5. Szef szefów

1.1K 58 4
                                    

Cassio

TERAZ

Od pogrzebu ojca minęły dwa tygodnie, przez ten cały czas próbowałem przyzwyczaić do nowej rzeczywistości, nowe obowiązki, nowe doświadczenia od teraz jestem szefem szefów.

Gorzej jest z moją matką od czasu śmierci ojca jest strasznie zamknięta w sobie, nikt nie wie gdzie jest ta wesoła Gianna. Mama siedzi cały czas w swojej sypialni, z nikim nie rozmawia z nikim się nie widuje, już nie jest tą wesołą kobietą która latała koło każdego jak jakaś wróżka i starała się pomóc w ich problemach. Teraz moja matka wygląda i zachowuję się jak wrak człowieka.

Siedzę właśnie w moim nowym gabinecie, nie zmieniłem w nim nic, nie chce w nim nic zmieniać chce aby było tak jak ojciec wszystko zostawił.

Nagle drzwi do gabinetu otworzyły się a do środka wpadło jakieś małe coś, było takie szybkie że nawet mój bystry mózg nie zdarzył ogarnąć kto to kurwa jest. Zaraz za tym czymś wpadł Val cały obłożony w zabawkach.

-Uważaj!- powiedział

I już wtedy wiedziałem że to coś było małą dziewczynką z dwoma małymi kitkami, ubrana była w różową sukieneczkę z kwiatkami a w włosach miała dwie małe kokardki. Skubana była tak szybka i przy tym tak pocieszna że mimowolnie się uśmiechnąłem.

-Po co ją tutaj przyprowadziłeś?- zapytałem Vala i przybrałem chłodną maskę. W tym czasie mały diabeł chuj wie dlaczego wdrapał mi się na kolana, wyrwała mi długopis i zaczęła ,,Malować" na kartkach przed nami- Czy ja ci wyglądam na jebaną niankę?-warknąłem

-Spokojnie Cas przyprowadziłem Rosę do Gianny, wiesz przecież jaką ma do niej słabość- Poinformował mnie Val- chociaż myślę że mała woli twoje towarzystwo- uśmiechnął się szeroko- do twarzy ci z dzieckiem- dodał.

-nie wkurwiaj mnie- mój ton nie był zbyt miły.

Val dokładnie wiedział że świadomość tego że będę kiedyś Ojcem nie jest dla mnie przyjemna. Nie umiem kochać jedyne osoby które darzę jakimkolwiek podobnym do miłości uczuciem są moi rodzice. Boje się że nie zapewnię mojemu dziecku kochającej rodziny. Boje się że będę dla dziecka takim samym skurwysynem jak mój dziadek dla mnie lub ojca. Już jak byłem młodszy postanowiłem że jak przyjdzie mi wziąć ślub to z kochającą kobietą która odda się w 100 % naszym dzieciom żebym ja mógł schować się w cień aby nie zjebać. Nie zależy mi nie miłości, wiem że przez to jakim jestem człowiekiem i jakie są moje uczuci, mógłbym jedynie zranić tą nieszczęsną kobietę z która byłby mi dane się związać.

-Selduszko- moje myśli przerwał głosik tego diabła który kurwa nadal był usadowiony na moich nogach.

-Jakie kurwa selduszko?!- za chuja nie wiem o co chodzi tej bestii.

Spojrzałem na papiery po których mały urwis malował i z nie małym zirytowaniem zauważyłem że moje ważne dokumenty aktualnie zdobiły jebane serduszka.

-Kulwa- Jak tylko to słowo wypadło z ust dziecka poczułem taką panikę i niewiedzę co teraz zrobić że aż sam się zdziwiłem.

-Ej!-podniósł głos Val i wystawił palec w kierunku Rosy- to że wujek Cass tak powiedział nie znaczy że ty tak możesz- dodał, a ja na słowo Wujek zmarszczyłem brwi- Wujek jest dorosłym mężczyzną a ty jesteś małym dzieckiem które robi cały czas w pampersa. Rozumiesz?

Diabełek się chyba przestraszył bo wstał choć dalej stał dalej była na moich kolanach i z całej siły się do mnie przytuliła. Ja zesztywniałem, ona zaczęła płakać, Val się na nas patrzy.

Co się kurwa dzieje.

Gdy mały Diabeł nadal płakał przytulając się do mnie postanowiłem zrobić coś co zrobiłem dwa tygodnie temu na pogrzebie mojego ojca gdy mój mózg poszedł na spacer. Przytuliłem tą małą szkaradę do siebie i zacząłem masować malutkie plecki. Mała od razu zaczęła się uspokajać. Przytulenie jej było silniejsze od mnie, i nagle w mojej głowę znowu pojawiło się pytanie.

AdelinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz