sobie zakochani. Pan Forza był Włochem ale urodził się i wychował tutaj w stanach zjednoczonych stąd tylko co go łączy z byciem Włochem to jego wygląd i umiejętność mówienia w tym języku. Vincent był tą mroczniejszą stroną, był chłodny, mało uczuciowy i przystojny ale jeżeli chodzi o rodzinę całkowicie się wtedy zmieniał z zachowania. A Pani Forza była w połowie Amerykanką a w połowie Włoszką, była mała słodką panią o dużym sercu, bardzo zabawną, żywiołową i bardzo rodzinna. Jedno ich na pewno łączy miłość do swojego syna Cassia i mojej córki ich (nie) wnuczki. Cassio był niestety jedynakiem, Gianna bardzo nad tym ubolewała bo zawsze chciała mieć dużo dzieci, wiec jak trzy lata temu wyszło że jestem w ciąży ona się cieszyła a ja dostałam depresji.
-Co u małej- zapytała kobieta przez łzy, automatycznie się uśmiechnęłam przez myśl że nawet w takiej chwili myśli o niej- Spodobała jej się ta sukieneczka co jej kupiłam?- zapytała
Uśmiechnęłam się
-Wszystko u niej dobrze. Pytała kiedy do niej przyjdziesz- przyznałam- A jeżeli chodzi o nową sukienkę, nie chce jej ściągnąć mówi cały czas że jest księżniczką- uśmiechnęłam się.
Wspomnienie o małej ewidentnie podziałało na rozluźnienie atmosfery. Zaczęłyśmy rozmawiać o dosłownie wszystkim zaczynając od Rosy kończąc na Cassio i co jadłyśmy na obiad. Specjalnie poruszałam jakieś dziwne tematy aby Gianna się rozluźniła.
**
Dwie godziny później nadal rozmawiałyśmy, tylko trochę sytuacja wymknęła się spod kontroli. Aktualnie Pani Forza siedzi cała zapłakana i z całej siły przytula się do mojego ramienia.
-Niech Pani się uspokoi- powiedziałam no kobiety. Nagle usłyszeliśmy jakiś ruch, Gianna jak poparzona wystrzeliła do korytarza gdy ja nawet nie wiedziałam co się dzieje. Poszłam za nią i od razu natrafiłam na tę stalowe oczy.
Cassio nie zmienił się za wiele, nadal był cholernie przystojny, postawny, wysokim o mrocznym wzroku mężczyzną. gdy ostatni raz go widziałam miał 28 lat był bez brody i z dłuższymi włosami. Zdecydowanie prezencje odziedziczył bo ojcu, Cassio był ewidentną kopią Starszego Forzy, lecz ten młodszy miał bardziej zarysowane kości i był jeszcze zimniejszy z charakteru niż jego ojciec.
Patrzył na mnie a ja na niego.
-Co się stało- zapytał mój ojciec, a mi się przypominało że nie byliśmy sami z Cassiem, jak na zawołanie on przerwał nasz kontakt wzrokowy i przeniósł go na swoją matkę.
-Ojciec nie żyje- oznajmiła starsza kobieta, a ja zauważyłam jak obaj mężczyźni się spięli.
-Jak kurwa nie żyje- warknął Cassio- Japierdole- wydarł się i walnął kilka razu w ścianę na której już po drugim uderzeniu pojawiła się dziura.
Obydwie z jego matką zacisnęłyśmy oczy. Nowy Capo był w takim wydaniu jeszcze bardziej przerażający choć myślałam że to nie możliwe. Jak jego matka znowu zaczęła płakać z całej siły przyciągnęłam ją do siebie i przytuliłam jakbym chciała ją ochronić przed całym złem świata.
-Cassio do kurwy!- wydarł się mój ojciec i próbował go odciągnąć od ściany. Nie podziałało- Opanuj się!- wydarł się i w końcu go odepchnął.
Capo osunął się na ziemię cały czerwony, oddychając ciężko. Mój ojciec do niego podszedł złapał mocno za ramiona w geście wsparcia, a ja wy tym momencie jeszcze mocnej przytuliłam Gianne.
-Wyjdźcie stąd- warknął Cassio do mojego ojca i pewnie też do mnie ale gdy tylko zauważył że żadne z nas się nie ruszył dodał- Wypierdalać stąd już!- wydarł się.
Jak na zawołanie mój tata wstał a ja spojrzałam w oczy Gianny ta tylko mi przytaknęła abyśmy poszli bo musi porozmawiać z synem zrozumiał przekaz poszłam tylko po moje rzeczy. Na pożegnanie dotknęłam jeszcze bark Gianny, Cassia bałam się dotknąć. Pokiwałam głową w stronę taty a później w ciszy opuściliśmy rezydencje.
-Tato- powiedziałam gdy tylko podeszliśmy do auta, jak tylko się odwrócił podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
-Adiś ja nie wiem.. nie wiem- jąkał się w szoku.- ja nie wiem jak to teraz będzie- dokończył
Tata i Vincent byli sobie bliscy. Pracowali razem od 20 lat to Vincent był przy moim tacie jak mama zmarła i to Vincent pomógł mojemu tacie kiedy to ja wszystko zepsułam. Vincent i Gianna zawsze byli nam bliscy.
Biedna Gianna.
Biedny Cassio.
Biedny Tata
**
Do później - MELEK

CZYTASZ
Adelina
Romance19 letnia Adelina musiała szybko dorosnąć jako 16 latka mężczyzna który ją uwiódł, rozkochał a na końcu miał zabić zostanie ojcem jej jeszcze nie narodzonego dziecka. Adi postanowiła że już nigdy nie odda swojego serca mężczyźnie i skupi się jedynie...